1 lutego 2014

Pani Halinka


       W dwunastą już rocznicę śmierci chciałbym przypomnieć osobę znaną wielu mieszkańcom Bielawy – panią Helenę Krasnoborską.

3 czerwca 2011 r.,piątek

                        Na godzinę 10:00 poszedłem na umówione spotkanie z panem Franciszkiem Krasnoborskim do jego mieszkania na os. „Włókniarz” w bloku nr 5. To znajomy z czasów pracy w „Bieltexie” na Wykończalni. Był mistrzem Warsztatu Elektrycznego. Nie będę oczywiście opisywał jego ciekawej historii życia, nawet tej związanej z Bielawą. Z tym, już teraz 80-cioletnim, schorowanym i doświadczonym życiem znajomym, spotkałem się, aby porozmawiać o jego żonie, zmarłej w 2002 roku - Halince Krasnoborskiej.

                        Moja znajomość z panią Halinką, rozpoczęła się 1 grudnia 1975 roku, tj. w dniu, w którym podjąłem w „Bieltexie” pracę zawodową po ukończeniu studiów. Pani Halinka pracowała  wtedy w Dziale Kadr jako zastępca kierownika. To ona czarną, służbową „Wołgą” przywiozła mnie na Wykończalnię, oczywiście z kierowcą. To ona zakwaterowała mnie w zakładowym hotelu robotniczym, w tym samym, jak się dziś dowiedziałem, w którym i ona kiedyś mieszkała. To było pierwsze z nią spotkanie. A ostatnie – po sierpniu 2000 roku, przy sklepie spożywczym na os. Konstytucji 3-Maja. Była już wtedy na emeryturze. Na chwilę zatrzymaliśmy się, żeby porozmawiać. Powiedziała mi wtedy, że pisze wiersze i jeden z nich pozwoliła sobie mi, na ulicy przeczytać. Byłem zdziwiony i wierszem, i tym, że pisze wiersze.
                        Wśród wielu ciekawostek z jej życia jest i ta, że urodziła się na Podhalu w Rabie Wyżnej, w tej samej wiosce, co kardynał Stanisław Dziwisz, sekretarz papieża Jana Pawła II. Byli sąsiadami. Pani Halinka powiedziała mi, że ona pisze wiersze również dla papieża i wysyła je do „Stasia”, jak to określiła, i ma potwierdzenie, że „Stasiu” te wiersze papieżowi przekazuje lub czyta.
                        Nie było jakoś okazji i czasu, żeby zainteresować się tym tematem. Robię to dopiero po latach, mając na uwadze troskę o literacką spuściznę pani Halinki.
                        Rozmowa z panem Frankiem była bardzo owocna. Dużo dowiedziałem się z życia państwa Krasnoborskich i o zainteresowaniach pisarskich pani Halinki. Wiersze pisała spontanicznie z potrzeby serca. Domyślam się, że to o czym myślała, to, czego doświadczała, co wspominała – chciała przelać na papier. Pisała, lub przepisywała teksty na maszynie, zakupionej specjalnie dla niej przez męża. To raczej nie była nowa maszyna.
 Jak się  zorientowałem, ta twórczość jest bardzo obszerna. Poza wierszami napisała jeszcze książkę pt. „Góralko – Halko”. Nie chciałem być zbyt natrętnym gościem i nie oglądałem tego  materiału.
                        Omawialiśmy wstępnie możliwości upublicznienia twórczości pani Halinki Krasnoborskiej. Na pamiątkę spotkania otrzymałem tomik jej wierszy z lat 1994 – 1997 pt. „Wiersze jednej chwili”. Zawiera on aż 71 wierszy. Czytam z zainteresowaniem.

                 To jest to, co zapisałem w 2011 roku.
                To spotkanie zaowocowało wywiadem z panem Krasnoborskim, który zorganizowała pani prezes Towarzystwa Przyjaciół Bielawy, pani Ewa Glura. Kamerą dokumentował to spotkanie dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej w Bielawie niezapomniany pan doktor Rafał Brzeziński. Ja również zostałem poproszony na to spotkanie, żeby panu Frankowi było raźniej. To wtedy właśnie po raz pierwszy spotkałem się z panem Brzezińskim.
                     Wywiad ten zapewne jest gdzieś w zasobach archiwalnych Bibliotheca Bielaviana, a na pewno jest w Roczniku Bibliotheca Bielaviana 2011 w artykule – „Wspomnienie o bielawskiej poetce Helenie Krasnoborskiej” autorstwa pani Ewy Glury (str. 571 – 574).
                       Pan Franciszek Krasnoborski był zaproszony na promocję rocznika, ale ze względu na stan zdrowia, nie mógł być obecny na tym spotkaniu. Tom Rocznika odebrałem w jego imieniu i przekazałem osobiście p. Krasnoborskiemu. Była to kolejna okazja, żeby ponarzekać na słabe zdrowie, samotność i powspominać panią Halinkę.
                        Zaproponowałem, czy nie oddałby do muzeum tej starej maszyny do pisania, na której swoje radości, smutki i troski przelewała na papier pani Halinka. Od chwili odejścia pani Halinki, kącik z jej maszyną do pisania pozostał nietknięty, jakby przygotowany, żeby poetka podeszła, usiadła i i tworzyła, choć w innym juz wymiarze.
                        Pani Halinka była osobą niesamowicie pogodną i tego nie udawała. Była osobą o której można by powiedzieć, że chciałaby rozdać siebie wszystkim, zupełnie nie zwracając uwagi, kto kim jest. Sam byłem świadkiem, jak nieobojętny był jej los ludzi zagubionych w Bielawie. Podczas tego ostatniego spotkania podszedł do nas zniszczony mężczyzna, który już nie potrafił nawet mówić, ale gestami prosił o wsparcie. Pani Halinka widocznie już nie raz miała z nim do czynienia, bo zagadnęła:
              - Co, głodny jesteś?
Mężczyzna przytaknął.
- Zaraz kupię ci bułkę! – odpowiedziała.

Nie umiem ocenić wartości artystycznej jej twórczości, ale czy poetów, nawet tych pisanych na wszelki wypadek w cudzysłowie  mogą oceniać tylko poeci czy krytycy literaccy?
Pani Halinka pisała bardzo dużo. Nie pisała „na siłę”. Opisywała swoimi wierszami wszystko to, co ją w ciągu dnia inspirowało. Jej dorobek literacki, jeśli to tak można potraktować, jest ogromny. Zaczynając swoją literacką przygodę dopiero w okresie emerytalnym nie zabiegała o zaszczyty. Nikt jej wierszy za życia oficjalnie nie wydawał. Sama z mężem kserowała swoje maszynopisy zszywając je w zeszyciki aby potem rozdawać  swoim przyjaciołom i znajomym – rozdawać siebie.
Ja jestem zwolennikiem wydania dorobku literackiego pani Heleny Krasnoborskiej. Opracowanie tego materiału nie jest łatwe. Układ pisania, każde rozciągnięcie wyrazu czy zdania, podkreślenie dużymi literami, w zamyśle Autorki miało zapewne jakieś znaczenie. Już jednak nie zapytamy „Co autor miał na myśli”. Zeszyty zapewne rozrzucone są wśród rodziny i znajomych.
Czy da się jeszcze do tego kiedykolwiek wrócić?
W rocznicę śmierci Pani Halinki odwiedziłem Ją na bielawskim cmentarzu komunalnym. Chwilę pogadaliśmy, jak za dawnych czasów. Wspomniałem jej troskę z wiersza „Pielgrzymka” i lęk, czy jej życie przeszło owocnie.

           
                  P I E L G R Z Y M K A

Wiem, co to słowo oznacza.
To trud człowieka od młodości, aż do starości.
Pielgrzymujemy codziennie;
Rano, gdy wstajesz i robisz pierwszy krok – to pielgrzymka.

            Tyle lat przed Tobą – nie jesteś sam.
            Pielgrzymowanie to trud, ale i radość,
            Gdyż po drodze spotykasz przyrodę:
            Ludzi, zwierzęta, ptaki – to nasi przyjaciele.

Wszystko wokoło pielgrzymuje, jest w ciągłym ruchu,
Bo cóż jest piękniejszego od tego zjawiska?
Ale stań – pomyśl i rusz d a l e j!
Czy tak ma wyglądać to moje trwanie na Z I E M I?

            Wiele już zobaczyłeś, zwiedziłeś.
            Czy zadowala Cię sława, zaszczyty, bogactwo?
            Wracasz do swojego miejsca urodzenia,
            Do rodziny, przyjaciół domu czy pracy.

Jest piękna t r a d y c j a,
P I E L G R Z Y M K A, która od XV w. trwa – idzie na 15 sierpnia.
Idzie do Częstochowy lud z różnych stron kraju i z zagranicy,
Bo tam króluje nasza PANI – Królowa Polski.

            Czarna Madonna, MATKA BOSKA – obraz wspaniały.
            Grają trąby przy odsłonięciu, aż dreszcz po ciele snuje.
            Patrzysz na nas z tego wizerunku,
            A my patrzymy na Ciebie – bo kochamy Cię.

Czujemy twą obecność, choć Cię nie widzimy,
Bo królujesz wysoko we WSZECHŚWIECIE,
A nasz umysł nie jest w stanie tego pojąć,
Tylko gwiazdy, słońce i księżyc to wskazują.

            Moim największym lękiem w tej pielgrzymce
            Nie jest cierpienie, prześladowanie,
Zniszczenie czy ból,
Ale zakończenie mych dni bezowocnie.

Błogosławiony człowiek, który ma siłę swoją w TOBIE
Gdy o pielgrzymkach myśli,
Gdy idą przez pola, lasy, łąki i wyschłą dolinę,
A wydaje im się obfitującą w źródła wiary, nadziei i miłości.
                          - kto odkryje „tajemnice dróg pielgrzymki”?

Bielawa, 9 sierpnia 1996 r.


Pani Helena Krasnoborska zmarła 1 lutego 2002 roku. Szła na kolejne spotkanie z dziećmi do Szkoły Podstawowej nr 10 w Bielawie. Nie doszła. Zasłabła na ulicy. Nie zdążyła oddać kolejnej cząstki siebie tym, którzy tak tego pragnęli i na to czekali.
Pani Halinko! Pamiętamy!
Pan Franciszek Krasnoborski zmarł 1 marca 2013 roku. Spoczywa razem ze swoją żoną. Można go wspomnieć, oglądając w Internecie stronę bibliothecabielaviana.com w zakładce „wspomnienia”.




2 komentarze:

  1. Hi would you mind letting me know which web host you're
    using? I've loaded your blog in 3 different internet browsers
    and I must say this blog loads a lot faster then most.

    Can you suggest a good web hosting provider at a honest price?
    Thank you, I appreciate it!

    Here is my blog kolektory słoneczne cennik

    OdpowiedzUsuń
  2. Super to zostało opisane. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.