Kto mieszka w bloku za wyjątkiem ostatniej
kondygnacji, zapewne tego luksusu doświadczył. A stukanie obcasami „po suficie”
do luksusu niestety zaliczyć się nie da.
W blokach mamy okazję spotkać się z
różnymi odgłosami, co jest zupełnie naturalne i nieuniknione. Betonowe ściany
uwielbiają te odgłosy jeszcze potęgować, tak, że są dokładnie rozpoznawalne i
dokładnie umiejscowione. Wiemy, gdzie jest aktualnie pranie w niedzielę, kto kupił sobie
zmywarkę, gdzie na obiad będą kotlety schabowe, a po czasie ich bicia, nawet
ilu będzie gości. Nie trudno zgadnąć, kto robi remont i że wrócił sąsiad z zagranicy,
bo znów cały dzień rżnie telewizor. Żal sąsiada, kiedy wydziera się na niego
jego ślubna i niemoc, gdy dzieci jeżdżą po kilka godzin po kafelkach w
przedpokoju i kuchni na samochodach z plastikowymi kołami. Nie trudno zgadnąć,
że rumor na klatce schodowej na pół godziny przed północą zaświadcza o tym, że
sąsiedzi właśnie wrócili z pracy spod Wrocławia. Jeśli wyje pies, to znaczy, że
znów został sam w mieszkaniu.
I tak można wyliczać te różne
odgłosy; nieuniknione, ale czasem zupełnie niepotrzebne. Do takich niewątpliwie
należy „stukanie obcasami po suficie”. Że jest to jakiś problem nie trzeba
daleko szukać, wystarczy poplotkować o zachowaniu się sąsiadów.
Swego czasu na koniec Teleexpressu
redaktor Maciej Orłoś przytoczył informację, jaka ukazała się na tablicy ogłoszeń
w jakimś bloku: „Uprzejmie proszę nie stukać obcasami po suficie”. Oczywiście,
było to przedstawione w formie ciekawostki do pośmiania się, no bo jak można chodzić
po suficie i jeszcze stukać obcasami, ale, czy na pewno? Ile trzeba było
determinacji, a i odwagi, aby taki tekst wywiesić do publicznej wiadomości.
W czym jest problem? Ano w tym, że
sąsiadki zakładają do wyjścia buty na obcasach i zamiast po ubraniu się wyjść
tam gdzie się zamierzało, najpierw robią obchód całego mieszkania, stukając
przy tym obcasami po kafelkach i panelach. No bo to trzeba jeszcze raz
sprawdzić, czy wyłączony gaz i czy nie leci woda w łazience, czy podlane
kwiatki i jaka pogoda za wszystkimi w mieszkaniu oknami. A co jeszcze dokupić do lodówki i może zmienić
jednak czapkę, która jest w szafie w „salonie”.
Ubrałaś się, założyłaś buty, to
wyjdź, po kiego łazisz po całym domu stukając bezlitośnie obcasami!
Kiedyś tego problemu nie było, bo w wyposażeniu
blokowym były na podłodze wykładziny dywanowe albo gumoleumy z jakimiś
toksycznymi paździorami pod spodem i czego innego w sklepie nie kupiło się. Teraz,
kiedy już zakrawamy na państwo, pozakładaliśmy dla wygody kafelki na podłogi i
panele. Ale jak się okazuje nie tylko dla wygody, ale i po to, żeby podwyższyć
czasami ciśnienie tym pod podłogą.
Co prawda, za Aleksandrem Fredrą można
powiedzieć: „Wolnoć Tomku w swoim domku”, ale może jednak warto uzmysłowić
sobie czasami, że blok to blok, a nie pustynia.
Moja pobudka to wyjazd młodego sąsiada do pracy sportową Hondą:
OdpowiedzUsuńwww.wykop.pl/link/1507313/czerwony-baron-motocykl-z-silnikiem-od-samolotu/
Synowa także wszystko sprawdza i postukuje na piętrze po panelach.Później i tak kilka razy dzwoni,żebym sprawdził czy wszystko wyłączyła:))
Na wyciszenie niechcianych dźwięków,najlepsza jest dobra,głośna muzyka na dobrym sprzęcie,
bo tak to w domu"sorrow".
www.youtube.com/watch?v=AdKNlGfkyhc
Tylko nie za głośno! Sąsiad grywał zbyt głośno i pękło mu akwarium.Ja mam"nad głową"akwarium o pojemności 400 litrów z pielęgnicami.
Henryk
No to wesoło. Na studiach mieliśmy z Krzyśkiem Kozłowskim, również z Włocławka, akwarium z pielęgnicami swojego wychowu od "ciąży" i złożenia ikry. Fajnie było podpatrywać cały ten cykl. A może Pan Henryk Krzyśka znał? Wyleciał za Marzec 1968. Potem go przyjęto od razu na drugi rok chyba w 70-tym. Studiował na Wydziale Chemicznym Technologię Barwników.
OdpowiedzUsuńWiece trwały kilka dni,trzeba było uważać na ZOMO i tych w niebieskich beretach.Ja nosiłem dość długie
OdpowiedzUsuńwłosy i ubierałem się"kolorowo"miałem z tym ciągłe kłopoty.Oni na takich polowali i tych studentów którzy przyjechali z Warszawy.Zabrali moją koleżankę Jole Burwicz i jeszcze dwie dziewczyny.Kilku najaktywniejszym wytoczyli procesy.Miałem trochę zdjęć z tamtych czasów,ale gdy budowałem chałupę gdzie je wcięło.Mam kilkadziesiąt klisz czarno-białych z lat 60-tych.Nikt już z nich nie robi zdjęć,a szkoda.I tak myślę,może by tak samemu coś pokombinować bo moje stare zdjęcia ukazują się na facebooku Walimiaków.Jest tu kilka zdjęć zrobionych moją Smienką.
Rozpoznaję starszych,już nieżyjących mieszkańców Walimia,nie pamiętam już wielu nazwisk.
Na tych fotkach jest wielu członków mojej rodziny,sąsiadów,kolegów i koleżanek.
Mam troszkę zdjęć rodzinnych z lat 40/50/60-tych ub.wieku-może coś wrzucę-TUTAJ:
https://facebook.com/pages/Walim-walimiacy/722439681178059?sk=photos_stream&ref=page_internal
Może Bielawianie by o czymś takim pomyśleli!!
www.youtube.com/watch?v=txTdcqDTL9E
Henryk
Ciekawe zdjęcia z Walimia, niektóre bardzo ujmujące. Co do klisz, w tym czarno-białych, to można pobawić się na skanerze. Ja mam taki z wkładkami na klisze i można "obrobić" zdjęcia podobno jeszcze lepiej niż tradycyjną, mokrą techniką, ale przyznaję, że jeszcze nie próbowałem. Jak spróbuję, to podam próbki starych zdjęć.
OdpowiedzUsuń