A dowiedziałem się o tym dzisiaj z
laurki, jaką otrzymałem od wnuczka na spotkaniu w przedszkolu z okazji dnia
Babci i Dziadka.
To sympatyczne święto jest okazją do
spotkania z wnuczętami w przedszkolu czy w domu w innej niż codziennej
atmosferze. To dobrze, że w przeciwieństwie do inicjatorów Święta Babci i
Święta Dziadka przedszkola babcię i dziadka nie skazują przymusowo na
separację. Że wbrew ustaleniom nie dzielą, ale łączą. Niech wnuczęta wiedzą
przynajmniej intuicyjnie, gdzie jest normalność, a gdzie jest fałsz, zakłamanie
i niszczenie tradycyjnej rodziny.
Ja mam na razie siedmioro wspaniałych wnucząt.
Nie odbieram im rodziców poprzez przesadne zaangażowanie w ich dzieciństwo, ale
staram się właśnie budzić w nich zaufanie do drugiego człowieka. Wychowany w
określonej formacji w przekonaniu, że właściwej, chciałbym, aby moje wnuczęta miały
wiarę, że to co mówimy, jest naprawdę prawdziwe. Nawet takie małe dzieci są
świetnymi obserwatorami. Doświadczam tego bardzo często, jak swoim „dorosłym”
zachowaniem potrafią zaskoczyć. I dlatego nie można ich lekceważyć, ale
pozwalać na kontrolowane, dochodzenie do tej „dorosłości”.
Teraz mówienie o normalnej,
tradycyjnej, zdrowej emocjonalnie rodzinie napotyka często na zdecydowany
sprzeciw pod sztandarami tolerancji i równouprawnienia. I dlatego potrzeba
również zdrowych moralnie i odważnych dziadków, którzy w odpowiednim czasie swoim wnukom pokażą jednoznacznie, co jest dobrem, a co złem.
Ja z przyjemnością posiedziałem w
przedszkolnej sali, ten jeden raz zniżając się do poziomu mojego wnuczka,
zajmując jego miejsce przy stoliku na ciut przymałym dla mnie krzesełku. Dzieci
tego zupełnie nie zauważają. Babcia i dziadek tak naprawdę siedząc z wnuczkiem
czy wnuczką, są dla nich bardzo bliskimi, godnymi zaufania osobami. To było widać
– nie było żadnych barier.
Dzieci do występów były dobrze
przygotowane. Do porównania z wojskową musztrą i zespołowych występów na
prawdziwej scenie jeszcze im daleko. Ale nie o to zupełnie przecież chodziło.
Już sukcesem jest to, że sprzed tak szacownego audytorium nie pouciekały. Widać
było w nich świadomość swojego zadania, które wszystkie, każde na swój sposób,
wykonały.
Niewątpliwie jest to zasługą pań
nauczycielek, wychowawczyń i opiekunek, które wraz z panią dyrektor podjęły się
wychowywania tych dzieci pod nieobecność rodziców.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.