13 lutego 2014

Czystki w Bielawie odc. 14

       Cóś mnie tu śmierdzi...            
      Po ponad dwóch miesiącach, jakie minęły od haniebnego wydarzenia w naszym mieście Bielawie, kiedy to w chamski sposób zwolniono dyrektora Miejskiej Biblioteki Publicznej pana doktora Rafała Brzezińskiego, wracam do tamtych chwil po przeczytaniu art. w „Tygodniku Dzierżoniowskim” z dnia 11 lutego 2014 roku.
            Artykuł podpisany przez redaktorkę ANAG (nazwisko i imię nie tylko znane redakcji. Proszę przesłać pozdrowienia stryjkowi A.A.) zapewne wzbudził kontrowersje nie tylko w mojej skołatanej wydarzeniami w Bielawie głowie.

            Otóż dowiadujemy się, że z tygodniowym poślizgiem Miejska Biblioteka Publiczna została wreszcie otwarta. Nowa, centralna siedziba bielawskiej biblioteki mieści się w Dolnośląskim Inkubatorze Art. Przedsiębiorczości.
            Dalej coś tam, coś tam i dochodzimy do dobrodziejów w osobie dyrektora MOKiS.
            MBP otrzymała od dyrektora Miejskiego Ośrodka Kultury bramkę zabezpieczającą. Brawo dla pana dyrektora, że za własne pieniądze kupił MIEJSKIEJ BIBLIOTECE PUBLICZNEJ (Wyartykułowane specjalnie dużymi literami) bramkę. Na biednego nie trafiło. Jak dyrektor, to kasę ma. A może za pieniądze MOKiSu, czyli nasze? A dlaczego za pieniądze MOKiSu, skoro Biblioteka ma swój fundusz, jak wyczytałem w Internecie gdzieś na jakimś forum, w wysokości 900000 zł. Dlaczego pan dyrektor wtrąca się do biblioteki i kupuje jej bramki?
            Sprawa nabiera nowego znaczenia trochę dalej. Z wypowiedzi słynnego z wyrzucania na bruk w ciągu 15 minut dyrektora biblioteki, wiceburmistrza Mariusza Pacha, dowiadujemy się, że ponownie szykuje się zamach na niezależność naszej Miejskiej Biblioteki. Pierwszy zamach był nieudany. Panom z Magistratu jakoś do tej pory wszystko się udawało, a tu patrzcie … nie udało się. Kiedy był pierwszy zamach? Jest to ważne pytanie, bo wcześniej nie mówiono publicznie o wchłonięciu przez MOKiS naszej dumnej, niezależnej biblioteki, która ma być jakąś przydupaską MOKiSu w prawach może na równi z prywatną kawiarenką. A co z prawie milionem złotych, jakie przydzielono bibliotece?
            Dla tych, co nie kupili TD, a zrobili dobrze, podaję tekst, mówiący o tym niejasnym interesie:
            Minęły dwa miesiące od zwolnienia dotychczasowego dyrektora biblioteki Rafała Brzezińskiego i nadal nie został ogłoszony konkurs. Dlaczego?
            Chcemy po raz drugi podjąć próbę połączenia dwóch instytucji Miejskiego Ośrodka Kultury i Sztuki oraz Miejskiej Biblioteki Publicznej w jedną instytucję, dlatego nie rozpisujemy konkursu – informuje wiceburmistrz Bielawy Mariusz Pach.
           
I tu prawdopodobnie jest „pies pogrzebany”. Łączyć niezależną, publiczną, miejską bibliotekę, która jako dobro narodowe podlega pod instytucje Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego z jakimś miejskim „mokisem”, to zakrawa na kolejną kpinę. Zarzynacie „panowie magnaci”  niezależną, dumną jednostkę w mieście. Ogromną bibliotekę wchłoniecie do „mokisu” czy „barlu” jak kącik przyrodniczy w I klasie szkoły podstawowej. I w imię czyich, partykularnych interesów – Dźwiniela, Gładysza czy Siódmaka?

Dajcie sobie spokój, bo druga i trzecia próba zamachu może okazać się nieskuteczna. Czy w Bielawie jest jeszcze Rada Miasta? A może trzeba poważniejszych instytucji państwowych, żeby Wasze niecne zamiary unicestwić?

A co do konkursu? Pan Masyk swego czasu mówił, że konkurs będzie. „Kłamał w żywe oczy”, czy może nie wiedział o decyzji zamachu na nasza bibliotekę?

Dyrektor MBP w Bielawie zwolniony
Pan Rafał Brzeziński został odwołany ze stanowiska dyrektora Miejskiej Biblioteki Publicznej z dniem 30 listopada 2013 roku, z trzymiesięcznym okresem wypowiedzenia bez obowiązku świadczenia pracy. Stosunek pracy ustanie więc 28 lutego 2014 roku. Bezpośrednią przyczyną odwołania była niska ocena pracy Pana Brzezińskiego jako dyrektora MBP i utrata do niego zaufania. Osoba, która zastąpi na tym stanowisku pana Brzezińskiego, zostanie wyłoniona w konkursie. Do tego czasu pełniącą obowiązki dyrektora Miejskiej Biblioteki Publicznej w Bielawie jest pani Urszula Ubych. - poinformował Doba.pl Łukasz Masyk, rzecznik prasowy Urzędu Miejskiego w Bielawie.


Cóś mnie tu śmierdzi …

3 komentarze:

  1. http://www.mokisbielawa.pl/index.php/component/content/article/34-aktualnoci/aktualnoci/392-przetarg-nr-ogoszenia-421614-2013

    OdpowiedzUsuń
  2. Smród jest znacznie większy niż się komukolwiek wydaje. Miejska Biblioteka Publiczna jest tak długo Miejską Biblioteką Publiczną jak długo znajduje się w samodzielnej siedzibie. Ta właśnie "Publiczność" była gwarantowana tą samodzielną siedzibą. Ta samodzielna siedziba chroniła tę "publiczność" w nazwie od różnych zakusów miejscowych władz. Miejskość biblioteki była strzeżona kuratelą Ministerstwa Kultury, Sztuki i Dziedzictwa Narodowego. W Bielawie zostały podeptane oba te warunki. Na konto biblioteki zostały wydane olbrzymie pieniądze, a tylko niewielka część tak naprawdę trafiła na jej wyposażenie. Biblioteka nie ruszyła, bo nie było internetu, bo na ścianach były tylko gniazdka bez kabli, dla mnie to jest szok.
    I jeszcze jedno, do tej pory Miejska Biblioteka Publiczna płaciła raz w roku podatek od nieruchomości, po utracie siedziby musi płacić co miesięczny czynsz za pomieszczenia w Art-Inkubatorze. Niepokojące jest też to, że suma powierzchni dotychczasowych siedzib nie równa się powierzchni nowej "centralnej" siedziby, więc zapewne część księgozbioru ulegnie anihilacji. Podejrzewam, że zniszczeniu ulegną wszystkie pozycje wpływające na patriotyzm, a zostaną te sławiące technikę radziecką.
    Pozdrawiam.
    rocznik 1948

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe, że artykuł pani ANAG mija się z wypowiedzią pana Rzecznika. Pani ANAG twierdzi, że pan dyrektor zwolniony jest od dwóch miesięcy, pan Rzecznik twierdzi że na stanowisku jest do 28 lutego tylko nie pracuje. Wychodzi z tego, że pani ANAG wyznaje zasadę "papier wszystko przyjmie". Tak już mają niezależne media,
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.