Na
trasie było błoto. Mnie, starej daty człowiekowi, jakoś nie pasowało być w
bazylice w zabłoconych butach. Mokra trawa niewiele pomogła, więc poszedłem pod
most do rzeki Nysy Kłodzkiej. Kiedy wszedłem do kościoła, już wszystkie siedzące
miejsca były zajęte. Znalazłem jednak jedno z tyłu dokładnie na wprost środkowej
nawy. Choć daleko, to jednak będzie dobrze widać wszystko, co dzieje się przy
ołtarzu. Niestety, widok już na samym początku przesłoniła mi ogromna kolejka
pielgrzymów oczekujących na spowiedź św. Na pielgrzymce pokory nigdy nie jest
za dużo.
To
tyle przydługawego wstępu.
Przy
filarze w kościele po prawej stronie zatrzymała się dziewczyna i długo, jakby
dokładnie, coś czytała w zawieszonej oszklonej gablocie. Zainteresowało mnie to
i po skończonej uroczystości, wychodząc z Bazyliki, podszedłem do tej tablicy. Były
tam umieszczone tzw. „niebezpieczne znaki”, przed którymi przestrzega nasz
Kościół. W naszym kościele też taka informacja jest, choć tylko z lakonicznym
opisem poszczególnych znaków.
Jeden
mnie szczególnie zainteresował i postanowiłem mu się bliżej „przyjrzeć”. To jin-jang.
Poniżej przedstawiam informację z internetu;
Często noszony amulet, wywodzi się z
taoizmu, gdzie symbolizuje dwie przeciwstawne energie kosmiczne w stanie
harmonii. Jin (czarny) oznacza pierwiastek żeński, noc, ziemię, destrukcję,
pasywność. Jang (biały) obejmuje takie znaczenia, jak męskość, światło, niebo,
kreacja, aktywność. Wedle taoizmu obie siły odnajdują wspólne źródło w
pierwotnej energii tai-chi. Jin i jang uzupełniają się wzajemnie, czego
symbolem jest umieszczenie białej kropki w obrębie jang oraz czarnej w jing.
Znaczy to także, iż nie istnieje absolutne dobro ani zło.
Oczywiście ta taoistyczna teoria nie ma nic
wspólnego z katolickimi prawdami wiary. Bóg nie jest energią, ale Osobą;
charakter osobowy mają także demony. Bóg jest wszechmogącym Stworzycielem, zaś
wszystkie inne byty to tylko ograniczone stworzenia. Dzieła Boże są z natury
dobre, w żaden sposób nie są uzupełniane czy równoważone przez zło. Bóg jest
bez początku i końca, jest pełnią Bytu, zaś zło nie ma charakteru wiecznego, pojawia
się dopiero z pierwszym grzechem. Bóg jest Panem Wszechświata, Szatan tylko
uzurpatorem, który chciał być równy Najwyższemu.
Znak jin-jang zyskał na popularności wraz z
rosnącym zainteresowaniem światopoglądem New Age, przemycającym dalekowschodnie
wierzenia na obszar myśli chrześcijańskiej. Taoizm to religia, na którą składa
się filozofia taoistyczna wraz z wielobóstwem oraz zabobonami ludowymi i
magicznymi. Z taoizmu wywodzą się niebezpieczne praktyki, jak np. medytacje
ruchowe tai-chi, wróżbiarstwo (Księga Zmian I-ching), czy feng-shui
(poszukiwanie równowagi energetycznej).
Tekst trudny
do pojęcia, bo przecież w kulturze taoistycznej nie urodziłem się ani jej nie
studiowałem. Nie interesowało mnie to i tajników tej wiedzy nie zgłębiałem.
Podobnie jest z feng-shui. Tak tłumaczy to autor w internecie.
Taoizm to wierzenia oparte na filozofii, wielobóstwie oraz zabobonach ludowych i magicznych. Z niego wywodzą się niebezpieczne praktyki paraokultystyczne, jak np. medytacje ruchowe tai-chi, wróżbiarstwo (Księga Zmian I-ching) oraz feng-shui, czyli metoda aranżacji wnętrz.
Według zasad feng-shui pewne usytuowanie sprzętów domowych umożliwia
przepływ energii „chi”, co skutkuje lepszym samopoczuciem, a nawet sukcesem
materialnym. W tym celu stosuje się także „remedia” - magiczne symbole,
figurki, znaki chińskiego alfabetu, górskie kryształy i inne talizmany. Zasady
umiejscawiania i doboru przedmiotów związane są z różdżkarstwem, wróżbiarstwem
i fetyszyzmem, a tym samym stoją w głębokiej sprzeczności z postawą
chrześcijańską. Podkreślić trzeba, że w feng shui krzyż jest uważany za
przedmiot szkodliwy energetycznie (!). Za to można bez ograniczeń korzystać z
posążków Buddy czy innych dalekowschodnich bóstw.
Kilka z typowych amuletów feng-shui to: posążek Buddy, symbol
opiekuńczego ducha oraz litera znacząca.
Zastanawiające
jest w tej informacji to, że krzyż jest uważany za symbol szkodliwy. Nawet nie
obojętny, ale szkodliwy. Rozumiem, że dla wyznawcy wschodniej filozofii znak
czy znaczek jin-jang jest dobry, a znak krzyża jest zły. Jak to się ma do
poniższego tekstu z Ewangelii:
Gdy syn któregoś z was poprosi ojca o rybę, czyż on zamiast ryby da mu
węża? Albo skorpiona, gdy syn prosi o jajko?
Ł 11, 11-12
Co
jest rybą, a co jest wężem?
Co
jest jajkiem, a co jest skorpionem?
Czy
kochający ojciec wychowany w wierze chrześcijańskiej da swojemu kochanemu
dziecku medalik z krzyżykiem, czy znaczek jin-jang?
W tym znaku zwyciężysz!
Było
to hasło VII pieszej Pielgrzymki Świdnickiej na Jasną Górę, w której szedłem od
Świdnicy do Częstochowy w 2010 roku z wiadomą w rodzinie intencją. Hasło to
nawiązuje do modlitwy Konstantyna Wielkiego, gdy w roku 312 prosił
chrześcijańskiego Boga, sam nie będąc chrześcijaninem, o zwycięstwo w bitwie z
Maksencjuszem o tron Cesarstwa Rzymskiego. Na niebie ukazał się wtedy
świetlisty znak krzyża i napis: „Pod tym znakiem zwyciężysz”.
Jakby
uzupełnieniem tego hasła i nawiązaniem do chrześcijaństwa w naszym kraju, jest
cytat z twórczości naszego wieszcza narodowego – Adama Mickiewicza – „ Tylko
pod krzyżem, tylko pod tym znakiem – Polska jest Polską, a Polak Polakiem.”
Naszym,
chrześcijan, znakiem jest krzyż. Tragicznym nieporozumieniem jest, gdy
chrześcijanin przywiesza sobie inne znaki, a szczególnie te, uznawane za
niebezpieczne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.