Pod koniec października 1888 r.
odbyło się w „Bielbawie” tzw. forum dyskusyjne z udziałem prominentnych
działaczy PZPR z zakładu. Skonstatowano, że w społeczeństwie ciągle istnieje
podział na – „my” i „oni”. Społeczeństwo to „my”, partia i rząd to „oni”. „My”
mamy prawo żądać, a „oni” mają dawać. Ten sposób widzenia nie zmieniał się od
lat. Tak było w okresie powojennej odbudowy, w okresie gomułkowskiej i
gierkowskiej „małej stabilizacji” i tak było również w 1988 r., kiedy kraj
znalazł się w permanentnym kryzysie i w okresie totalnego regresu gospodarczego.
Podkreślano w dyskusji na forum, że
wszystkie niedostatki i problemy
krajowe rzutują na postawy i zachowanie
się społeczności bielawskiej. Stwierdzano nie bez goryczy, że: „świadomość obywatelska kształtowana była
dotychczas i oceniana, jako stan posłuszeństwa dyrektywom partii, a
jakiekolwiek odstępstwa od schematu przyjmowane były negatywnie”.
Dyskutanci zgodnie podkreślali,
że panuje powszechna niewiara w intencje władz, bo ta: „robi ciągle błędy, co tylko umacnia krytyczny stan świadomości i ugruntowuje
przekonania, że nic nie może się udać, czyli nie ma sensu żadne działanie. Nie
może więc być mowy o próbach formowania nowej świadomości społecznej, gdy
ludzie ciężko walczą o byt, o przetrwanie, uganiają się po sklepach i urzędach.
Twierdziło się w przeszłości, że jeśli społeczeństwo będzie popierać dwa nurty
działań: polityczny partii i gospodarczy rządu, to zbuduje się Polskę „naszych
marzeń” – sprawiedliwą, gospodarną i dostatnią. Wizja ta jednak runęła, a kiedy
przyszedł rok 1980 i 1981 całe społeczeństwo przeszło taką edukację polityczną
i ekonomiczną, o jakiej się nigdy i nikomu w partii nie śniło. Stąd też
działania podejmowane dla poprawy stanu świadomości społecznej są działaniami
Syzyfa, są tylko formą pozbawioną treści. Poprzestaje się w rzeczywistości na
zbieraniu i eksponowaniu pustych deklaracji i formułek na użytek „instancji”,
które nic nie mają wspólnego z prawdziwymi postawami ludzi. Taki stan istnieje
w całym kraju, taki stan istnieje w Bielawie, bo nie jest ona przecież „wyspa
szczęśliwą”.
Inspiracji do dalszych partyjnych
rozrachunków dostarczyły obchody 40 rocznicy Kongresu Zjednoczeniowego PPR i
PPS i powstanie PZPR.
W grudniu 1988 r. dla upamiętnienia Kongresu
odbyło się w Bielawie, w sali Teatru Robotniczego, uroczyste zebranie
zakładowej organizacji partyjnej „Bielbawu”. W okolicznościowym referacie I
sekretarz KZ PZPR (towarzysz Ryszard Dźwiniel – przyp. B.S.) przypomniał blaski
i cienie tego ważnego wydarzenia. Nawiązując do aktualnej sytuacji mówił:
„Dziś
wśród członków partii rodzą się pytania o istotę socjalizmu, kształt ustrojowy,
o rolę partii robotniczej, bowiem aktualne tempo wprowadzania w życie uchwał i
decyzji nie może zadawalać. Ludzie chcą, aby było normalnie, lepiej, mądrzej.
Obecny model partii przeżywa wyraźny kryzys. Sama partia nie potrafi działać
skutecznie. Społeczna cierpliwość, szczególnie dotycząca zmian w sferze
ekonomicznej, wyczerpuje się. Jest ważne pytanie: czy socjalizm ma oznaczać
ubóstwo, złą organizację, niezadowolenie, marnotrawstwo, niesprawiedliwość,
powtarzające się kryzysy? Czy o taki stan walczyła partia przez 40 lat?
Przypomnieć należy, że warci jesteśmy
tyle, ile zrobimy, a nie co powiemy. Wyrazić należy nadzieję, że na te
wszystkie wątpliwości odpowiedzą statutowe organa partii. Tu nie ma czasu i
muszą zapaść konkretne decyzje. Jest to kwestia przyszłości partii”.
A oto we fragmentach niektóre
wypowiedzi pozostałych uczestników tego grudniowego zebrania:
- Partie obarcza się odpowiedzialnością za wszystko, bo sama wzięła na
siebie cały ciężar władzy i decyzji. Dlatego społeczeństwo czuje się zwolnione
od odpowiedzialności i przyjęło postawy wyłącznie roszczeniowe.
- Jak długo partia zajmować się będzie
wszystkim, to nic dobrego z tego nie wyniknie. Ani jednego programu partia nie
zrealizowała z powodu „wszystkoizmu”. Wszystkie dotychczasowe programy, to w
istocie kupa makulatury. Partia miała być partią klasy robotniczej. Niestety,
utraciliśmy tę bazę.
- Mówi się, że partię trzeba
przemodelować, a nikt nie wie jak.
Takie to jeremiady wygłaszano
podczas tych partyjnych „rekolekcji” w Bielawie (i w całym kraju) u schyłku
1988 r. kiedy polityczne niebo zasnute już było ciemnymi chmurami i kiedy
Nemezis dziejowa wypisywała już nad partią i jej pretorianami swoje
złowieszcze: mane, tekel, fares.
To tyle napisał o sytuacji
politycznej w Bielawie w 1988 roku kronikarz Bielawy pan Krzysztof Pludro.
Swobodny, rzeczowy język wypowiedzi naszego Kronikarza w sposób rzeczywisty
przedstawia nam tamten czas. Dla nas starszych jest to wspomnienie i
jednocześnie potwierdzenie tego, że złe zarządzanie, uzurpowanie sobie prawa do
wszystkiego, samolubstwo jednej osoby czy kasty, jakie zagnieździły się w
Bielawie, jest możliwe do wyrugowania, zniszczenia w demokratyczny sposób przy
najbliższych wyborach samorządowych. Były I sekretarz KZ PZPR tow. Ryszard
Dźwiniel niewiele się zmienił. Utraconą w 1990 roku władzę, z powodzeniem
rekompensuje sobie bezwzględną władzą w mieście, władzą, której powinno się bać,
jedynie słuszną władzą. To jest smutne i tragiczne, żeby w wolnym kraju
Bielawianie podczas rozmowy ze mną z niepokojem rozglądali się, czy nie ma kogoś
w pobliżu, kto by doniósł władzy, że rozmawia ze mną. Jeśli jest to w
pomieszczeniu zamkniętym, sprawdzają, czy nie ma kogoś za drzwiami lub w pobliżu.
W Bielawie obserwuje się strach, autentyczny strach przed konsekwencjami
przeciwstawieniu się wszechpanującemu burmistrzowi. To nie jest dobre dla
miasta.
Pretorianie, o których pisał pan
Pludro w odniesieniu do partii, teraz są pretorianami władzy, ale głęboko wierzę,
że i ta władza w naszym mieście i jej pretorianie już wkrótce znajdą się w
takiej samej sytuacji jak znienawidzona partia Dźwiniela i innych partyjnych
kacyków – na nic nie znaczącym marginesie samorządowej działalności.
Tym, którzy może musieliby zadać
sobie trud, aby zinterpretować pewne słowa i zwroty zastosowane przez pana
Krzysztofa w tekście, wyjaśniam:
Jeremiady
– nawiązanie do „Księgi Lamentacji” proroka Jeremiasza w Starym Testamencie.
Król Judei – Jozjasz nie chciał posłuchać proroka Jeremiasza i marnie to
wszystko się skończyło, i dla króla, i dla kraju.
Rekolekcje
– ćwiczenia duchowe w chrześcijaństwie najczęściej przygotowujące do
ważnych uroczystości w Kościele.
Nemezis
- w mitologii greckiej bogini
zemsty, sprawiedliwości i przeznaczenia. Zsyłała na ludzi szczęście lub
niepowodzenie, ścigała przestępców i decydowała o losie w zależności od zasług.
Córka Nocy, uważana za uosobienie gniewu bogów.
Mane,
tekel, fares – dotyczy wydarzenia opisanego w Księdze Daniela w Starym
Testamencie (Dn 5,25 – 28). Zasadniczy sens tych słów sprowadza się do
przepowiedni szybkiego upadku.
Jeśli chodzi o kongres zjednoczeniowy PZPR to mam dwie informacje do przekazania:
OdpowiedzUsuń1 Jak mi opowiedział mój ojciec, który pracował w 1948r w Bielawie w Spółdzielni Krawieckiej im. Nikosa Belojanisa (grecki komunista) mieszczącej się na obecnej ul. Sobieskiego (teraz sklep monopolowy) to pracownicy zostali spacyfikowani, wsadzeni na ciężarówki i zawiezieni do Wrocławia do Hali Ludowej aby okazali poparcie (zapewne spontaniczne) dla zjednoczenia się PPR-u i PPS-u.
2 Kilka lat temu, mogło to być z okazji 60-lecia Kongresu w programie Moniki Olejnik "7 Dzień Tygodnia" uczetnik spotkania prof. T. Nałęcz członek lewicowej Unii Pracy (obecnie doradca prezydenta Komorowskiego) tak się wyraził o zjednoczeniu: "Szanowni państwo, pani redaktor jakie to było zjednoczenie, to był GWAŁT na PPS-ie". I dalej opowiedział jak to było na prawdę a jest historykiem czyli zna fakty.
Komuna zawsze posługuje się podstępem i kłamstwem !!!
Bardzo inspirujący artykuł. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuń