23 października 2016

Chcę zaistnieć!

     
      Jest niedziela i może warto jej część poświęcić na rozważanie o prawdach i rzeczywistości, w jakiej się obracamy. W ostatnim czasie wydarzyło się sporo. Była okazja porozmawiać z wieloma zaangażowanymi w sprawy Bielawy mieszkańcami. Widziałem z daleka uśmiechy i doświadczałem gestów akceptacji dla tego, co robię.
            W jednej z książek, które ostatnio czytam, w temacie komunikacji między ludźmi, jest takie zdanie: Człowiek robiąc cokolwiek, zawsze powinien wiedzieć, co robi, po co to robi, znać skutki swojego działania i brać za nie odpowiedzialność.

            Zgadzam się z takim stwierdzeniem i pisząc artykuły i felietony, mimo zjadliwych komentarzy złośliwych Komentatorów – wiem, co robię.
Jeden z takich Komentatorów napisał ostatnio, że ja mam wielką potrzebę zaistnienia. Zaistnienia zapewne poprzez pisanie, którego on zupełnie nie akceptuje. Informuję, że już zaistniałem, a dzień mojego zaistnienia wg moich sióstr, był nawet podobno szczęśliwym dniem dla świata, co zostało upamiętnione w skromnym albumiku, jaki otrzymałem z okazji kolejnych moich urodzin. Jeżeli miałbym zaistnieć inaczej, to tylko po to, aby na coś zwrócić uwagę, zaproponować coś, może nawet załatwić w miarę posiadanych możliwości, ale nie dlatego, że mam chcicę na zaistnienie aby być znanym, docenianym i szanowanym.
W pewnym sensie obrazuje to dzisiejsza Ewangelia, wskazując na faryzeusza i celnika. Nie mnie głosić homilie i Pismo Święte wyjaśniać, ale przecież każdy, wg tej perykopy ewangelijnej, musi się postawić jasno w swoim działaniu na miejscu jednego lub drugiego:

Powiedział też do niektórych, co ufali sobie, że są sprawiedliwi, a innymi gardzili, tę przypowieść:  «Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz a drugi celnik.  Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: "Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik.  Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam".  Natomiast celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi i mówił: "Boże, miej litość dla mnie, grzesznika!"  Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony». 
                                                                                                                             Łk, 9-14

Nikt zapewne nie chciałby być faryzeuszem z Ewangelii, bo przecież „nie został on usprawiedliwiony”. Osoba celnika może nam i odpowiada, choćby ze względu na bogactwo, ale już ze względu na pokorę – to niekoniecznie. Może by tak stanąć po środku?

Nie pcham się na piedestały, ale też nie pozostaję obojętny na to, co wokół się dzieje, zbierając niejednokrotnie cięgi od tych, którym się nie podobam. W takim ostrzejszym i bezkompromisowym pisaniu, praktykowałem w 2014 roku w Dzierżoniowskim Tygodniku Powiatowym. Było ciekawie. Zdobywałem nowe doświadczenie i próbowałem znaleźć się w nowej rzeczywistości. Miałem okazję polemizować w jednym z artykułów z niezapomnianym redaktorem panem Piotrem Laskowskim, którego kunsztu przecież nigdy nie osiągnę, a odwagą nie dorównam. Próbowałem też brać się za bary z śp. panem Jerzym Jankowskim, ale ripostami zniechęcał mnie do polemiki.
 Polityka, jaka zaistniała jakiś czas po zmianie 16-letniej warty w 2014 roku, była dla mnie zaskoczeniem. Cierpliwie i mozolnie budowana nowa wspólnota przed wyborami pokazała swoje słabe strony i gliniane fundamenty. To nie tak było, jak w tworzącym się samorządzie lokalnym w okresie transformacji, o czym wspominał w swoim referacie z okazji XX-lecia samorządności w Bielawie w 2010 roku pierwszy w prawdziwie wolnej Polsce burmistrz Emilian Kupiec. Tak witano wyłoniony skład przez Komitet Obywatelski „Solidarności” i Komisję wyborczą w domu parafialnym na ostatnim przed wyborami spotkaniu z wyborcami w 1990 r.:
Witamy dobrych i najlepszych, witamy przyszłą władzę gminy Bielawa, witamy ludzi odważnych, gotowych do pracy dla dobra wspólnego, dla poświęcenia się dla innych. Chcemy zasady chrześcijańskiej demokracji wprowadzić w życie, w nasze polskie życie. Trzeba tak pracować, jakby wszystko zależało od człowieka oraz tak ufać Bogu, jakby wszystko zależało od Niego. Szukać prawdy, kochać piękno, pragnąć dobra, czynić najlepsze. Władza czysta przezroczysta. Ręce przy pracy, serce przy Bogu.
Zdarza mi się, że podchodzą do mnie ludzie, z którymi wcześniej nie miałem kontaktu i opowiadają różne ciekawe sprawy, otwierają moje oczy na osoby, wyrażają swoje opinie.
Kiedy ostatnio byłem w Świdnicy w „Latawcu” i czekałem cierpliwie w kolejce do gabinetu lekarskiego siedząc na krześle, zagadał do mnie starszy gość siedzący po sąsiedzku. Widocznie wzbudzałem w nim zaufanie, bo zaczął opowiadać o swoich chorobach. Nie lubię tego, ale z drugiej strony rozumiem. Ale powiedział mi też o przyczynach jego stanu, co już było ciekawsze. Otóż dawno temu w Witoszowie Górnym, gdzie mieszkał (to może jakaś dzielnica Świdnicy), pobiło go dwóch milicjantów. Leżał podobno dwa tygodnie, czy dwa miesiące nieprzytomny w szpitalu. Nie wypytywałem o szczegóły, bo cóż ja mogę mu pomóc? Nie pytałem, czy ci oprawcy zostali pociągnięci do odpowiedzialności. Zapytałem tylko o nazwisko, sam nie wiem dlaczego. Przedstawił się jako Danielak, czy Daniluk.
Może ci milicjanci byli już żonaci i mieli już dzieci. Jak traktowali te żony i te dzieci? Czy taki sadysta ma może dwie twarze, dwie osobowości – jedną miłą dla rodziny, a drugą, bestii, dla obcych?
Ja do policjantów, jak i milicjantów miałem zaufanie. Nie bałem się ich obecności, ale i nic złego nie robiłem, najwyżej nie miałem światła przy rowerze, albo w zimę na śniegu nie chciało kręcić się dynamo. Jednak, gdybym widział taką sytuację, jak w tym Witoszowie, na pewno bym zareagował. Może ci milicjanci są już na emeryturze, a może jeszcze gdzieś do emerytury dorabiają. Może już nie mieszkają w Świdnicy i w życiu rodzinnym im się nie udało? Zawsze jednak pozostaje jakieś sumienie. I choć mi zarzuca się czasami, że sumienia nie mam, to jakie sumienie ma taki oprawca?
Piszę to po to, żeby nie poddawać się złu i nie szkodzić drugiemu w imię jakichś tam interesów czy porachunków, albo chęci zysku czy władzy.
Szukać prawdy, kochać piękno, pragnąć dobra, czynić najlepsze!





5 komentarzy:

  1. http://www.fronda.pl/a/nudzisz-sie-na-mszy-swietej-obejrzyj-ten-film,80528.html

    OdpowiedzUsuń
  2. http://www.fronda.pl/a/spowiadasz-sie-podczas-mszy-swietej-przeczytaj,80271.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Szukać prawdy, kochać piękno, pragnąć dobra, czynić najlepsze! - śmieszne na tym blogu - oczernia się ludzi bezpodstawnie bez obiektywnego podejścia (p. v-ce Burmistrz, proboszcz WNMP i Miłosierdzia), wywyższa zasługi innych którzy doszli do pewnego stołka przez układy, a później działali na szkodę miasta (p. były dyr. Bielawskiej Oświaty, p. Historyk z Bibilioteki). Oj lecisz blogerze w złą stronę, ale cóż jeżeli nie chcesz słuchać innych - to już twoja sprawa. Powodzenia w kwestii z innych szydzenia.
    Nie lubiący już tego bloga anonim.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest właśnie ewenement bloga, że można pisać zupełnie bez odpowiedzialności. Mam na myśli komentarze, oczywiście, bo jeśli ja piszę, to wiadomo, kto pisze i kto za to pisanie odpowiada. Samo stwierdzenie - oczernianie na blogu, jest po prostu hejtem. Mógłbym o tym porozmawiać, tylko z kim? A co takiego złego na szkodę miasta uczynili wymienieni: dyrektor i historyk? To jest dopiero nieobiektywne podejście i próba nieodpowiedzialnego dyskredytowania. Ale w sumie to mi miło za te trzy literki w postaci "już", bo potwierdza to, że do tej pory było dobrze lub może chociaż nieźle.

      Usuń
    2. Było do d..., teraz jest jeszcze gorzej.

      Usuń

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.