6 listopada 2013

Gorczyca

       
    Jest taka bardzo popularna religijna piosenka, którą z entuzjazmem śpiewa się na pieszych pielgrzymkach – „Gdyby wiara twa...”. Żeby nie pisać jej tekstu, załączam od razu wersję muzyczną, a właściwie trzy wersje z obrazem. Mam nadzieję, że nie będzie problemu z otworzeniem dźwięku i obrazu. Ma to znaczenie. Wszystkie wersje łączy niesamowity entuzjazm. Naładowanie energią, wiarą, jest tak wielkie, że człowiek zdolny jest dokonać wielkich rzeczy. To się wyczuwa.
            Pierwszą piosenkę śpiewa młody mężczyzna. Ma głos i poczucie rytmu. Czasami głos moduluje, ale piosenka nic na tym nie traci, a wykonanie staje się bardziej oryginalne. Gra i śpiewa bardzo ekspresyjnie.



      Drugie wykonanie jest perfekcyjne i wręcz niesamowite. Kilka osób pokazuje, czego można dokonać mając nieprzeciętne warunki głosowe

.http://www.youtube.com/watch?v=FbbqKDBML0s

          Trzecie wykonanie, przez dużą grupę pielgrzymkową na Jasnej Górze, pokazuje ogromną radość po dojściu do celu. Z grupy emanuje nie tylko radość bycia razem, ale i ogromna wiara.


            Inspiracją do napisania tej piosenki były słowa Pana Jezusa z Ewangelii św. Mateusza:

- Zaprawdę powiadam wam: Jeśli macie wiarę jak ziarnko gorczycy, a powiecie tej górze: Przesuń się tam – to się przesunie, i nie ma rzeczy, która byłaby dla was niemożliwa.
                                                                                                                                        Mt 17,20
            Słowa Pana Jezusa dotyczą konkretnej góry, którą wskazał Apostołom podczas ich wypowiadania (tej górze). Również precyzyjnie zostało wskazane miejsce, gdzie góra ma się przesunąć (tam).

            W związku z tą wypowiedzią, powstało też znane powiedzenie, że wiara przenosi góry.

            Jest w Piśmie Świętym jeszcze jedno skojarzenie wiary z ziarnkiem gorczycy u św. Łukasza:

Pan zaś rzekł:
- Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy i powiedzieli tej morwie: Wyrwij się z korzeniami i przesadź się w morze – będzie wam posłuszna.

                                                                                                                                             Ł 17,6

            I tu też jest wskazanie na konkretne drzewo – widoczną morwę, i widoczne morze. Te dwa cytaty łączy wiara, nawet taka mała jak małe jest ziarnko gorczycy, przy pomocy której jednak człowiek jest w stanie dokonać rzeczy nawet niemożliwych, a więc cudownych.

            Chciałbym mieć taką wiarę!
            Chciałbym mieć taką wiarę, żeby zobaczyć Matkę Boską przy naszym kościele!
            Chciałbym mieć taką wiarę, żeby móc przenieść w inne miejsce ogromne tuje sprzed „groty Matki Bożej” przy naszym kościele, które zasłaniają mi Jej figurę usytuowaną na marmurowym cokole.


            Nikt wcześniej prawdopodobnie nie przewidział, że tuje mogą też urosnąć i rosną dalej. Już za niedługo przesłonią całkowicie nie tylko figurę Matki Bożej, ale i ołtarz, który w zamysłach budowniczych tego miejsca miał łączyć parafian we wspólnej modlitwie. Mierzyłem: Tuje mają w najszerszym miejscu już po 270 cm. Prześwit miedzy nimi wynosi 250 cm. Tuje zabrały nam pięć i pół metra cennej, modlitewnej przestrzeni. Ludzie, którzy w pewnych okresach licznie gromadzą się w omawianym miejscu na Nabożeństwa Majowe, Różaniec Fatimski, spotkania Duchowych Pielgrzymów w czasie pieszej pielgrzymki do Częstochowy czy ostatnio w Niedzielę Palmową, tak naprawdę przychodzą oglądać i celebrować te dwie ogromne tuje. Liczą się tylko one; bo nie widać Matki Bożej, nie widać Pana Jezusa i nie widać nawet księdza.
            Miejsce to zatraciło już charakter stwarzania atmosfery wspólnotowej właśnie przez te tuje. Kilka przykładów:


            W pieszej pielgrzymce do Częstochowy w 2010 roku szło z Bielawy 22 pielgrzymów, a wśród nich i ja. Po przyjeździe do Bielawy na koniec spotkaliśmy się z duchowymi pielgrzymami przy „grocie”. Staliśmy w szeregu przed polowym ołtarzem. Doszła jeszcze do nas grupa wspaniałej młodzieży z Dzierżoniowa również uczestników pielgrzymki. Czułem się nieszczególnie, bo część z nas stała za tujami i nie miała szans uczestniczyć w tej wspólnej radości.
            Na majówki przychodzi codziennie starszy już pan. Chyba jest już mu ciężko, bo staje oparty o lampę po lewej stronie. Stanąłem tam kiedyś, żeby sprawdzić, co on widzi. Widzi tylko i wyłącznie rozrosłą tuję. To samo jest po prawej stronie, gdzie staje grupa pobożnych, starszych kobiet.


            
    Oczekiwaliśmy przed nabożeństwem majowym na księdza. Naraz słyszymy śpiewającego kleryka Mariusza, choć nie było go widać. Okazało się, że stał za tują.

            Jest taka bardzo stara zapomniana już religijna piosenka, w której są słowa: co jest najważniejsze...?  I ja pytam.
            Czy te tuje muszą być najważniejsze?
            Czy trzeba aż cudu, żeby te drzewa przeniosły się w morze? A może...

            A na początku było tak:












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.