Tak było i ostatnio. Przyklejałem na tablicę informację, a nawet właściwie uprzejmą prośbę:
Przyklejałem cierpliwie wikolem, a
niszczyciel cierpliwie natychmiast kartki te zrywał:
Tak było przez kolejne sześć dni -
kolejnych sześć kartek. Pomyślałem, że jak podłożę kartkę pod pleksi i
przyszyję tapicerskimi, 10-ciomilimetrowymi zszywkami, to niszczyciel tego
zniszczyć nie zdoła.
Nawet byłem kontent, gdy kilkakrotnie przechodząc
pod tablicą, informacja jeszcze wisiała. Niestety, na następny dzień rano
informacja była zerwana i widać było po efektach, że niszczyciel niszczył to w
afekcie, nie kończąc dzieła i pozostawiając resztki pleksi na posadzce pod
tablicą. I tak na pewno będzie aż do piątkowego sprzątania, jeśli w ogóle ktoś posprząta.
Wydawałoby się, że sytuacja jest
beznadziejna. Gdyby jeszcze ktoś przyłączył się do krucjaty przeciw palaczowi –
terroryście, choćby w osobie gospodarza klatki, to myślę, że dalibyśmy razem ze
Spółdzielnią radę, a tak, pozostaję sam na polu walki, bo reszta w klatce to
tchórze. Na zebraniu klatkowym z udziałem przedstawicieli Spółdzielni przez 27
lat, jak istnieje blok, nikt nic nie widział i nikt nic nie czuł. Normalka.
Ale ja się nie zrażam i już wkrótce będą
następne ogłoszenia, może namalowane na blasze i przykręcone śrubami z
zaklepanym gwintem od drugiej strony.
Czas pokaże, czy niszczyciele terroryści
mają w naszej społeczności rację i rację bytu.
Niech pan uważa bo niszczenie tablicy ogłoszeniowej jest karalne. Kontynuując swoją krucjatę, proszę o tym pamiętać, że tablica nie jest pana własnością.
OdpowiedzUsuńCoś jednak z tą pana kulturą jest nie do końca w porządku: "...przy braku podstawowych elementów kultury obyczajów, nawet mi takich nie szkoda" - to o palaczach. Obrażając innych wystawia pan sobie mało chwalebną laurkę jako człowiek i jako katolik. No chyba że się mylę...
Z niecierpliwością czekam na karę. Tylko niby kto miałby mnie ukarać i czy faktycznie troska o zdrowie lokatorów klatki, skoro Spółdzielnia o to zdrowie nie ma szans zadbać przy takich "niszczycielach", kwalifikuje się do ukarania? A obrazy w moim stwierdzeniu jakoś dopatrzeć się nie mogę.
OdpowiedzUsuńNo tak.
OdpowiedzUsuńNikt już dzisiaj o paleniu dobrze nie mówi.Trudno z takim niszczycielem/ką wygrać bo"wędzone mięso
OdpowiedzUsuńtrzyma się dłużej".Palacze są wypychani z przestrzeni publicznej,toteż Pana"niszczyciel/ka resztkami
sił broni swojego terytorium jakim jest klatka schodowa-i czeka.
Palenie jest sposobem na czekanie.Czekamy na autobus,tramwaj,pociąg,na kogoś kto ma przyjść,lecz się spóźnia lub po prostu nie możemy się na kogoś doczekać.Czekamy na telefon,maila,na znak,na jakieś wyniki,na uśmiech losu,na koniec zgryzoty,początek nowego,na odpoczynek,na spokój,na miłość,NA USTANIE NIENAWIŚCI,a najczęściej nie wiadomo do końca na co...
A palenie w czekaniu pomaga.Dzieli przygniatający przestwór czekania,na małe chwile do od-czekania.
Tak czekając na tej klatce schodowej każdy papieros przybliża do upragnionego celu,przybliża niczym po stopniach klatki schodowej do tej rozkoszy,mieszanki miłości i nienawiści.
Nie wolno przeszkadzać palaczom w ich codziennych urokliwych spotkaniach z własną zgubą.
Posiadanie pełnej paczki papierosów to szczególny rodzaj bezpieczeństwa dla palacza:"przynajmniej mam papierosy kiedy nie mam niczego innego".
Palenie śmierdzi cmentarzem i to komunalnym,bo to jest czynność bezbożna.
W 1624 roku papież Urban VII rzucił klątwę na palaczy i do dziś nie została ona zdjęta,tym samym pozostaje ona w mocy.
Polecam:
/"Dym.Powszechna historia palenia"-Sauder L.Gilman,Zhou Xun/
Pozdrawiam.Henryk