9 stycznia 2016

Tajemnicze chaszcze

   
       Wychodząc naprzeciw Komentatorowi „BS”, który zapragnął jeszcze czegoś ciekawego dowiedzieć się o Bielawie, postanowiłem podjechać w pewne miejsce i pstryknąć zdjęcie. To miejsce od dawna mnie ciekawi i wyobrażam sobie, co tam może w tych krzakach się znajdować.

            To, jak widać na zdjęciu, niedostępny zupełnie teren, jakby specjalnie z jakiegoś powodu zostawiony. Otoczony dookoła uprawnymi polami sprawia wrażenie jakiegoś celowego opuszczenia i tajemniczości. Może jakiś niewielki zaniedbany cmentarz, może jakieś zapuszczone domostwo z resztkami fundamentów? Jakoś nie miałem odwagi, aby tam w te krzaczyska się zanurzyć, a i po polu uprawnym przecież nie będę chodził, bo to przecież własność prywatna i trzeba byłoby pytać o pozwolenie na wejście.
            Tajemnica pozostaje ciekawą, dopóki tajemnicą jest. Ale może ktoś wie, co za tą tajemnicą się kryje?
            To teren po prawej stronie za ostatnimi zabudowaniami ul. Asnyka w drodze na zbiornik „Sudety”.
           


10.01.2016 r. Uzupełnienie

     Ja wszedłem wtedy, gdy zainicjowałem ten temat, w te krzaczyska od strony gór, bo tam był największy prześwit, starając się omijać rośliny uprawowe na polu. Faktycznie jest nasyp, a potem jeszcze wgłębienie, jakby duży, plaski wykop. W środku całkiem przytulne wnętrze, z prześwitującym przez krzaki słońcem. Zasadniczo nie ma śmieci i jak na takie miejsce, to raczej dziwne.
      Zastanawiałem się, co to mogło być za miejsce i dlaczego teren nie został do tej pory zniwelowany. Po przeciwnej stronie nasypu, z którego schodziłem przy wejściu, zaznaczało się wąskim prześwitem od strony zbudowań Bielawy wyraźnie wejście i faktycznie wejściem to było, bo nawet brzegami wycięte były sekatorem gałęzie.
         Według mojej oceny mogła być to mała strzelnica, ale nie pasowała mi wielkość kulochwytu. To, że był tam magazyn szczególnych chemikaliów może potwierdzać również to, że w środku teren jest skromie porośnięty, a to właśnie może wskazywać na skażenie podłoża. 
          No i zaczynają mnie swędzieć łydki. Trzeba sprawdzić, czy zelówki butów coś nie zeżarło.









11 komentarzy:

  1. Wodociągi, niestety nie ma złotego pociągu w Bielawie chyba że w innym miejscu???

    OdpowiedzUsuń
  2. Wodociągi, nie prawdopodobne. Na mapie z początku XX wieku nic niema. Mapa z około 1940 roku przedstawia przestrzeń zamkniętą wałem (nasypem) z wjazdem od wschodu i drogą prowadzącą przez obecne pole do ulicy Asnyka. Ciekawostką jest że poniżej pomp wodnych a tym obszarem jest budynek (może szopa)o wymiarach około 10 na 60 metrów, dzisiaj w tym miejscu jest łąka. Ale najdokładniejsza mapa aliantów datowana na 1950 przedstawia że wałami jest otoczony jakiś mały obiekt nie opisany. Mnie na pierwszy rzut wygląda jak skład materiałów wybuchowych lub innych niebezpiecznych. Wodociągi wykluczam, ponieważ na żadnej mapie w tym obiekcie i bliskim sąsiedztwie nie ma źródeł lub studni. A studnie i źródła są zaznaczone bliżej stacji pomp. A może w szopie składano lub szła produkcja dla armii a między wałami był magazyn przed wysyłką. Do stacji przecież bardzo blisko. A co na to miejscowi historycy? Obecna mapa geoportalu przedstawia że w krzakach jest nadal wał o wysokości trzech metrów. Nie tutejszy, pozddrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisałem wodociągi ponieważ wielokrotnie z kolegami szukaliśmy wrażeń i ten teren jako młodzi chłopcy dokładnie sprawdzaliśmy chyba że ktoś ma sprzęt specjalistyczny tj.georadary itp. jak osoby które szukają złotego pociągu to zapraszam na pewno coś się znajdzie ale gdzie w Bielawie tego niestety nie wiem :(

      Usuń
  3. Kiedyś też przeglądałem jakieś mapy i zdziwiła mnie ta anomalia w tym miejscu. Ale o tym zapomniałem, no ciekawe co tam może być. na pewno ktoś coś wie. Może ze starszych mieszkańców Bielawy.

    OdpowiedzUsuń
  4. przeciez to jest dawne wysypisko śmieci. Wiem to od dziadków

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam Pana Bolesława. W tym miejscu był magazyn chemiczny. |Czynny był jak pamiętam do około 1962 roku. Były tam szklane balony w koszach wiklinowych. Przyjeżdżali w to miejsce pracownicy wózkami elektrycznymi i zabierali balony, ale też przywozili nowe. Co w nich było ? Nie wiem, bo baliśmy się tego miejsca i nie wchodziliśmy do tej niecki. Magazyn był "pod chmurką" jedynie ogrodzony siatką i zamykaną na łańcuch i kłódkę bramkę. Pewnie zawierały bardziej niebezpieczne materiały niż te składowane w Magazynie Chemicznym na terenie zakładu. Tuż przy skarpie były dwa słupy telefoniczne na które przy pomocy słupołazów wchodziłem, by zesztukować urwaną linię telefoniczną wiodącą do Stacji Pomp Nr 3 na ulicy Ostatniej, to się dość często zdarzało, bo komuś te dwa druty ciągle przeszkadzały. Ze słupów było dobrze widać cały plac magazynowy, który już wtedy (lata 1969 - 1971) nie był czynny, ale jakieś balony całe i rozbite tam były.
    Pozdrawiam.
    Andrzej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to wyjaśniło się, a właściwie potwierdziło to, co jako pierwszy na Facebooku zasugerował pan Emilian Kupiec. Uzupełnienie tematu z mojej strony - w materiale głównym.

      Usuń
  6. Ma rację p.Bohdanowicz.Mieszkam na osiedlu k.stadionu i bardzo dobrze znam to miejsce.Faktycznie,w "bunkrze" mieściły się niebezpieczne materiały,chemikalia a była także wata wybuchowa z którą wiązało się pewne niebezpieczne zdarzenie.Po tym zdarzeniu ów "bunkier" został zlikwidowany tzn.zostały wywiezione wszystkie materiały a obiekt zburzony.Około roku 1970 jako młodzi chłopcy,byliśmy przeganiani z placu na stadionie,gdzie obecnie jest plac do nauki kierowców,więc postanowiliśmy w tym tzw."bunkrze"urządzić swoje boisko do siatkówki.Plac odgruzowaliśmy,ze składek kupiliśmy piłkę,siatkę a słupki wyniesione cichaczem z domu.Od tej pory był to nasz plac gier.Z czasem podupadł nasz plac,bo bractwo poszło albo do woja,albo do ołtarza.Nigdy nie było tam żadnego wysypiska śmieci a plac do dnia dzisiejszego pozostał czysty,jedynie czas zrobił swoje (zarośla).
    Pozdrawiam.
    Andrzej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli to nie był magazyn "pod chmurką", jak pisze pan Bohdanowicz, ale jakiś budynek - "bunkier"? Zabezpieczony, zamykany?

      Usuń
  7. Myśmy nazywali go bunkrem,ponieważ był otoczony wałem ziemnym i tylko dlatego.Sam magazyn był murowany,okna okratowane a dach drewniany,kryty papą.Przed głównym wejściem do tego magazynu,była suwnica do przenoszenia większych ciężarów.Drzwi do niego były drewniane,grube,solidnie zrobione,obite grubą blachą i zabezpieczone także solidnymi płaskownikami.
    Około roku 1962 to było tak jak pisze p.Bohdanowicz.Magazyn w tym okresie był już zaniedbany przez zakład.W dachu była dość duża dziura(prawdopodobnie po włamaniu)a przez tą dziurę widać było szklane balony,metalowe beczki i podobnej wielkości tekturowe beczki.Nie wiem co się znajdowało w tych balonach i beczkach ale nie raz dostałem od rodziców burę,że tam bawimy się.Ostrzegali mnie,że jest tam bardzo niebezpiecznie.Owej furtki nie pamiętam.Obok nasypu-wału biegnie pod ziemią główna rura,zasilająca były Bielbaw w wodę ze stacji pomp.
    Pozdrawiam
    Andrzej

    OdpowiedzUsuń
  8. W Walimiu wszyscy mieszkańcy byli w posiadaniu szklanych butli,które pochodziły z ZPL"Walim".W moim domu zawsze było kilka.Mieliśmy duży sad,
    a w nim kilkanaście drzew śliw węgierek.Ojciec robił dobrą śliwowicę.
    Miałem kilka lat gdy się"upiłem"z bratem,gdy ojciec rozlewał śliwowicę
    do poniemieckich butelek.Podjadaliśmy słodkie śliwki ze śliwowicy,zanim ojciec zauważył to mieliśmy już kilka promili:)
    W ZPL"Walim",butle wypełnione kwasem,chlorem,amoniakiem i innymi środkami chemicznymi przechowywane były w ogromnych piwnicach"Magazyn Środków Chemicznych".To jest ten budynek,którego ostatnia ściana jest podparta drewnianymi balami,przy drodze jadąc w kierunku kompleksu"Rzeczka".Na ostatnim piętrze tego budynku nocowali więźniowie pracujący w Riese.Świadkowie niemieccy opowiadali,że często było słychać
    z okien tego budynku śpiew rosyjskich więźniów.Ale gdy któregoś dnia jeden z więźniów skoczył z okna popełniając samobójstwo,śpiewy ucichły.Prawdopodobnie spoczywa na odległym o kilkadziesiąt metrów cmentarzu.Właścicielem tego budynku był Websky.Grobowiec rodziny Websky
    znajduje się obok masowych grobów na tym cmentarzu.
    Henryk

    OdpowiedzUsuń

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.