Kościół się zmienia i liturgia w
Kościele też zmienną jest, co czasem sprawia, że naprawdę trudno się jest
połapać, o co chodzi. Raz taki tekst, a w drugą niedziele już inny. Raz taka
melodia, a w następną niedzielę już inna. Raz ci księża, a za chwilę już inni.
I jak tu za tym wszystkim nadążyć?
Już za tego proboszcza wprowadzono
tzw. „niedziele adoracyjne” w każdą pierwszą niedzielę miesiąca. Wtedy jest w
czasie Mszy św. adoracja Najświętszego Sakramentu. Kiedyś taka adoracja była po
ostatniej, przedpołudniowej Mszy św. aż do wieczornej. Ustanowienie nowego
porządku, kiedy to w czasie każdej Mszy św. jest adoracja, przypuszczam, było
wyjściem naprzeciw nieprzemęczaniu księży głoszeniem kazań, bo w tym dniu
homilii nie ma, a to również chyba dlatego aby wyjść naprzeciw uczestnikom
Zgromadzenia, żeby nie przedłużać.
Nie mogłem tego pojąć; jak
nabożeństwo adoracyjne, może być wkomponowane w kanon Mszy św. Bo przecież
kończące Mszę św. błogosławieństwo było właśnie błogosławieństwem Najświętszym
Sakramentem, a w kanonie Mszy św. brakowało Ite
missa est. Kto uciekł z kościoła przed nabożeństwem, nie otrzymał
błogosławieństwa, a więc nie dotrwał do końca i Msza św. była dla niego
nieważna. A, że parafianie uciekali, to przecież jest faktem. Nawet ksiądz
niejednokrotnie prosił, aby z kościoła nie wychodzić, bo jeszcze krótka
adoracja. Swoją drogą – dlaczego krótka? Ksiądz Paweł kiedyś powiedział, że
gdyby ludzie rozumieli, co to znaczy adoracja, byłby pełen kościół ludzi. Nie
rozumieją.
Mamy trzech nowych księży w parafii
w tym dwóch bezpośrednio po seminarium. Myślę, że oprócz tego, co nauczono ich
w seminarium, sami też myślą i myślą rzeczowo i racjonalnie.
Będąc dzisiaj na „adoracyjnej” Mszy
św. w kościele, którą odprawiał, na ile dobrze kojarzę, ks. Sebastian, doznałem
uczucia zaskoczenia. No, bo Msza św. zakończyła się błogosławieństwem… a gdzie
adoracja? Adoracja była… po Mszy św. „Uciekło” z kościoła tylko kilka osób, ale
oni Mszę mają zaliczoną, bo do końca na niej byli.
I to jeszcze nie koniec pozytywnych
przeżyć. Z zasady kapłan po błogosławieństwie Najświętszym Sakramentem,
odstawiał go bezpośrednio do tabernakulum. Tym razem ks. odstawił monstrancję z
Najświętszym sakramentem z powrotem na ołtarz, by można z godnością odśpiewać
jeszcze pieśń dziękczynienia.
Być może ks. Sebastian zapomniał o
adoracji i zakończył Mszę św. jak Bóg przykazał. Być może już odebrał za to od
proboszcza reprymendę. Ale tak jest prawidłowo. I może ks. proboszcz uważać
sobie, że ja na liturgii się nie znam. Jeśli się nie znam, to jej nie rozumiem.
Ale braku niedzielnych kazań
przeboleć nie mogę. Przecież kazanie, jako homilia czy nauka, jest nieodłącznym
elementem w kanonie uroczystej Mszy św. A jeśli są trudności z opracowaniem
kazania, to gotowce są w Internecie dla tych mniej ambitnych. Wystarczy
wydrukować i przeczytać.
Widać lenistwo tych księży w Bielawie, nie chce im się kazania mówic, tylko zastawiają się Najswietszym Sakramentem, aby szybciej było. Nie podoba się to ludziom.
OdpowiedzUsuńTu zupełnie nie chodzi o lenistwo. W Bielawie nie było i nie ma leniwych księży. Głoszenie Słowa Bożego Bożemu Ludowi, to jedno z najważniejszych zadań księży w ich posłudze duszpasterskiej. I tego od księży oczekuje się. Jednak zabieranie możliwości głoszenia homilii na Mszy św. jest dla mnie niezrozumiałe. Jeśli policzyć, biorąc pod uwagę sześciu księży w naszej parafii, jedną adorację na miesiąc zamiast kazania, jeden list duszpasterski episkopatu lub biskupa ordynariusza na dwa miesiące i jedno kazanie przygotowane przez jednego księdza na całą niedzielę (pomijam Mszę dla dzieci), to wychodzi, że na księdza przypada jedno kazanie na więcej niż dwa miesiące. A przecież księża chcą głosić, chcą mówić. I niech ks. proboszcz mówić im pozwoli. Msza św. bez kazania bardzo traci. I homilii nie zastąpi adoracja. To nie o to chodzi.
UsuńA sytuacja w mojej parafii w arch. przemyskiej wygląda tak:
OdpowiedzUsuń3 IX, 1 X - adoracje, brak kazania
10 IX - list KEP na tydzień wychowania
17 IX - kazanie
24 IX - list abpa Szala
8 X - list KEP na Dzień Papieski
Analogicznie w innych parafiach arch.
A więc: 6 niedziel / 1 kazanie. Ilość księży w parafii: 6.
W więc to chyba już taka norma. Powiem jednak, że w naszej parafii od pewnego czasu coś drgnęło w tym temacie. Księża głoszą nawet kazania na mszach św. odprawianych w ciągu tygodnia. Są to takie pięciominutówki, ale treściwe i na temat. To dobry znak i dobra praktyka.
Usuń