18 października 2014

Chce mi się wyć ze śmiechu, jedząc tort Budowniczego Wizjonera

     W swoim bogatym życiorysie zaliczyłem przeróżne odsłony i jak mawiają mądrzy ludzie „z niejednego pieca chleb jadłem”. Był czas, że sprawdzałem się w roli urzędnika samorządowego i wspominam ten czas z pewną nutką rozbawienia. Dlaczego? Przede wszystkim, dlatego, że na własnej skórze sprawdzałem pseudo dworskie klimaty, jakie w „Cesarzu” opisywał nieodżałowany Ryszard Kapuściński. To jeden z tych Ryszardów, który na trwałe zapisał się w mojej świadomości, jako mądry i dobry człowiek. Niestety o bielawskim Ryszardzie, który jest moim felietonowym natchnieniem, nie mogę tego napisać. A nawet, gdybym chciał, to nie wypada.

     Szczególnie po obejrzeniu ostatniego wypustu wyborczego, tzn. plakatu św. Trojki. Nie inaczej można określić ów produkt marketingowy. Kogóż, jak mawiał pan Wątróbka z felietonów Wiecha, my tu widziem? Ano Władczą „Trojkę” Magistracką w pełnej krasie. Uroczy, wręcz piękni i tak zachwyceni sobą, że mogliby w poziomie zadowolenia dorównywać naszym piłkarzom po zwycięstwie nad Niemcami. Cud miód ultra Maryna, jak mawiają dzieciaki na moim podwórku.  
     I gdybym, przyjmijmy teoretycznie, przyjechał z odległych Suwałk i nie znał w Bielawie nikogo, pewnie pomyślałbym, że to zasłużeni lekarze ratujący życie tutejszym dzieciom. A może najbardziej lubiani pedagodzy, których młodzież nosi niemal na rękach, bo przybliżają im świat i uczą pewności siebie. A może to miejscowi strażacy, którzy w dzień i w nocy strzegą nas i naszego mienia przed oszalałymi żywiołami? A może to trójka bielawskich strażników miejskich lub tutejszych policjantów, którzy dzielnie ratują życie nierozważnie kąpiących się w zalewie „Sudeckim”. Nic to!
     To tylko trzech wynajmowanych przy okazji wyborów samorządowych urzędników, którzy mają za pieniądze podatników zarządzać miastem i spełniać oczekiwania wyborców. Wynajmowanych na określony czas. Za wcale niemałe pieniądze i pełniących rolę służebną! Tak służebną! Bo przecież tak właśnie jest. To nie są żadni udzielni władcy, którzy na zasadzie dziedziczenia okupują najważniejszy fotel w magistracie. Taka była, jest i będzie, po wsze czasy rola urzędnika samorządowego każdej rangi. I o tym wspomniani panowie nie mogą zapomnieć. Nigdy i za żadne skarby! Choć pokusy bywają, oj bywają.
     Nie tak dawno byłem świadkiem żenującego przedstawienia podczas jednej z sesji rad miejskich Bielawy. Chyba było to jakoś po wakacjach. Początek roku. Wręczania nominacji nauczycielskich, etc. Wydawać by się mogło, zwyczajowa sprawa pozbawiona jakiegokolwiek patosu, wzniosłości i nadęcia. Ale nie. W pewnym momencie na salę wjeżdża jakiś cukierniczy wyrób, zwany tortem. Ociekający lukrem, słodyczą, aż do nudności. Dar wiernej braci nauczycielskiej dla Budowniczego Wizjonera (Tortowego).
     Gdyby było to przyjęcie weselne, nie ma problemu i siary. Jest ok. Zwyczaj, jak każdy. Ale uczestniczymy w sesji rady miejskiej, podczas której władza zdaje sprawozdanie z tego, co robi i na co wydaje pieniądze (nie swoje). Tutaj wszystkie role są znane i przypisane właściwym osobom. I raptem wdzięczny ludek nie może odmówić sobie przyjemności „podlizania się” swoim przełożonym. Jakież to trywialne. Aż nie wypada już dalej tego komentować.
Niestety, klimat takiej tortowej wdzięczności i cukierniczego szacunku obowiązuje w naszym, urzędniczym świecie. Oni tam jedząc sobie z rączki i pijąc z Dziubków zapominają, że to najzwyklejsza praca. Tak, którą trzeba wykonywać rzetelnie ku społecznemu zadowoleniu. Do takiego pojmowania swojej roli w samorządzie trzeba dorosnąć. Na razie widać jedynie zadowoloną trojkę, która czuje się w Bielawie, jak w prywatnym folwarku. Chyba czas zakończyć ten żenujący spektakl.  

Jeszcze trochę zaniepokojony Bielawian

Opublikowano dnia 18.10.2014 autor: admin
Kopiowane ze strony porozumieniedlabielawy.pl





2 komentarze:

  1. już tylko 3 tygodnie damy radę Panie Bolesławie w I turze nie obrażając Pana Hałaczkiewicza przyjdzie jego czas ale jeszcze nie teraz wszyscy na Piotra głosując wyciągniemy Bielawę ze stagnacji ryśkowo-hordyjowo-pachowej choć ten ostatni to pionek hehe (najbardziej mi go szkoda bo nie ustawił się finansowo jak inni i będzie miał lipę po 16)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mi wcale nie szkoda Pacha. Niech sobie założy sklep i zapracuje na swój chleb, a nie darmocha z naszej krwawicy, tzn. podatków.

      Usuń

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.