Poetkę Marię Grabowską, bielawiankę,
można w tych przedstawionych w skrócie sytuacjach spotkać. Można ją jeszcze z
wielkim prawdopodobieństwem spotkać pod krzyżem w polu za cmentarzem
parafialnym, o którym już pisałem. Mało
spotkać, można śmiało zatrzymać i porozmawiać. Tacy są poeci.
Na jednym z poetyckich spotkań, być
może związanym z wydaniem tomiku wierszy pani Urszuli Kowalewskiej, siedziałem
koło pani Marii Grabowskiej. Zapytała mnie towarzysko, czy coś piszę. Głupio
było odpowiedzieć, że piszę amatorsko artykuły i felietony, gdy pani Maria
przyznała się, że pisze wiersze.
Panią Marię Grabowską miałem
możliwość poznać niedawno. Przezwyciężyłem nawet wrodzoną nieśmiałość, aby
porozmawiać z nią, wracającą spod „swojego” krzyża w okolicach naszego
kościoła. Słyszałem, co prawda, o pani Marii i nawet czytałem artykuł o niej w
„Gościu Świdnickim”, ale bezpośrednie spotkanie jakby zmieniało status
znajomości ze „znajomego z widzenia” na „znajomego”.
Nie interesowałem się wierszami pani
Marii. Pierwszy raz zauważyłem jej wiersz w parafialnym „Zwiastunie” i nie
zachwycił mnie. Dlatego z pewnym niedowierzaniem przeczytałem esemesa z
zaproszeniem na promocję tomiku jej wierszy z serii „Sudecka poezja i proza”,
której prowadzeniem zajmuje się nasza Miejska Biblioteka Publiczna, a która
doczekała się już trzynastego tomiku.
Tym razem nie mogło mnie tam
zabraknąć. Poszedłem do biblioteki we wtorek 20 października na godzinę 18:00.
Było tam dużo chętnych, aby wejść niejako w klimat zupełnie innego świata, co
jest możliwe zwłaszcza, gdy spotkanie prowadzi pani Jolanta Maniecka, która
poezję tak rozumie, że chciałoby się powiedzieć, że bez niej żyć nie może.
Takie spotkanie zawsze jest ciekawe.
Przychodzą dobrzy ludzie, z których i ja już wielu poznałem. Spotkanie jest
ciekawe tym bardziej, że najczęściej ich bohaterowie po raz pierwszy stają do
promocji swojej twórczości, nieraz dorobku całego życia. I tak też było z panią
Marią Grabowską, której twórczość w małym zakresie mogliśmy w ten dzień
usłyszeć, a przy komentarzach dowiedzieć się również ich genezy. To jednak, co
usłyszałem, zmusiło mnie do głębokiego wciśnięcia się w krzesło i schowania za
plecami pani dyrektor gimnazjum nr 2, aby pani Maria nie miała szans spojrzenia
mi w oczy i by dusza poety nie odgadła, że był czas, że jej nie
dowartościowałem.
Wiersze są piękne. Pani Maniecka
twierdzi, że są niedokończone. To właśnie sprawia tę trudność czytelnikowi, że
musi wysilić się, aby wiersz dokończyć. To dokończenie może jednak
niebezpiecznie wkroczyć w życie czytelnika. I właśnie dlatego te wiersze są
również tak intrygujące.
Poeta nie musi tłumaczyć się,
dlaczego i po co wiersz napisał. Pani Maria poprzez swoją twórczość dała nam to
dobitnie do zrozumienia. Nie wszystkie wiersze pani Marii zrozumiemy, bez
poznania jej życia. Powie tyle, ile będzie chciała, ale poprzez swoje wiersze
wchodzi i w życie czytelnika prowokując czasami niewygodne pytania.
To pisanie doceniali inni,
zapraszając panią Grabowską na różne spotkania, nawet z dziećmi. Już wcześniej
została również zauważona poprzez swoje wiersze patriotyczne przez środowisko
kombatanckie, ale tak naprawdę całościowo, to dopiero „odkrył” panią Marię pan
dr Rafał Brzeziński, który niezmordowanie szuka takich „nietypowych” ludzi w
naszym lokalnym środowisku. To odnalezienie zaowocowało właśnie tomikiem
wierszy „Kalejdoskop barw”, do którego przeżycia serdecznie zachęcam.
W oczach poety
W
oczach poety zobaczysz
Całe
piękno otaczającego świata
W
którego głębi ukryte są przeżycia
Każdego
z nas
W
oczach poety zobaczysz
Zapisaną
odwagę zapobiegania
Wydarzeniom
skierowanym
Ku
upadkowi lub zwycięstwu
W
oczach poety zobaczysz
Kogoś
kogo twórczość
Odkryta
w świecie
Spadnie
legendą
Na
pożółkłe karty papieru
Panie Bolesławie, bardzo dziękuję za miłe słowa wypowiedziane pod moim adres. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń