W Wielką Sobotę też odważyłem się
zapytać kierowcę przedstawionego auta, dlaczego wjechał na teren kościoła,
mimo, że przecież jest znak. Ponieważ pytałem spokojnie, to i spokojnie
odpowiedział pytaniem: - A gdzie miałem zaparkować? Jako parafianin poczułem się
nieswojo, bo faktycznie na parkingu na ul. Hotelowej miejsca nie było, choć nie
jest to moja wina. Mogłem zaproponować kierowcy, aby wjechał dalej pod sam
kościół, ale wtedy sprzeniewierzyłbym się temu, o co walczę.
Mimo logicznej odpowiedzi kierowcy,
zapytałem go jeszcze raz, jak to możliwe, że wjechał mimo zakazu:
- Proszę pana, nawet księża
wjeżdżają! – odpowiedział.
Udałem zdziwienie, czym niewątpliwie
zgrzeszyłem, bo przecież o tym doskonale wiem.
Jednak sprawa jest głupia, jak
zaznaczyłem na początku, bo ten znak tam nic podobno nie znaczy, ponieważ
dotyczy terenu prywatnego, podobnie jak podwórka, a o czym faktycznie już ktoś
z Komentatorów na to na blogu zwrócił uwagę. Czyli można powiedzieć, że jest to
taki znak prywatny, a wjeżdżać sobie można wszystkim kierowcom i jeździć sobie
po placu przykościelnym, jak się komu żywnie podoba chyba, że byłoby jakieś
zastrzeżenie, jak przy ulicy Grota Roweckiego dotyczące podwórka przy budynku
należącego do ul. Jana III Sobieskiego.
Swoją drogą to mam wątpliwości, czy
można bazgrolić na znaku, czy może powinna być tabliczka informacyjna pod
znakiem.
Dla tych co jeżdżą po placu
przykościelnym, nie bacząc nawet na znajdujące się tam groby dopowiem jeszcze,
że po częściowej, zapewne, ekshumacji szczątki ludzkie, jakie pozostały z
grobów na placu przykościelnym, zakopano do dołu przygotowanego za kościołem od
strony ołtarza, to znaczy od strony ul. Żeromskiego. I niech ci kierowcy
również o tym, zanim dojadą do grobów naszych ks. proboszczów i innych, mają
świadomość i choć „wieczny odpoczynek” za każdym razem odmówią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.