25 października 2014

PZPR odc.31

       
 Po X Zjeździe PZPR wrócili do swoich macierzystych, partyjnych jednostek towarzysze, delegaci na Zjazd, a z nimi dobrze nam znany towarzysz Ryszard Dźwiniel. Towarzysze od razu rzucili się w wir partyjnej roboty, aby przekazać konstruktywne propozycje X Zjazdu partyjnym dołom i pokazać, jak dalej mają destrukcyjnie działać dla dobra Polski. Partia chyliła się już ku upadkowi. Widoczny marazm i obojętność szeregowych członków partii, którzy tylko dlatego nie „oddali legitymacji”, żeby mogli dalej pracować, nie wpływało korzystnie na sytuację społeczno polityczną w Bielawie.

            Zebranie partyjne 8 lipca 1986 roku w Teatrze Robotniczym, którego gospodarzem był I sekretarz KZ PZPR „Bielbawu” tow. Ryszard Dźwiniel, mimo starań, nie dało spodziewanych rezultatów. Przełomu nie było. Rządziła dalej niepodzielnie partia, innych uważając za politykierów i wywrotowców, z którymi należy walczyć i których należy wsadzać do więzień.
            Na zakończenie spotkania towarzysz Ryszard Dźwiniel w swoim wystąpieniu mówił o niektórych działaniach, jakie podjęte będą w zakładowych organizacjach partyjnych…

            Kolejny raz pytam sam siebie i zadaje to samo pytanie wyborcom w najbliższych wyborach samorządowych:
            
        Jak długo jeszcze mamy zamiar nosić hańbę rządzenia w Bielawie na stanowisku burmistrza byłego I sekretarza KZ PZPR Ryszarda Dźwiniela, delegata na X Zjazd PZPR?

            Przy okazji krótko opowiem, jak groźna była partia.

            W 1980 i w 1981 roku, kiedy powstawała i działała „Solidarność”, obserwowało się masowe oddawanie legitymacji partyjnych. Mówiło się na ten fenomen tamtego okresu „rzucić legitymację”. I pracownicy na Wykończalni „Bieltexu”, gdzie wtedy pracowałem, też legitymacje rzucali, zrzucając z siebie z nieukrywaną radością ten partyjny ciężar. Jeden z młodych pracowników wśród wielu, też „oddał legitymację”, ale jego tatuś, w trosce o przyszłość syna, tę legitymację z powrotem od sekretarza POP odebrał. Na pewno dorosłemu synalkowi potem przetrzepał skórę. Kto to jest, może kiedyś powiem, jak mi wejdzie za skórę. Teraz to ciągle jeszcze mój kolega. A i tatuś jest szanowanym przeze mnie dobrym znajomym.










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.