Jeszcze
raz wystawisz rower, to zobaczysz, co Andrzej ci zrobi!
Dla informacji podaję, że Andrzej to mąż
sąsiadki Basi. Również dla informacji podaję, że z panią Basią na ty nie jestem
i zwracanie się do mnie w taki sposób, ma podkreślić, jak pani Basia potrafi
mnie poniżyć.
Nie zareagowałem na zaczepkę, bo mam
zakaz odzywania się do pani Basi, nałożony kilka lat temu przez panią Basię przed
blokiem zdecydowanym zwrotem:
I
nie życzę sobie, aby taki dupek jak ty, mówił mi nawet dzień dobry!
A było to po tym, jak próbując być
kulturalnym sąsiadem, przynajmniej chciałem sąsiadce „dzień dobry” mówić. Również
dla informacji podaję, że pan Andrzej wyraził życzenie, abym się do niego nie
odzywał.
Z tym wystawianiem roweru – to faktycznie
czasami na stojaku stoi.
Pani Basia jeszcze coś mówiła o mojej
rodzinie, ale nie wypada nawet tego powtarzać. Spod swojej piwnicy wzięła swój
niebieski składak i postawiła go w poprzek przy schodach wyjściowych z piwnicy
całkowicie blokując mi wyjście. Żeby wyjść
z piwnicy, musiałem przejść przez przednie koło składaka. Pani Basia wytargała
po schodach składaka i postawiła go na ganku – jak zwykle.
Jak zwykle w takich sytuacjach, kiedy
widzę panią Basię z papierosem, zszedłem pod tablicę z przygotowanym pismem z
prośbą o niepalenie na klatce schodowej i w piwnicy, aby je na tablicy
przykleić. Wiem, że nie wolno takich informacji prywatnie wywieszać, ale
sytuacja jest wyjątkowa, bo z paleniem papierosów przez sąsiadkę w miejscach
niedozwolonych, Spółdzielnia zupełnie nie daje sobie rady. Na półpiętrze
wyrzucone były ze skrzynek egzemplarze „Informacji Spółdzielcy”, czego wcześniej
nie było.
Kiedy o godz. 16-tej zszedłem na dół,
aby pojechać na działkę, roweru pani Basi nie było. Stał pod ich oknem, co
świadczyło o tym, że musiała go sąsiadka prowadzić po krzaczkach. Żeby tylko nie postawić na stojaku na rowery!
A na stojaku był tylko mój składak.
Jednak nie dało się na nim jechać, bo nie było powietrza w tylnym kole. Trochę
to dziwne, bo zmieniałem dętkę dwa dni temu i powietrze było, a teraz uciekło przez
dwie godziny?
Po ostrzeżeniu przez sąsiadkę,
zastanawiałem się, czy nie iść na policję, bo taki zwrot należy rozumieć, jako
groźbę karalną. Jednak zwyciężyła ciekawość, bo bardzo jestem ciekaw, co Andrzej mi zrobi, gdy składak jego, albo
jego żony znów będzie na stojaku, a nie w klatce schodowej, jak życzy sobie tego
pani Basia i pan Andrzej. I niekoniecznie ja go wystawię.
Przed 22-gą sprawdziłem stan powietrza w
tylnym kole mojego składaka. Powietrze jest, a więc wniosek z tego, że między
godz. 14. a 16. ktoś spuścił mi powietrze z koła. Bardzo ciekawe. Lubię zagadki. Kto to może być? Może to ta sama
osoba, która spuściła mi powietrze z dwóch kół niedawno w piwnicy i ukręciła
dynamo? Bardzo lubię zagadki.
Ale samochód na wszelki wypadek zaprowadziłem
z parkingu do garażu. Niedawno ktoś mi go zarysował i to tak rzetelnie – na całej
długości.
Problemy plebsu.
OdpowiedzUsuńMasochizm?
OdpowiedzUsuń