3 listopada 2013

Prawym okiem - Cena bohaterstwa


            Pierwszy listopadowy weekend to czas wspomnień i modlitwy za tych, którzy odeszli, ale nadal żyją w pamięci bliskich i przyjaciół. Tłumy na cmentarzach, kolorowe kwiaty, tysiące płonących zniczy i lampek przekonują najlepiej, że jeden z fundamentów chrześcijańskiej i polskiej tradycji ma się nieźle. Na szczęście nie da się jeszcze z ekranu telewizora publicznie zanegować sensu odwiedzania zmarłych, przekonywania, że to nienowoczesne i nieeuropejskie. Ale w sejmie leży już projekt nowej ustawy funeralnej autorstwa jednego z posłów lewicy, w którym dopuszcza się rozsypywanie prochów zmarłych poza obszarami cmentarzy. Jak daleko zliberalizuje obecny stan prawny, zobaczymy…

            W jazgocie opinii po regionalnych wyborach rządzącej jeszcze partii, szczególnie po ich wynikach na Dolnym Śląsku, umknęła jedna, wydaje mi się istotna wiadomość. Nie mam wątpliwości, że byłaby najważniejszą w serwisach prasowych II RP. No, ale teraz ważniejszą sprawą jest, kto i czym oblał twarz robiącego za idola młodzieży celebryty, kolejny odcinek infantylnego serialu, czy nowe wiadomości o matce nieszczęsnej Madzi.
            Dwa tygodnie temu na poligonie koło Torunia został ciężko ranny, a potem zmarł w wyniku obrażeń kapitan Grzegorz Nicke. Dowodził pododdziałem, który ćwiczył rzuty granatem.
            Jeden z żołnierzy rzucił tak blisko, że granat spadł na wał ochronny przed okopem. Kapitan Nicke własnym ciałem zasłonił niefortunnego żołnierza, uratował mu życie, ale sam został poraniony eksplodującymi odłamkami. Nie ma chyba większego bohaterstwa niż poświęcenie własnego życia dla innego człowieka. Ratując kogoś z pożaru czy tonącego w wodzie ma się szansę na uratowanie mu życia, ale i ochronienie swojego. Zawodowy żołnierz zasłaniający swym ciałem eksplodujący granat zdawał sobie sprawę, że szansy takiej nie ma.      Czy to nie bohaterstwo….?
 Na bok odsuwam powody, dla których wypadek na poligonie się zdarzył i kto za zaniedbania odpowiada. Kapitan Grzegorz Nicke pośmiertnie został awansowany do stopnia pułkownika, osierocił żonę i 9-letniego syna.
            Czyn Jego udowadnia jednak z całą wyrazistością to, o czym zaświadczają też pierwsze dni listopada. Otóż, gdy wyłączy się telewizor, przestanie słuchać ułożonych pod określoną tezę opinii, odsunie się na chwilę z pamięci bełkot „polityków”- to okazuje się, że pojęcia od stuleci spajające naród i naszą społeczność mają się dobrze. Honor oficera jest tam gdzie być powinien i nadal wiele znaczy, tradycje odwiecznych świąt na trwałe łączą rodziny, stanowią jeden z narodowych fundamentów. I oby było tak zawsze…
            Tekst ten dedykuję w szczególności dzierżoniowskim radnym przed podjęciem decyzji o nadaniu nowemu rondu imienia Witolda Pileckiego. Jego całe życie, nie tylko jeden czyn, było działaniem i poświeceniem dla Polski i Polaków. Uczyńcie Państwo zaszczyt naszemu miastu i wpiszcie w jego mapę nazwisko Bohatera, proszę…


                                                                                                Janusz Maniecki

((Janusz Maniecki - historyk, Dyrektor Zespołu Szkół Społecznych STO w Bielawie)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.