Na sobotnią wycieczkę 30 maja 2015 r. zebrało się
nas tym razem trzech. Na start stawił się kolega Franek na swoim nowym rowerze,
kolega Zbyszek – pierwszy raz w tym roku, no i ja.
Już byłby czas, aby wjechać w góry, choć
zdania, co to trasy, były podzielone. Ostatecznie mieliśmy jechać na Przełęcz
Wilczą i potem zjechać do Dzikowca i powrót przez Przełęcz Woliborską lub
Srebrną.
Pojechaliśmy na tą Wilczą po dobrze do
Budzowa znaną drogą przez Ostroszowice, Grodziszcze, Rudnicę i Jemną. Zaledwie
tydzień temu przemierzaliśmy tę samą trasę, ale w odwrotnym kierunku. W
Srebrnej Górze jak zwykle górował nad miastem fort Donjon. Po przeciwnej
stronie – dobrze widoczny kościół w Budzowie.
Skręciliśmy na Wojbórz. Po prawej stronie jeszcze inny widok na
Srebrną Górę. Po lewej - stara wieża, prawdopodobnie do wypalania wapna, którą
już wielokrotnie fotografowałem przy różnych okazjach. Z tyłu widok na rozległy
teren w kierunku Ząbkowic Śląskich.
Jeszcze radość z gładkiego tereny, bo za
chwilę zacznie się podjazd.
Po prawej stronie – widoczny krzyż
przydrożny. Bardzo stary i zniszczony. To smutne, że nie ma komu takim krzyżem
się zająć. Chyba należy do parafii w Budzowie, ale przecież również należy do
diecezji świdnickiej, w której podobno jest konserwator zabytków i sztuki
sakralnej. Blacha z „namalowanym” na niej Chrystusem wygląda szkaradnie. Napis
INRI z tymi nie wiadomo jakimi „I” i w dodatku z kropkami, świadczy o zupełnej
indolencji twórcy.
Resztki wizerunku Chrystusa kojarzę z „poprawionym”
wizerunkiem Chrystusa w hiszpańskiej miejscowości Boria:
W Bielawie, w mojej parafii, nie jest z
krzyżami wcale lepiej. Są zaniedbane i utrzymywane zupełnie spontanicznie przez
najbliższych mieszkańców, ale bez kunsztu, o czym już wielokrotnie pisałem. I
brakuje tu dobrej woli ze strony naszego proboszcza, bo raczej nie chodzi o
pieniądze, skoro za 60000 zł można było wybudować niepotrzebną drogę
wokół „groty” Matki Bożej na kościelnym terenie.
Jeszcze po drodze ciekawy widok stada
owiec na łące. Pytałem właściciela o ich liczbę. Ma 220 owiec, a te, które
widać, to nie są wszystkie.
No i Przełęcz Wilcza. Jest wiata i
porządek. Widać jednak, że biwakujących turystów raczej mało się tu przewija. Jedno
stanowisko całkiem już zarasta krzakami.
Pamiątkowe zdjęcie i dywagacje, co robimy
dalej. Ostatecznie ulegliśmy koledze Zbyszkowi, aby z Wojborza (Wojbórza?)
jechać do Barda. Nawet zgodził się być dalej przewodnikiem.
Po drodze piękne widoki i … żmije.
Dojeżdżamy do Wojborza. Widać już z
daleka wieżę kościoła i akurat zdążymy zjechać na „Anioł Pański”.
Po drodze znów krzyż z namalowanym na
blasze Chrystusem, ale tym razem „widać rękę artysty”, choć samego Chrystusa
raczej nie widać.
Kościół – da się zauważyć, że odnowiony,
choć z tymi wzorkami na dachu chyba proboszcz przesadził. Jakoś to nie pasuje.
W samej miejscowości raczej niczego szczególnego
nie ma. I ludzi też mało na ulicy.
Wyróżnia się swoim kolorytem stary krzyż,
ale też zniszczony. Czy kiedyś zostanie odrestaurowany? Zastanawiam się
właśnie, czy nie lepiej byłoby najpierw uratować wszystko to, co jeszcze jest i
uratować się da, jak kościół na Ślęży i potem dopiero budować coś nowego, tak
jak kaplicę na Wielkiej Sowie, czy nowy kościół w Bielawie? Ale, czy głos
prostego chrześcijanina w Kościele w ogóle może być brany pod uwagę?
Droga do Barda, a właściwie zjazd, jest
bardzo uroczy. W cieniu drzew, w bliskości skalnych ścian i Nysy Kłodzkiej miło
się jedzie, choć nawierzchnia jezdni jest fatalna. Już w tym miejscu apeluję w
imieniu rowerzystów – zróbcie nam takie drogi, jaka jest od krajowej „ósemki”
przez Potworów, Brzeźnicę do Budzowa. Z góry dziękuję.
Tuż przed Bardem przywitała nas
kawałkiem drogi uciążliwa kostka na jezdni.
Dojechaliśmy do miasta, wyjeżdżając
wprost na bazylikę Matki Bożej. Byliśmy tu już tyle razy, że przestałem liczyć
ile. Kilka zdjęć pozostanie pamiątką, że znów tu byliśmy. W kościele była Msza
św. dla dzieci pierwszokomunijnych z naszej diecezji.
Aby nie stresować się na „ósemce” w
drodze powrotnej, pojechaliśmy przez Przyłęk. Trochę dalej, ale bezpieczniej. I
pomyśleć, że tu również byłem w zeszłą sobotę. Tutaj dach kościoła, również
nowy, wygląda całkiem przyzwoicie. Cały teren kościoła - bardzo zadbany.
W Przyłęku również mają żubra.
Ciekawie prezentuje się okazały budynek
hurtowni.
Przyłęk znajduje się na szlaku
cysterskim i stąd zapewne święte figury przy drodze głównej, która nawet jako
ulica nazywa się - Główna.
Dojechaliśmy do Budzowa. Kółko się zamknęło.
Jak przystało na rasowych turystów, nie wracaliśmy tą sama drogą, ale zjechaliśmy
w kierunku na Ząbkowice do Stoszowic. Choć nawierzchnia tej drogi też już jest
nadwyrężona, to jednak szosa z górki i z wiatrem pozwalała na równą jazdę 40
- 45 km/godz.
W Stoszowicach – domek marzenie.
Dalej - Przedborowa i Owiesno. W Owieśnie
jeszcze niespodzianka. Odnowiono bramę do zamku. Była w fatalnym stanie i miało
się wrażenie, że w każdej chwili może runąć.
W sumie przejechaliśmy 72 km. Rozstawaliśmy
się zadowoleni, że znów się udało. Następna sobota to dla wielu coroczne
wyzwanie w rowerowej pielgrzymce na Jasną Górę. To będzie trzeci dzień pielgrzymowania
i powrót z Częstochowy do Skorogoszczy.
Uczestnikom pielgrzymki życzę wielu religijnych
przeżyć, bezpiecznej drogi i bezdeszczowej pogody.
Hej :) Na czym jak na czym, ale na pisaniu to ja się znam :) Przeczytalem w zyciu setki, jak nie tysiace blogow oraz ksiazek i muszę Ci powiedziec, ze masz naprawdę oryginalny styl :) Lubię czytac Twoje wpisy i mozesz wiedziec już, ze masz od dzisiaj we mnie stałego czytelnika :) Bede wracał tutaj regularnie, zeby sprawdzic czy nie pojawił się nowy wpis ;)
OdpowiedzUsuńNo tak, wszystko OK, tylko czy ja sprostam oczekiwaniom Dawida. Wszak trollem (czy jak to się nazywa) nie jestem, a i przy komputerze szkoda dużo czasu wysiadywać. Ale zapewne coś jeszcze ciekawego się trafi do napisania.
Usuń