Wobec
dzisiejszego Dnia Wszystkich Świętych stoję jakiś bezradny i zagubiony. I
chociaż to święto radosne, bo przecież świętość jest radością, to jednak w
naszej tradycji, sprowadzone do Dnia Wszystkich Zmarłych, jest kojarzone z tą
smutną rzeczywistością odejścia z tego świata. To dzisiaj wyruszy po południu jak
każdego roku z naszego kościoła parafialnego procesja na cmentarz i będziemy rozpatrywać
tajemnice różańca odnosząc je do pamięci o zmarłych. Potem na cmentarzu msza
św., jedyna taka w roku.
I jakby Dzień Zaduszny, dzień za
dusze zmarłych, dzień dla dusz zmarłych; stracił już swoją wymowę, bo wszystko
załatwione jest 1 listopada.
Co roku pisałem w tym okresie o zaniedbanych
grobach proboszczów, fundatorów i budowniczych naszego kościoła: księdza
Johannesa Seidla i księdza Franza Krauzego, mając na uwadze przepych i blichtr
na grobach parafialnego cmentarza. Z satysfakcją mogę poinformować, że coś się
w tym temacie dzieje i może już wkrótce będę mógł pokazać na zdjęciach odrestaurowane
nagrobki wspomnianych księży.
Przez wieki i dziesięciolecia zmienia
się zabudowa miasta. Nie zdajemy sobie nawet sprawy, że jeździmy i chodzimy po
miejscach, w których były cmentarze. Naszych obecnych terenów dotyczy to
również. Mamy w Bielawie dwa
poniemieckie cmentarze, które są ciągle wyzwaniem dla kolejnych władz miasta,
które nic w tej sprawie nie poczyniły, aby te miejsca były choć miejscem pamięci.
Z czasem, który mija, zbliżając każdego do cmentarza w tym sensie fizycznym,
zmienia się nastawienie do minionej epoki i miejsc dawnego pochówku. Można
podać wiele przykładów, choćby ten, który prezentowałem kilka lat temu na swoim
blogu:
Podobna sytuacja opisana jest w
korespondencji, którą od jakieś czasu prowadzę:
„Przyznam, że kiedy wyjechałem jako dziecko z Dolnego
Śląska, zamieszkaliśmy z rodzicami w niegdyś granicznej miejscowości między
niemieckim Górnym Śląskiem a Polską. Ot niewielka miejscowość nad Prosną. Jest
tam wzniesienie, które było przez całe moje dzieciństwo "najszybszą"
górką w okolicy. To znaczy, każdej śnieżnej zimy wszystkie dzieciaki
rozjeżdżały ścieżki pomiędzy drzewami na sankach i czym się tylko dało... Pośród
tych drzew jak pochylone lekko klocki domina stały całe rzędy omszałych płyt. To
macewy z likwidowanych grobów, stały tak przygotowane do wywózki i
zapomniane... Gdzieniegdzie pod grubą warstwą liści dało się rozpoznać jamy grobowe,
tu i ówdzie pojedyncze „całe" jeszcze groby. Było tam też miejsce nazywane
„stołówką", jak można się domyślać, części nagrobków ustawił ktoś na
kształt jadalnego stolika i taboretów, przy których zażywano popularnych
jaboli... Był też Kierchów (tak tutaj nazywano tę zalesioną górkę) popularnym
miejscem wyprowadzania psów... Nie było czymś dziwnym odnalezienie tam ludzkich
spróchniałych, poszarzałych lub zzieleniałych kości.....
I przez wiele lat nikogo taki stan
jakby nie dziwił, nikt z tym nic nie robił, nikt nie czuł zażenowania,
niestosowności... Acha... na te sanki czasem szliśmy w ramach szkolnych
wycieczek, albo po listki jesienią... Ja również wówczas uznawałem, że jest to
norma... Refleksje przyszły z wiekiem, wykształceniem... Dziś to miejsce
sąsiaduje z powstałą później nową parafią, która zawładnęła całym otoczeniem,
tworząc po sąsiedzku tzw. Kalwarię... Dziś wstęp na były Kierchów (kirkut) jest
przez stosowną bramę, raczej chyba nie wyprowadza się psów i główna ścieżka nie
jest już torem saneczkowym...
Od lat dziecięcych widziałem wiele
cmentarzy żydowskich, ale tamten był tym pierwszym...
Pozostawiam to bez pointy, bez
komentarza...”
A co z poniemieckim cmentarzem w
Bratoszowie?
Tę krótką refleksję dzisiejszego
dnia zakończę okolicznościowym wierszem mojego kolegi, bielawskiego poety,
Stanisława Wojnara:
Płomieniem
znicza
Z gorącym znicza
płomieniem, modlitwę wnoszę;
Miej w opiece te dusze – Panie – bardzo proszę!
Tyś je, do się powołał – stoją u stóp Twoich,
Mnie, po ich stracie – rana – nie chce się zagoić.
Miej w opiece te dusze – Panie – bardzo proszę!
Tyś je, do się powołał – stoją u stóp Twoich,
Mnie, po ich stracie – rana – nie chce się zagoić.
Modlić się jeno
będę – bo oni – nie mogą…
Skończyli swoją podróż doczesności drogą,
Teraz przed Twym obliczem zdają sprawozdanie;
Tedy modlitwą proszę! – Bądź miłościw Panie!...
Skończyli swoją podróż doczesności drogą,
Teraz przed Twym obliczem zdają sprawozdanie;
Tedy modlitwą proszę! – Bądź miłościw Panie!...
One miały swój
czyściec w drodze po tej ziemi,
Odpuść im zatem winy – nie pogardzaj nimi.
Niechaj po ciężkim życiu, niebo ich przytuli,
I miłosierdzie Twoje, wiecznie będą czuli,
Odpuść im zatem winy – nie pogardzaj nimi.
Niechaj po ciężkim życiu, niebo ich przytuli,
I miłosierdzie Twoje, wiecznie będą czuli,
W swojej obronie –
one – nie powiedzą słowa;
W zamian, przyjmij moje – prośba w nich się chowa
– W intencji ich wszystkich – Ciebie Boże proszę,
I modlitwę – tę prostą – jako votum wznoszę…
W zamian, przyjmij moje – prośba w nich się chowa
– W intencji ich wszystkich – Ciebie Boże proszę,
I modlitwę – tę prostą – jako votum wznoszę…
Wesprzyj Matko
Najświętsza ich także modłami,
By oni tam, w zaświatach, nie cierpieli sami…
Jeno w Pana oblicze, z radością patrzyli,
A muzyka Aniołów, ów stan im umili.
By oni tam, w zaświatach, nie cierpieli sami…
Jeno w Pana oblicze, z radością patrzyli,
A muzyka Aniołów, ów stan im umili.
w 2004 roku odsłonięto na cmentarzu parafialnym tablicę upamietniającą wszystkich mieszkańców miasta różnych narodowości pochowanych na bielawskich cmentarzach. za tablicą sa urny z ziemią z tych cmentarzy. Sama uroczystość miała charakter ekumeniczny.
OdpowiedzUsuń