1 stycznia 2015

W Imię Ojca...

    Z pewnym niepokojem, zrozumiałym zresztą dla mnie, założyłem w komputerze w tej zakładce, „Parafianin Bielawski”, nowy folder „2015”, w którym nie będę ograniczał się tylko do wklejania Ewangelii na dany dzień, kazania i świętego.
   Chcę pisać o rzeczach trudniejszych, o których mówi się również, choć jednostronnie w naszym parafialnym kościele, a z którymi polemizować nie można, bo parafianin z zasady powinien tylko słuchać tego, o czym mowa z ambony i nie komentować. To, że będę pisał, wspomniałem 24 listopada 2014 roku. Nakreśliłem w mojej wypowiedzi, o co mi chodzi, dając jednocześnie czas ponad miesiąca; sobie, naszym parafialnym księżom i ewentualnym współpracownikom, aby do tego projektu przygotować się, ocenić szanse jego powodzenia i ewentualnie pobłogosławić.
            Błogosławieństwa, co prawda, nie otrzymałem, dobrego słowa – też nie, ale też nie było słowa dezaprobaty czy wręcz oficjalnego zakazu, który mógłbym publicznie przedstawić. Dlatego zapraszam do współpracy i księży, i inne bardziej czy mniej religijne osoby, które chciałyby na tych łamach podzielić się swoimi doświadczeniami, spostrzeżeniami czy nawet świadectwami w zakresie wiary i działalności Kościoła. Zapraszam do współpracy również kleryków i diakonów z naszej parafii, jak również praktykantów.
            Ktoś anonimowo po wyborach, chyba na forum DTP-24, zapytał mnie, że skoro już nie ma Dźwiniela, jakiego teraz znajdę sobie wroga? Sprostowałem, odpowiadając na to sugestywne, prowokacyjne pytanie, że burmistrz Dźwiniel moim wrogiem nie był, a walczyć zawsze można z ludzką głupotą. To taka szybka odpowiedź.
Jednak największym wrogiem jest Szatan. Od niego pochodzi wszelkie zło i z nim trzeba walczyć. Jego działanie można dostrzec wszędzie. Pozostaje oczywiście kwestia rozpoznania, co jest dobre, a co złe, jak również kwestia odniesienia tego do religii, prawa, tradycji.
W Bielawie nie jest najlepiej pod tym względem w różnych kwestiach i wielu to zauważa, i rozumie. Mało jest jednak ludzi odważnych, aby o tym otwarcie mówić, bo można narazić się: pracodawcy, burmistrzowi czy proboszczowi. Ja do tych odważnych też nie należę, ale mówić będę, bo jeśli nie będziemy mówić, to będą mówić kamienie (Łk 19,40).
Jest wiele spraw związanych z naszą parafią, z którymi zgodzić się nie mogę i wiem, że mam poparcie wśród parafian. Może nasz ksiądz proboszcz, powiedzieć, że to zła metoda działania w parafii. Może, i zapewne tak powie, ale moje zabieganie na „Plebanii” o jakąś formę współpracy dla dobra parafii, nie dało żadnego porozumienia, nie dało żadnej realnej płaszczyzny współpracy, a wręcz odwrotnie – dezaprobatę i odrzucenie.
Można powiedzieć, nawet publicznie, że ja walczę z Kościołem, z administracją kościelną, z parafią. Nie walczę z Kościołem, a parafrazując wypowiedź przewodniczącego SLD Leszka Millera z dnia 24 listopada 2014 roku, kiedy to krytykował przeprowadzenie ostatnich samorządowych wyborów („- Ja nie walczę z Polską, ja walczę o Polskę”), mogę powiedzieć, że walczę o Kościół. I mam do tego prawo, choć ksiądz proboszcz zapewne ma, co do tego wątpliwości, a nawet spodziewam się zdania przeciwnego i to zdecydowanie, choć publicznie tego nie wypowie. Mam w tym już pewne doświadczenie.
Przypomnę tu jedną scenę z naszego parafialnego kościoła z dnia 9 listopada 2014 roku, a właściwie publiczną wypowiedź ks. proboszcza w trakcie ogłoszeń duszpasterskich na mszy św. o godzinie 9.30. Otóż ksiądz proboszcz powiedział w kontekście wyborów samorządowych i pisania do Internetu, że są ludzie, którzy uważają się za katolików, a ja takich katolików się wstydzę. Przypominam to dlatego, że komentowano tę wypowiedź w Internecie. Publicznie, od ołtarza, wypowiedziane zostały słowa, które zabierają niektórym parafianom radość z przynależności do Kościoła Katolickiego, stawiając ich niejako poza nim, bez podania nazwisk i powodów, do czego już księdzu zabrakło odwagi. Co to znaczy w pojęciu księdza proboszcza „uważać się za katolika”? I czy taki człowiek, uważający się za katolika, katolikiem jest, czy nie jest. Czy ksiądz proboszcz już z tymi „katolikami” wyjaśnił, o co mu chodziło, czy liczy na to, że „rozejdzie się to po kościach”?

W ostatnim dniu rekolekcji adwentowych w naszej parafii, w środę 17 grudnia 2014 roku, po wieczornej Mszy św. uroczyście do kościoła została wprowadzona figura Świętego Michała Archanioła w postaci kopii figury z Gargano, z Włoch. Będę jeszcze o tym pisał, ale teraz przypomnę tylko drobny szczegół z tej uroczystości. Otóż rekolekcjonista, ks. Michał Olszewski, wyraził się, że jest przekonany, że za figurą wejdzie do kościoła autentyczny Święty Michał Archanioł. Trudno w to nie uwierzyć, skoro mówi o tym ksiądz, a brak wiary w to w tym przypadku, byłoby czymś dziwnym, skoro od chyba już ponad roku tego świętego Archanioła w niedzielnych modlitwach przywołujemy.
I obecność u nas tej figury świadczy jednoznacznie o potrzebie walki z Szatanem, szczególnie, jak się okazuje, w naszej parafii, a Święty Michał Archanioł ma nam w tym pomagać.



4 komentarze:

  1. Cenię sobie Pana komentarze, ale nie mogę zgodzić się i nie przyznaję tutaj Panu racji. Bo jak ten, który uznaje się za katolika parafrazuje Millera, czy tez SLD, które walczy z kościołem?? Wielu ludzi nie wie na kogo głosować, ale wydaje mi się słuszne są od czasu do czasu dygresje, słowa księdza dot. polityki/wyborów, bo jak to wygląda, że człowiek katolik wierzący głosuje na partie czy polityków którzy walczą z Kościołem? Uważam, że z ambony takie słowa padły jak najbardziej słusznie, aby obudzić w nas świadomość i właściwie wybrać, a przecież żadne nazwiska nie padły! Zasada jest taka jeśli wyznajesz zasady, które daje nam kościół - postępuj zgodnie z nimi.
    Druga sprawa, Proboszcz odpowiada za parafię i wszelkie kroki, które podejmuje, a parafianie winni je wspierać słowem, czynem itp. To nie Pan odpowiada za inwestycje, którym jest Pan obecnie przeciwny, ale Proboszcz. Łatwo się narzeka i krytykuje. Słowem każdy umie razić i niestety tu muszę przyznać w tej kwestii wiele się Pan myli, co przyznaję z bólem jako parafianin. Jest jeden fakt, z którego Pan nie potrafi trafnie ocenić (tak mi się wydaje) ---> w Kościele nie ma demokracji!!!! I wydaje mi się że Pan tego nie wie. W Kościele jest hierarchia i zawsze ten na górze podejmuje decyzje i za nie odpowiada, oczywiście Parafianie mogą doradzać i podpowiadać, ale nigdy oczerniać czy krytykować, ale WSPIERAĆ!. Przykro mi, że w kwestii tej szuka Pan sensacji ten jako uznający się za wierzącego, katolika, bo jak powiedziano w ostatnich rekolekcjach winniśmy być zimni albo gorący, a nie letni tak jak Pan, Panie Bolesławie, jeśli się mylę przepraszam, ale to moja ocena na podstawie Pana wypowiedzi.

    OdpowiedzUsuń
  2. An. 10:12. Tak, to cenny głos w dyskusji i cenny materiał do następnych felietonów i opracowań. Wypadałoby mi najpierw określić się jednoznacznie, czy ja jestem katolikiem, czy nie. Z kontekstu wypowiedzi wynika, ze ten, który proboszcza nie słucha w znaczeniu, że nie jest mu posłuszny, katolikiem już nie jest. Proszę nie mieć przykrości i pisać otwarcie. Szanowny Anonim ma prawo do oceny. Publiczna wypowiedź ks. proboszcza z 9 listopada była zła i nie jest do obrony. Nigdy ks. proboszcza nie oczerniałem, a co do krytyki, to jestem zdziwiony takim stanowiskiem, że krytykować nie można. Uznaje Anonim możliwość doradzania i podpowiadania przez parafian, i tu się zgadzamy. Właśnie chodziło mi o tę możliwość, którą nasz ks. proboszcz zdecydowanie odrzuca, jeśli chodzi o moją osobę. W sprawie SLD wyrażałem się na blogu jednoznacznie i odważnie również w kontekście wyborów, czego księdzu proboszczowi już we wczorajszej wypowiedzi na zakończenie roku zabrakło. Mówił o partiach i ludziach na których nie powinni katolicy głosować, ale o jakie partie chodzi, to już parafianin sam musi się domyślać, bo ksiądz proboszcz nie powie, bo narazi się naszym SLDowskim radnym miejskim i powiatowym. Nie szukam sensacji, czego dowodem jest długi okres oczekiwania na podjecie tego tematu. Wątek ten w każdej chwili może być zakończony, jeśli zajdą ku temu sprzyjające okoliczności. I zachęcam do rzeczowego i zgodnego z sumieniem odnoszenia się w różnych kwestiach, które będę poruszał.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zastanawiający jest postawiony Panu zarzut iż jest Pan ciepły. Jeśli tak to kto jet gorący , czy ten kto po wyjściu z kościoła nie pamięta o czym mówiono w kazaniu? «Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?»

    OdpowiedzUsuń
  4. I mnie też to zastanowiło. Raczej wydawało mi się, że jestem "gorący". Nie chciałem jednak w tym temacie polemizować, bo może być to całkiem osobny temat. Moje radykalne poglądy raczej nie kwalifikują mnie do szufladki "ciepły" ani "zimny". To jest jednak kwestia oceny i to jest właśnie najciekawsze, bo daje pole do polemiki. W ogóle zauważam, że spotkanie z drugim Człowiekiem jest niesamowitą przygodą, zwłaszcza, gdy te dwie osoby zupełnie się ze sobą nie zgadzają. Jeśli się zgadzają - no to już sielanka o odlot.

    OdpowiedzUsuń

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.