Nasz ksiądz proboszcz ładnie
powiedział na zakończenie roku w kościele, że najważniejsze w parafii jest
duszpasterstwo.
Niewątpliwie w to duszpasterstwo znacząco wpisują się w naszej
parafii pielgrzymki autokarowe po Polsce i po zagranicy. Jeździmy już po całej
Europie we wszystkich, możliwych kierunkach: Skandynawia, Półwysep Iberyjski,
Półwysep Apeniński, Bałkany no i biski nam nie tylko Bliski Wschód, ale i ten bliski
wschód za naszą wschodnią granicą. Już najbliższa będzie na bliski wschód w
dniach 26.04 - 2.05 za jedyne 150 euro i 500 zł i obejmie Lwów, Krzemieniec,
Poczajów, Kamieniec Podolski i wiele innych, ciekawych miejsc. Jest, w czym wybierać,
nie wyłączając z tego pielgrzymek samolotowych do Meksyku. I, czy te
pielgrzymki nazywają się: wczaso-pielgrzymki, wycieczko-pielgrzymki czy
pielgrzymko-wczasy, albo pielgrzymko-wycieczki, nie ma to większego znaczenia.
Jeździ się i lata do miejsc świętych i uświęconych.
I dobrze, jak to mawia pani Zosia.
Pielgrzymi z takiej pielgrzymki
przyjeżdżają uduchowieni, znacząco lepsi, skonsolidowani i przede wszystkim
pełni wrażeń. Możliwości, jakie stwarza obecna technika i ogólna dostępność
tych pielgrzymek, nawet dla niezamożnego parafianina, jest znaczącym filarem w
parafialnym duszpasterzowaniu.
I chwała za to naszym księżom.
Schodząc jakby w dół form aktywnego,
parafialnego duszpasterzowania, można przesiąść się na rower i pielgrzymować z
Parafialną Grupą Rowerową „Wiraż”, choć podupadłą jakby trochę od trzech lat, a
czego wyraźnym tego symptomem jest ograniczenie tego duszpasterzowania tylko do
Rowerowej Pielgrzymki na Jasną Górę w Boże Ciało, ale za to z jaką atmosferą i
zaangażowaniem. Już teraz zapraszam na tą czterodniową pielgrzymkę na dzień 4
czerwca. Załatwić sobie wolne na piątek 5 czerwca… i w drogę. Nieoficjalnie
dowiedziałem się, że są już nawet chętni, którzy pojadą po raz pierwszy.
Jakimś odpryskiem PGR „Wiraż”, są
cosobotnie wyjazdy w nasze piękne okolice kilku zapaleńców wirażowców, co przez
cały poprzedni rok relacjonowałem na blogu.
Ale, gdyby w tym duszpasterzowaniu zejść
jeszcze niżej, a mam tu na myśli piesze, parafialne pielgrzymki, to nasza
parafia leży na łopatkach. W naszej parafii stricte parafialnych pielgrzymek
nie ma.
Może ktoś mi zarzucić kłam, czego już
niejednokrotnie doświadczyłem (a niech tam - przeżyję) i wymienić jednym tchem:
lipiec – Częstochowa, wrzesień – Wambierzyce, październik – Bardo Śląskie. Nie,
nie – to nie jest „stricte”.
„Stricte”, to jest wtedy, gdy to parafia
pielgrzymkę pieszą organizuje. Przecież można pielgrzymować nawet całkiem
blisko: do kościoła w Owieśnie, do ks. Herbuta do Piskorzowa, do sanktuarium
Matki Bożej w Kiełczynie, do Ostroszowic przez Wzgórze Pojednania i Myśliszów
przy okazji popatrzeć na gołębie księdza Michała, a nawet na Górę Wszystkich
Świętych za Nową Rudą–Słupiec. We wrześniu młodzież można nocą poprowadzić do
Wambierzyc, jak to było za niezapomnianego ks. Mariana Kopko.
Czy jest to zbyt odważna duszpasterska
oferta dla naszej parafii?
Gdybym chciał dalej ten temat rozważać,
odebrał bym niewątpliwie zapał tym, którzy już mój pomysł zaakceptowali. Czekam
na podjęcie tematu pieszego pielgrzymowania przez naszą parafię. Śmiało można
zaczynać już od maryjnego miesiąca maja, a nawet wcześniej, jako alternatywa dla
tej „wypasionej” na kresy.
Przy tej okazji wyrażę swoje zdziwienie,
że w zeszłym roku nasza parafia zrezygnowała z „majówki” pod Milenijnym Krzyżem
na Wzgórzu Pojednania i z nabożeństwa przy Milenijnym Krzyżu w parafialne
święto odpustowe w dniu 15 sierpnia. Był to też przecież jakiś pielgrzymi
wysiłek wielu parafian i niewątpliwie duszpasterzowanie.
Już dziś na piesze, pielgrzymie szlaki w
tym roku wszystkim – Szczęść Boże!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.