Cóś mnie tu śmierdzi...
Po ponad dwóch miesiącach, jakie minęły od haniebnego wydarzenia w naszym mieście Bielawie, kiedy to w chamski sposób zwolniono dyrektora Miejskiej Biblioteki Publicznej pana doktora Rafała Brzezińskiego, wracam do tamtych chwil po przeczytaniu art. w „Tygodniku Dzierżoniowskim” z dnia 11 lutego 2014 roku.
Po ponad dwóch miesiącach, jakie minęły od haniebnego wydarzenia w naszym mieście Bielawie, kiedy to w chamski sposób zwolniono dyrektora Miejskiej Biblioteki Publicznej pana doktora Rafała Brzezińskiego, wracam do tamtych chwil po przeczytaniu art. w „Tygodniku Dzierżoniowskim” z dnia 11 lutego 2014 roku.
Artykuł podpisany przez redaktorkę
ANAG (nazwisko i imię nie tylko znane redakcji. Proszę przesłać pozdrowienia
stryjkowi A.A.) zapewne wzbudził kontrowersje nie tylko w mojej skołatanej
wydarzeniami w Bielawie głowie.
Otóż dowiadujemy się, że z tygodniowym poślizgiem Miejska Biblioteka
Publiczna została wreszcie otwarta. Nowa, centralna siedziba bielawskiej
biblioteki mieści się w Dolnośląskim Inkubatorze Art. Przedsiębiorczości.
Dalej coś tam, coś tam i
dochodzimy do dobrodziejów w osobie dyrektora MOKiS.
MBP
otrzymała od dyrektora Miejskiego Ośrodka Kultury bramkę zabezpieczającą.
Brawo dla pana dyrektora, że za własne pieniądze kupił MIEJSKIEJ BIBLIOTECE
PUBLICZNEJ (Wyartykułowane specjalnie dużymi literami) bramkę. Na biednego nie
trafiło. Jak dyrektor, to kasę ma. A może za pieniądze MOKiSu, czyli nasze? A
dlaczego za pieniądze MOKiSu, skoro Biblioteka ma swój fundusz, jak wyczytałem
w Internecie gdzieś na jakimś forum, w wysokości 900000 zł. Dlaczego pan
dyrektor wtrąca się do biblioteki i kupuje jej bramki?
Sprawa nabiera nowego znaczenia
trochę dalej. Z wypowiedzi słynnego z wyrzucania na bruk w ciągu 15 minut
dyrektora biblioteki, wiceburmistrza Mariusza Pacha, dowiadujemy się, że
ponownie szykuje się zamach na niezależność naszej Miejskiej Biblioteki.
Pierwszy zamach był nieudany. Panom z Magistratu jakoś do tej pory wszystko się
udawało, a tu patrzcie … nie udało się. Kiedy był pierwszy zamach? Jest to ważne
pytanie, bo wcześniej nie mówiono publicznie o wchłonięciu przez MOKiS naszej
dumnej, niezależnej biblioteki, która ma być jakąś przydupaską MOKiSu w prawach
może na równi z prywatną kawiarenką. A co z prawie milionem złotych, jakie przydzielono
bibliotece?
Dla tych, co nie kupili TD, a
zrobili dobrze, podaję tekst, mówiący o tym niejasnym interesie:
Minęły dwa miesiące od zwolnienia
dotychczasowego dyrektora biblioteki Rafała Brzezińskiego i nadal nie został
ogłoszony konkurs. Dlaczego?
Chcemy
po raz drugi podjąć próbę połączenia dwóch instytucji Miejskiego Ośrodka
Kultury i Sztuki oraz Miejskiej Biblioteki Publicznej w jedną instytucję,
dlatego nie rozpisujemy konkursu – informuje wiceburmistrz Bielawy Mariusz
Pach.
I tu prawdopodobnie jest „pies
pogrzebany”. Łączyć niezależną, publiczną, miejską bibliotekę, która jako dobro
narodowe podlega pod instytucje Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego z
jakimś miejskim „mokisem”, to zakrawa na kolejną kpinę. Zarzynacie „panowie
magnaci” niezależną, dumną jednostkę w
mieście. Ogromną bibliotekę wchłoniecie do „mokisu” czy „barlu” jak kącik
przyrodniczy w I klasie szkoły podstawowej. I w imię czyich, partykularnych
interesów – Dźwiniela, Gładysza czy Siódmaka?
Dajcie sobie spokój, bo druga i trzecia
próba zamachu może okazać się nieskuteczna. Czy w Bielawie jest jeszcze Rada
Miasta? A może trzeba poważniejszych instytucji państwowych, żeby Wasze niecne
zamiary unicestwić?
A co do konkursu? Pan Masyk swego czasu
mówił, że konkurs będzie. „Kłamał w żywe oczy”, czy może nie wiedział o decyzji
zamachu na nasza bibliotekę?
Dyrektor MBP w Bielawie zwolniony
|
Cóś mnie tu śmierdzi …
http://www.mokisbielawa.pl/index.php/component/content/article/34-aktualnoci/aktualnoci/392-przetarg-nr-ogoszenia-421614-2013
OdpowiedzUsuńSmród jest znacznie większy niż się komukolwiek wydaje. Miejska Biblioteka Publiczna jest tak długo Miejską Biblioteką Publiczną jak długo znajduje się w samodzielnej siedzibie. Ta właśnie "Publiczność" była gwarantowana tą samodzielną siedzibą. Ta samodzielna siedziba chroniła tę "publiczność" w nazwie od różnych zakusów miejscowych władz. Miejskość biblioteki była strzeżona kuratelą Ministerstwa Kultury, Sztuki i Dziedzictwa Narodowego. W Bielawie zostały podeptane oba te warunki. Na konto biblioteki zostały wydane olbrzymie pieniądze, a tylko niewielka część tak naprawdę trafiła na jej wyposażenie. Biblioteka nie ruszyła, bo nie było internetu, bo na ścianach były tylko gniazdka bez kabli, dla mnie to jest szok.
OdpowiedzUsuńI jeszcze jedno, do tej pory Miejska Biblioteka Publiczna płaciła raz w roku podatek od nieruchomości, po utracie siedziby musi płacić co miesięczny czynsz za pomieszczenia w Art-Inkubatorze. Niepokojące jest też to, że suma powierzchni dotychczasowych siedzib nie równa się powierzchni nowej "centralnej" siedziby, więc zapewne część księgozbioru ulegnie anihilacji. Podejrzewam, że zniszczeniu ulegną wszystkie pozycje wpływające na patriotyzm, a zostaną te sławiące technikę radziecką.
Pozdrawiam.
rocznik 1948
Ciekawe, że artykuł pani ANAG mija się z wypowiedzią pana Rzecznika. Pani ANAG twierdzi, że pan dyrektor zwolniony jest od dwóch miesięcy, pan Rzecznik twierdzi że na stanowisku jest do 28 lutego tylko nie pracuje. Wychodzi z tego, że pani ANAG wyznaje zasadę "papier wszystko przyjmie". Tak już mają niezależne media,
OdpowiedzUsuńpozdrawiam