Przypominam sobie z moich dziecięcych
lat przeżytych w biednej dzielnicy „Kokoszka”, rodzinnego miasta Włocławka,
przemarsze wojska z pobliskich koszar w kierunku lasu. Ja ze swoimi braćmi i
kolegami zawsze szliśmy za plutonem, próbując bez powodzenia utrzymać krok. Często
maszerowali oni w takt żołnierskiej piosenki „Godzina walki już wybiła”. W
jednej ze zwrotek śpiewali:
Akcja
wspaniale się rozwija
Zdobyto czołgi, granaty, broń
I podczas tego mojego pisania akcja wspaniale się rozwija, czego
raczej nie spodziewałem się, mając nadzieję zmieścić temat w kilku częściach.
Ponieważ „cz. 99”, czy może nawet „999” wyglądałaby raczej śmiesznie, zmuszony
byłem zmienić cykl na telenowelę i wykorzystać do tego „odcinek”. Jak daleko
zajadę, zależy to tylko od pana burmistrza Bielawy. Ja mam czas.
Spływające do mnie materiały i coraz
to nowe wiadomości, mobilizują mnie do intelektualnego wysiłku, by znów „coś
spłodzić”. Tym razem inspiracją do pisania był zaległy artykuł w DTP (Dzierżoniowski Tygodnik Powiatowy) „Nagonka
się zaczęła”. Właściwie, najpierw musiałem ustalić, kto „zaczął”.
Wracając jeszcze raz do mojego
dzieciństwa, to pamiętam, że mój ojciec wpawał we mnie taką zasadę: Nie zaczynaj, ale jak cię ktoś zaczepi, to
nie daj się. Zawsze bałem się, żeby mnie ktoś nie zaczepił. Miałem przecież
świadomość, że raczej zaczepia nie jeden, ale kilku i silniejszych ode mnie. Z
racji tego, że dobrze się uczyłem, powód do zaczepki był wystarczający. Byłem chłopakiem
mikrym i z nie dawaniem się miałbym
raczej kłopoty. Zawsze można było uciec, ale wtedy lepiej byłoby, żeby ojciec
się tego nie dowiedział.
No cóż, z analizy tekstów wynika, że
zaczęła pani Basia, a pan Rafał dał się. Wkurzony „ojciec” ukarał pana
Rafała. Mój ojciec też mawiał: Kowal
zawinił, a Cygana powiesili. Raczej trzeba było sprać „córkę”, a nie
„syna”. No, ale teraz przez te sputniki, wszystko robi się na odwrót. Ci po
zawodówkach są dyrektorami, a doktoranci stają w kolejce po zasiłek.
Ot, lenie, trzeba było się uczyć!
Panią Barbarę Pachurę, po
zakończeniu występów przez kabaret TAM TEGO, o którym wspomniałem, widywałem już
tylko na ulicy, jak nieraz szła z gitarą w pokrowcu po byłej ulicy mojego
imiennika Bolesława Bieruta. Nie znaliśmy się i nie znamy, choć ja panią Basię
„kojarzę”.
Kilka ładnych lat temu byłem po raz
pierwszy w Teatrze Robotniczym na jesiennym koncercie poezji śpiewanej. Miałem trochę do czynienia z
gitarą klasyczną, ale mój repertuar, poprzez piosenki Czerwonych Gitar i
studenckie, zatrzymał się na Bułacie Okudżawie po rosyjsku i po polsku.
Jednak taką „muzykę” jaką uprawia
pani Basia Pachura jeszcze „czuję”. Na wspomnianym koncercie miło było
posłuchać wspaniałych wykonawców, choć swoimi wykonaniami prezentowali różny
poziom: od wspaniałego po… mniej wspaniały.
Miałem chęć w następnym roku też iść
na taki występ, ale niestety, nie mogłem nigdzie dostać korków do uszu.
Z Internetu wiem, dzięki
wspaniałomyślności naszej TV Sudeckiej i Doby, że pani Basia Pachura ma być, w
miejsce doktora Rafała Brzezinskiego, dyrektorem Miejskiej Biblioteki
Publicznej. Jeżeli wygra konkurs, oczywiście, jak to zaznaczył rzecznik pan
Łukasz Masyk. I tu się zmartwiłem, czy aby pani Basia da sobie radę w nowej bibliotece
na nowym stanowisku, bo konkurs na pewno wygra i czy aby pan burmistrz Dźwiniel
czasami nie chce jej skrzywdzić, powierzając jej tak odpowiedzialne stanowisko.
Wszak pan burmistrz Bielawy lubi krzywdzić ludzi kultury, nawet jeśli jest to z
krzywdą dla miasta.
Wracając do wspomnień, ale już tych
bliższych czasowo i bliższych Bielawie, to nie za górami… ale w Dzierżoniowie
na ścianie poczty przy dworcu kolejowym, widziałem taki odważny napis: Jesteśmy aby niszczyć. Podpisu nie było,
ale gdybym tam zobaczył podpis naszego burmistrza Bielawy, wcale by mnie to nie
zdziwiło.
I jeszcze o kompetencjach na
stanowisko dyrektora biblioteki. To, że kilkanaście lat przesiedziało się koło
księgozbioru, wcale nie świadczy, że będzie się świetnym dyrektorem biblioteki,
a w Bielawie takich byśmy chcieli widzieć. Ja, gdy w 1989 roku byłem w
Niemczech w Krefeld (do Disseldorfu nawet przeleciałem się samolotem) w firmie
Kleinewesser, służbowo jako kierownik oddz. Apretury na rozmowach z
przedstawicielami firmy, gdy wysiadłem na lotnisku z samolotu w Niemczech,
miałem takie wrażenie, a nawet pewność, że znam język niemiecki. Co prawda
znałem na pewno Guten morgen i hende hoch, ale to w rozmowach, jak się okazało, nie wystarczało. Dobrze, że była z nami pani
Ania z „Varimexu” z Warszawy.
A, znałem jeszcze halt.
Żona mojego kuzyna z dalszej rodziny
pracuje w bibliotece we Włocławku. Kiedy widziałem się z nią, kilka lat temu,
mówiła, że będzie się doktoryzować.
Na
deskach naszego dumnego Teatru Robotniczego działy się różne wspaniałe rzeczy. Wspomni
o tym również niedługo pan profesor Nicieja, rektor Uniwersytetu Opolskiego,
który ma sentyment do Bielawy, ponieważ jego żona jest Bielawianką. Ale działy
się też rzeczy ciekawe i zaskakujące, zasługujące na wielkie uznanie i szacunek
choćby za odwagę.
http://bibliothecabielaviana.com/2013/03/12/8-marca-2013-r-koncert-w-bielawie-kwiatek-dla-ewy-cz-11/
Niooo, jeżeli w kryteriach konkursu na Dyrektora Miejskiej Biblioteki Publicznej będzie napisane, że kandydat ma być płci żeńskiej, że musi grać na gitarze, mieć wygląd "gąski Balbinki" i nazywać się Barbara Pachura, to wygra na pewno Barbara Pachura. Dla przypomnienia, to jest siostra Adama Pachury (właściciela TV Sudeckiej). Przypomnę starą zasadę - kto ma media ten ma władzę. Ale, jest jednak jakieś ale, bo biblioteka przeniósłszy się do Art-Inkubatora pozbawia się tego zaszczytnego miana Miejskiej Biblioteki Publicznej, bo traci samodzielną siedzibę. Dodatkowym smaczkiem jest to, że utracone pomieszczenia na ulicy Żeromskiego i na Piastowskiej nijak się mają do powierzchni nowej siedziby. Słyszałem, że około 30% księgozbioru po prostu się nie zmieści, czyli pójdzie na przemiał (na papier toaletowy, być może dla Urzędu Miejskiego). W ramach obecnych trendów niszczenia Polski, Polaków, polskości i patriotyzmu (patriotyzm = faszyzm, wg rządowych mediów) zostaną zapewne zmieleni niepoprawni politycznie tacy autorzy jak Mickiewicz, Słowacki, Reymont, Prus, Żeromski, Nałkowska, Makuszyński, Boy-Żeleński itd.
OdpowiedzUsuńA dzisiaj przechodząc obok tego kamiennego lapidarium przy Muzeum pomyślałem sobie, że człowiek urodzony we Wrocławiu zrobił dla Bielawy więcej niż bardzo wielu razem wziętych bielawian z urodzenia.
A, Burmistrz chyba nie docenia ambicji "Gąski Balbinki "w dążeniu do przewodzenia stadu, które i tak skończy w kotle i w pierzynach.
Pozdrawiam bardzo serdecznie Pana Bolesława.
rocznik 1948