I
znów o działce, bo ona niemal z każdym dniem się zmienia. Rosną warzywa,
zakwitają nowe kwiaty. Na działce jestem co dzień. Sąsiedzi nie omieszkają
zainteresować się, jeśli któregoś dnia mnie nie ma. To zapewne z troski, no bo
jak to możliwe – co dzień jest, a dzisiaj go nie ma. Doceniam to bardzo, bo i z
sąsiadami na działkach widuję się częściej niż z najbliższą nawet rodziną.
A z
drugiej strony, jak to powiedziała jedna młoda osoba – dzień bez działki, to
dzień stracony. Brawo młodzi. U nas bardzo wielu młodych ma działki i nie tylko
po to, aby grillować.
Zaczynam od tojeści kropkowanej,
które to kwiatki są na zdjęciu profilowym. Sami chcieliśmy je od sąsiadki, bo
takich jeszcze nie mamy. Ładnie kwitnie, ale rozrasta się szybko i nawet
zawędrowało to w miejsca na działce, w których nie jest mile widziane. Trzeba
pilnować.
Zakwitła następna piwonia:
To jakiś rozchodnik przywieziony z
Dzierżoniowa i niska trawka. Podobno nawet kwitnie. Pasuje do kamieni.
Rosną ogórki, choć jeden gatunek nie
wzeszedł. Trzeba było siać od nowa, ale już wschodzą.
Mamy 10 jakichś pomidorów od rodziny
i 10 koktajlowych z rozsady. Zasadniczo nie sadzimy pomidorów, bo boimy się
zarazy, natomiast pikujemy te koktajlowe, które same się wysiewają. Nie wymagają
żadnej opieki i nie boją się zarazy. W zeszłym roku mieliśmy ich całą grządkę i
jeszcze pojedyncze krzewy w kilku miejscach. W tym roku też już powschodziły.
Wcześniej pisałem o czosnku
ozdobnym. Mamy też inny, który ładnie kwitnie na żółto, a kwiatki ma podobne z
kształtu do niedźwiedziego.
Mamy jeden krzaczek lawendy.
Przy
oczku wodnym bardzo rozrosły się irysy.
Rezeda
rozsiewa się sama. Bardzo ładnie pachnie.
Rośnie
fasolka szparagowa i buraczki.
Ten
żywopłot przy altance uformowałem specjalnie, aby zasłonić od strony głównej
alejki „nieporządek”, jaki czasami się na działce przytrafi. Jakieś drewno i
pieniek do rąbania drewna, wiaderka na wodę i inne, o których pisać jednak nie będę.
Żywopłot zdaje egzamin.
Ten
bukszpan, to nagroda, jaką otrzymałem w 2010 roku wraz z dyplomem. Mam pamiątkę.
Prace
na rzecz ogrodu pozostały mi dalej i udzielam się w miarę możliwości, i wolnego
czasu, którego niestety ciągle brakuje.
U mnie w ogrodzie"wędrowały"rośliny cebulowe."Przesadzały"je nornice.Nawet te posadzone w plastikowych koszykach.Przegryzały koszyki i dalej
OdpowiedzUsuń"przesadzały".Przesadziły i dobrałem im się do czterech liter-wyprowadziły się do sąsiada.
Mam tojeść.Jeszcze nie kwitnie.Co roku jej przybywa.Podagrycznik,barszcz Sosnowskiego,łopian i trolle,to ta sama rodzina.Walczę z podagrycznikiem,który przełazi od sąsiada,płoty nie pomagają,jak imigranci.
Posiał mi się w ogrodzie żmijowiec,piękny jest,a mówią,że to roślina ruderalna.
W sobotę widziałem ruderę w Dzierżoniowie-dworzec PKP.Obraz nędzy i rozpaczy.Widać także"efekt 500+".Stary dworzec PKS to dżungla.Przydałby się tam Pański aparat:)
Pozostałe dzielnice Dzierżoniowa przypudrowane,wyasfaltowane,wszystko drogie.
https://www.youtube.com/watch?v=V6f_OTSCR6k
:)
Co do Dzierżoniowa, to raczej z aparatem, aby coś pokrytykować, to się nie wybieram. Po co sobie robić wrogów. Czasami coś wspomnę, ale w dobrej wierze.
UsuńNajpiękniejsze miejsce/ogród na Ziemi,własność drapieżnika,arcymistrza od destabilizacji politycznych"ogrodów":
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=yNglj3R4nW8
Do tego 400 000 ha ziemi zakupionej po 1$ za hektar.Jest także właścicielem sprywatyzowanych zasobów wodnych Chile-o deszczówce nie piszą."Ogrody"Argentyny i Chile są już politycznie zniweczone przez tego drapieżnika.Od dwudziestu lat upuszcza krwi Ameryce Łacińskiej.
Jego motto brzmi:"Im gorsza sytuacja,tym mniejsze wydatki na utrzymanie,ale tym większy zysk."
George Soros,drapieżnik,"przyjaciel"ogrodów w Andach.
:)