29 lipca 2018

Dowcipnisie

To u nas w Bielawie zdarza się bardzo często – coś zepsuć tak, aby koniecznie wszyscy widzieli, potłuc lampy oświetleniowe, zniszczyć ławkę, zaprezentować się sprayem na nowej elewacji, naśmiecić słonecznikiem w parku i na Jeziorze Bielawskim, złamać drzewko itd. Oczywiście, to nie tylko u nas, ale ….., którzy mogą poczuć się urażeni określeniem i zaraz gotowym pobiec do sądu podać za znieważenie, jest od ….
                   Niedawno spotkałem się z ciekawym spostrzeżeniem odnośnie oceny wizerunku naszego miasta przez samych mieszkańców, tych, którym jeszcze na czymś zależy. Żeby spojrzeć krytycznym okiem na Bielawę, wystarczy przyjechać z pobytu w innym. Wtedy widać, jaka brzydka jest Bielawa: wtedy widać, że Bielawa nie ma gospodarza z prawdziwego zdarzenia. W Bielawie nie ma służb, które na poważnie zajęłyby się wizualizacją miasta i porządkiem. Mam tu również na uwadze beznadziejną Straż Miejską.
            Oczywiście najbardziej winni są sami mieszkańcy, którzy nie mają pojęcia o zadbaniu o swoje nawet najbliższe otoczenie i jeszcze niszczenie cudzego i „państwowego”.
            Czy to się kiedyś zmieni, nawet po zmianie burmistrza i całej Rady Miejskiej?
            Raczej pytanie retoryczne.
            Dowcipnisie wieszający lodówkę na bramie wejściowej do zniszczonego „Bielbawu”, nie potrafią nawet uszanować skromnych pozostałości po tym wejściu. Ilu przez tą bramę co dzień przechodziło ludzi do pracy i z pracy?
            W widoku z okien mojego mieszkania też muszę od wielu miesięcy, a może i lat uwzględniać podrzuconą pod mur lodówkę. Nikt nie zadba o to, aby ją sprzątnąć.
To naprawdę dziwne i niezrozumiałe. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.