Grupa entuzjastów aktywnego
wypoczynku rekrutująca się z parafialnej grupy rowerowej "Wiraż" nie
czeka, aż Ośrodek Sportu i Rekreacji w Bielawie zorganizuje lodowisko przy ul.
Wesołej. Sprzyjające warunki zimowe, czyli duży mróz, jaki w ostatnich dniach
mieliśmy, wyśmienicie rozwiązały sprawy naturalnego lodowiska. Miejsce wiadome
- staw „Cegielnia” w Bielawie. Kilka telefonów i rusza akcja pod kryptonimem
"Lodowisko"; melduje się kolega ze świdrem, aby stwierdzić grubość
lodu, pozostali koledzy ze sprzętem zgarniającym śnieg z lodu. Praca rusza dość
dynamicznie gdyż wszyscy wiedzą, co robić - te czynności wykonujemy od
kilkunastu lat, ja osobiście od kilkudziesięciu.
Jeżeli o latach mowa nie
sposób pominąć średni wiek uczestników zimowej zabawy - powyżej 50 lat.
Po godzinnej wytężonej pracy
efekt jest widoczny - odgarnęliśmy śnieg na powierzchni 50 x 30 m oraz dla
długodystansowców dookoła stawu tor o szerokości 2 m. Kawał solidnej roboty nie
wymuszonej przez nikogo - tzw. zimowa inicjatywa obywatelska. Mamy co prawda
wprawę w odśnieżaniu, ale nikogo w tym temacie wyręczać nie będziemy, w związku
z tym nie oczekujemy żadnych propozycji.
W końcu przyszedł czas na
łyżwiarską jazdę, z którą nie było żadnych problemów po tak intensywnej rozgrzewce.
Jeżeli ktoś potrafi jeździć na łyżwach i to robi - wrażeń nie będę opisywał. „Cegielnia”
to wyjątkowe miejsce o każdej porze roku; cudowne usytuowanie terenu, cisza,
spokój, czyste powietrze i zimą lód. Wrażeń, co niemiara i nawet gdybym miał
darmowy wstęp na sztuczne lodowisko w Świdnicy, zostałbym na „Cegielni”. A
jeszcze niech zaświeci słońce - dosłownie bajka. Nie będę jednak nikogo
namawiał na korzystanie z lodowiska, bo po informacjach w naszych mediach
odnośnie ślizgawek na stawach i jeziorach mógłbym mieć problemy. Śmieję się z
tej nagonki, ponieważ przy grubości lodu 15 cm nie ma żadnego zagrożenia.
Osobiście widziałem u naszych południowych sąsiadów, jak lekcja wychowania fizycznego
odbywała się na zamarzniętym stawie. Nie orientuję, się jaka była grubość lodu,
ponieważ moją uwagę przyciągnął profesjonalny ubiór tych dzieciaków. Ale to
jest narodowa dyscyplina Czechów i oni mają wyniki, i kadrę w hokeja.
Wracając do naszego lodowiska, koledzy, którzy systematycznie jeżdżą
na łyżwach chwalą się, że normuje im się ciśnienie krwi, spada cukier. A ja
nieustannie twierdzę, że ruch to najlepsze lekarstwo. Do pełni szczęścia
przydałoby się oświetlenie, które kiedyś funkcjonowało, ale złomiarze ukradli
przewody. Swoją drogą gdyby one były zakopane a nie wisiały na słupach, zimą
raczej ciężko byłoby wykopać z zamarzniętej ziemi. Lampy natomiast jeszcze
wiszą i wizualnie są w dobrym stanie. Przed dwoma czy trzema laty
interweniowałem u tzw. "sprawdzonego zespołu" samorządowego w sprawie
oświetlenia, ale otrzymałem informację, że właśnie ze względu na duże
zagrożenie, bo lód się może załamać, sprawa nie będzie pozytywnie załatwiona.
Wiosną, latem czy jesienią oświetlenie w tym uroczym miejscu też by się
przydało. W końcu bez oświetlenia też sobie poradzimy, tym bardziej, że dnia
przybywa. Pozostała nadzieja, że aura będzie sprzyjająca i jeszcze długo
będziemy mogli cieszyć się tą piękną dyscypliną zimową, czego sobie i kolegom z
lodowiska serdecznie życzę: Lucjanowi, Jankowi, Jurkowi, Frankowi, Leszkowi z
synem.
Pocieszającym jest fakt, że na lodowisku zaczyna pojawiać się młodzież.
Tadeusz Gonet
Ja przypominam sobie swoje jeżdżenie na łyżwach po stawach we Włocławku i czuje ten urok. Przez lód, jak przez szybę można było zobaczyć przepływające małe rybki.
OdpowiedzUsuńJeżeli w danym miejscu grubość lodu wynosi 15 cm to znaczy, że na całej powierzchni jest bezpiecznie? Kiedyś się nad tym zastanawiałam i do dziś nie wiem jak to się stało, że sąsiad dostał się bezpiecznie niemal na środek zamarzniętego zbiornika Sudety, a potem pękło pod nim i ledwo go uratowali.(nie był sam).
OdpowiedzUsuń