Jako oficera rezerwy Ludowego Wojska
Polskiego w stanie spoczynku, to, co dzisiaj zobaczyłem na ul. Wolności trochę
mnie zbulwersowało. Widziałem na mieście dwóch chłopców pod
bronią. Jeden miał jakiś RKM i dodatkowo jeszcze pistolet, a drugi też jakąś replikę. Myślę, że te
karabiny i pistolet były plastikowe, i dla zabawy, ale należy sobie zadać
pytanie – dla jakiej zabawy?
A gdyby tak zauważyć dwóch mężczyzn
w podobnej sytuacji, niekoniecznie z brodami? Jak się zachować?
Myślę, że każdy z chłopców w swoim
dzieciństwie bawił się w wojnę. To było narysowane na piasku bardzo duże koło z
przydzielonymi równo terytoriami. Jedynym wojennym atrybutem był drewniany
patyk, którym się rzucało w przedstawiciela państwa, któremu wywołało się wojnę
i trzeba było nim w niego trafić. Oczywiście, zawsze była Polska, Niemcy, Rosja
(nie ZSRR, bo za długo do wykrzyczenia), Francja. Jak było więcej dzieciaków
(dziewczyny również), to z państwami był kłopot i trzeba było pytać starszych.
No i to zawoływanie i czekanie w napięciu, jakiemu państwu wywoła się wojnę i przedłużanie
poprzez powtarzanie tych samych fraz:
- Wywołuję wojnę, naprzeciwko, na
piwko, na piwko, naprzeciwko….
Jak teraz dzieci bawią się w wojnę,
jaka jest tego geneza, jaki sens i jaki skutek?
Na egzaminie maturalnym, jaki
zdawałem w 1970 roku, jako temat wybrałem właśnie coś o wojnie w literaturze. Zakończyłem
zdaniem, które miało znamiona przesłania i przestrogi: „Wojny będą tak długo,
dopóki dzieci będą się bawić w wojnę!”, chociaż nigdzie w literaturze takiego
stwierdzenia nie było. A zapamiętałem dlatego, że nauczycielka od polskiego,
pani Pytel, która może sprawdzała moją pracę, potem spotkawszy mnie, trochę ze
zdziwieniem to zakończenie skomentowała. Pomyślałem, może przesadziłem, ale mi
się podobało.
Całkiem niedawno coś czytając, w
podobnym stylu spotkałem się z takim samym stwierdzeniem.
Jak bawią się palestyńskie dzieci w
wojnę? Oni w wojnie biorą udział ze świadomością, że mogą zabić, nawet
kamieniem. Jak bawią się w wojnę zwerbowane w szeregi państwa islamskiego
dzieci? Oni przygotowują się do zabijania i to bezwzględnego.
Jak widać i u nas, komputerowe,
brutalne gry wojenne, to już dla dzieci za mało. Trzeba wyjść w „pole” i zacząć
się sprawdzać chociaż z imitacją prawdziwej broni.
Wszystkie dzieci na świecie lubią się bawić w wojnę.Dawniej to były kije zastępujące miecze,łuki-teraz zastąpiły je plastikowe.Dzisiaj mamy ogromny wybór tych gadżetów/śmieci.
OdpowiedzUsuńCzy nam także takie coś zamontują jak tym gazowym"bestiom"?
Więcej krów,więcej metanu,szybsze ocieplenie.Te filmy pokazano na COP21.
www.youtube.com/watch?v=QlpiiMM2Vdg
vimeo.com/55073825
Także graliśmy w tą grę na podwórku.Każde państwo miało jeszcze morze przy
środku koła było koło o mniejszej średnicy.Na nim pisało się nazwę państwa.Na środku koła układało kawałek patyka,którym trafionemu tym patykiem odkrawało się jak największy kawałek terytorium.W czasie odkrawania nie wolno było oderwać patyka od ziemi bo przeciwnik klepał
w plecy i traciło się szansę odzyskania kawałka Łużyc.
Walka była zażarta o każdy skrawek swojego państwa,dochodziło do walki wręcz:)Jak już straciło się morze,to wypadało się z gry.
Pozdrawiam.Henryk
Tak właśnie Panie Henryku było. I było pełne zaangażowanie i autentyczna rywalizacja.
UsuńDzieciom kupuje się atrapy prawdziwej broni, ale jak ukocha ten sport i będzie miał dostęp do broni prawdziwej to dla hecy wyceluje w młodszego brata. takich przypadkach nie raz słyszeliśmy. A jaki to ważny taki ośmiolatek, gdy skrada się na ugiętych nogach tropiąc kolegę nieuzbrojonego. A ten nieuzbrojony jaki jest potulny względem tego pierwszego. Daje się wziąć do niewoli i spełnia jego kaprysy.Brzydka zabawa.
OdpowiedzUsuńSi vis pacem, para bellum. A pacyfistom mowie nie jako katolik. Szczegolnie ze ich symbol jest jednoznaczny.
OdpowiedzUsuń