9 grudnia 2013

Czystki w Bielawie odc. 8

Przypominam sobie z moich dziecięcych lat przeżytych w biednej dzielnicy „Kokoszka”, rodzinnego miasta Włocławka, przemarsze wojska z pobliskich koszar w kierunku lasu. Ja ze swoimi braćmi i kolegami zawsze szliśmy za plutonem, próbując bez powodzenia utrzymać krok. Często maszerowali oni w takt żołnierskiej piosenki „Godzina walki już wybiła”. W jednej ze zwrotek śpiewali:

 Akcja wspaniale się rozwija
 Zdobyto czołgi, granaty, broń


            I podczas tego mojego pisania akcja wspaniale się rozwija, czego raczej nie spodziewałem się, mając nadzieję zmieścić temat w kilku częściach. Ponieważ „cz. 99”, czy może nawet „999” wyglądałaby raczej śmiesznie, zmuszony byłem zmienić cykl na telenowelę i wykorzystać do tego „odcinek”. Jak daleko zajadę, zależy to tylko od pana burmistrza Bielawy. Ja mam czas.
            Spływające do mnie materiały i coraz to nowe wiadomości, mobilizują mnie do intelektualnego wysiłku, by znów „coś spłodzić”. Tym razem inspiracją do pisania był zaległy artykuł w DTP (Dzierżoniowski Tygodnik Powiatowy) „Nagonka się zaczęła”. Właściwie, najpierw musiałem ustalić, kto „zaczął”.
            Wracając jeszcze raz do mojego dzieciństwa, to pamiętam, że mój ojciec wpawał we mnie taką zasadę: Nie zaczynaj, ale jak cię ktoś zaczepi, to nie daj się. Zawsze bałem się, żeby mnie ktoś nie zaczepił. Miałem przecież świadomość, że raczej zaczepia nie jeden, ale kilku i silniejszych ode mnie. Z racji tego, że dobrze się uczyłem, powód do zaczepki był wystarczający. Byłem chłopakiem mikrym i z nie dawaniem się miałbym raczej kłopoty. Zawsze można było uciec, ale wtedy lepiej byłoby, żeby ojciec się tego nie dowiedział.
            No cóż, z analizy tekstów wynika, że zaczęła pani Basia, a pan Rafał dał się. Wkurzony „ojciec” ukarał pana Rafała. Mój ojciec też mawiał: Kowal zawinił, a Cygana powiesili. Raczej trzeba było sprać „córkę”, a nie „syna”. No, ale teraz przez te sputniki, wszystko robi się na odwrót. Ci po zawodówkach są dyrektorami, a doktoranci stają w kolejce po zasiłek.
Ot, lenie, trzeba było się uczyć!
            Panią Barbarę Pachurę, po zakończeniu występów przez kabaret TAM TEGO, o którym wspomniałem, widywałem już tylko na ulicy, jak nieraz szła z gitarą w pokrowcu po byłej ulicy mojego imiennika Bolesława Bieruta. Nie znaliśmy się i nie znamy, choć ja panią Basię „kojarzę”.
            Kilka ładnych lat temu byłem po raz pierwszy w Teatrze Robotniczym na jesiennym koncercie  poezji śpiewanej. Miałem trochę do czynienia z gitarą klasyczną, ale mój repertuar, poprzez piosenki Czerwonych Gitar i studenckie, zatrzymał się na Bułacie Okudżawie po rosyjsku i po polsku.
            Jednak taką „muzykę” jaką uprawia pani Basia Pachura jeszcze „czuję”. Na wspomnianym koncercie miło było posłuchać wspaniałych wykonawców, choć swoimi wykonaniami prezentowali różny poziom: od wspaniałego po… mniej wspaniały.
            Miałem chęć w następnym roku też iść na taki występ, ale niestety, nie mogłem nigdzie dostać korków do uszu.
            Z Internetu wiem, dzięki wspaniałomyślności naszej TV Sudeckiej i Doby, że pani Basia Pachura ma być, w miejsce doktora Rafała Brzezinskiego, dyrektorem Miejskiej Biblioteki Publicznej. Jeżeli wygra konkurs, oczywiście, jak to zaznaczył rzecznik pan Łukasz Masyk. I tu się zmartwiłem, czy aby pani Basia da sobie radę w nowej bibliotece na nowym stanowisku, bo konkurs na pewno wygra i czy aby pan burmistrz Dźwiniel czasami nie chce jej skrzywdzić, powierzając jej tak odpowiedzialne stanowisko. Wszak pan burmistrz Bielawy lubi krzywdzić ludzi kultury, nawet jeśli jest to z krzywdą dla miasta.
            Wracając do wspomnień, ale już tych bliższych czasowo i bliższych Bielawie, to nie za górami… ale w Dzierżoniowie na ścianie poczty przy dworcu kolejowym, widziałem taki odważny napis: Jesteśmy aby niszczyć. Podpisu nie było, ale gdybym tam zobaczył podpis naszego burmistrza Bielawy, wcale by mnie to nie zdziwiło.
            I jeszcze o kompetencjach na stanowisko dyrektora biblioteki. To, że kilkanaście lat przesiedziało się koło księgozbioru, wcale nie świadczy, że będzie się świetnym dyrektorem biblioteki, a w Bielawie takich byśmy chcieli widzieć. Ja, gdy w 1989 roku byłem w Niemczech w Krefeld (do Disseldorfu nawet przeleciałem się samolotem) w firmie Kleinewesser, służbowo jako kierownik oddz. Apretury na rozmowach z przedstawicielami firmy, gdy wysiadłem na lotnisku z samolotu w Niemczech, miałem takie wrażenie, a nawet pewność, że znam język niemiecki. Co prawda znałem  na pewno Guten morgen i hende hoch,  ale to w rozmowach, jak się okazało,  nie wystarczało. Dobrze, że była z nami pani Ania z „Varimexu” z Warszawy.
A, znałem jeszcze halt.
Żona mojego kuzyna z dalszej rodziny pracuje w bibliotece we Włocławku. Kiedy widziałem się z nią, kilka lat temu, mówiła, że będzie się doktoryzować.
       Na deskach naszego dumnego Teatru Robotniczego działy się różne wspaniałe rzeczy. Wspomni o tym również niedługo pan profesor Nicieja, rektor Uniwersytetu Opolskiego, który ma sentyment do Bielawy, ponieważ jego żona jest Bielawianką. Ale działy się też rzeczy ciekawe i zaskakujące, zasługujące na wielkie uznanie i szacunek choćby za odwagę.





1 komentarz:

  1. Niooo, jeżeli w kryteriach konkursu na Dyrektora Miejskiej Biblioteki Publicznej będzie napisane, że kandydat ma być płci żeńskiej, że musi grać na gitarze, mieć wygląd "gąski Balbinki" i nazywać się Barbara Pachura, to wygra na pewno Barbara Pachura. Dla przypomnienia, to jest siostra Adama Pachury (właściciela TV Sudeckiej). Przypomnę starą zasadę - kto ma media ten ma władzę. Ale, jest jednak jakieś ale, bo biblioteka przeniósłszy się do Art-Inkubatora pozbawia się tego zaszczytnego miana Miejskiej Biblioteki Publicznej, bo traci samodzielną siedzibę. Dodatkowym smaczkiem jest to, że utracone pomieszczenia na ulicy Żeromskiego i na Piastowskiej nijak się mają do powierzchni nowej siedziby. Słyszałem, że około 30% księgozbioru po prostu się nie zmieści, czyli pójdzie na przemiał (na papier toaletowy, być może dla Urzędu Miejskiego). W ramach obecnych trendów niszczenia Polski, Polaków, polskości i patriotyzmu (patriotyzm = faszyzm, wg rządowych mediów) zostaną zapewne zmieleni niepoprawni politycznie tacy autorzy jak Mickiewicz, Słowacki, Reymont, Prus, Żeromski, Nałkowska, Makuszyński, Boy-Żeleński itd.
    A dzisiaj przechodząc obok tego kamiennego lapidarium przy Muzeum pomyślałem sobie, że człowiek urodzony we Wrocławiu zrobił dla Bielawy więcej niż bardzo wielu razem wziętych bielawian z urodzenia.
    A, Burmistrz chyba nie docenia ambicji "Gąski Balbinki "w dążeniu do przewodzenia stadu, które i tak skończy w kotle i w pierzynach.
    Pozdrawiam bardzo serdecznie Pana Bolesława.
    rocznik 1948

    OdpowiedzUsuń

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.