W swoim bogatym życiorysie
zaliczyłem przeróżne odsłony i jak mawiają mądrzy ludzie „z niejednego pieca
chleb jadłem”. Był czas, że sprawdzałem się w roli urzędnika samorządowego i
wspominam ten czas z pewną nutką rozbawienia. Dlaczego? Przede wszystkim,
dlatego, że na własnej skórze sprawdzałem pseudo dworskie klimaty, jakie w
„Cesarzu” opisywał nieodżałowany Ryszard Kapuściński. To jeden z tych
Ryszardów, który na trwałe zapisał się w mojej świadomości, jako mądry i dobry
człowiek. Niestety o bielawskim Ryszardzie, który jest moim felietonowym
natchnieniem, nie mogę tego napisać. A nawet, gdybym chciał, to nie wypada.
Szczególnie po obejrzeniu
ostatniego wypustu wyborczego, tzn. plakatu św. Trojki. Nie inaczej można
określić ów produkt marketingowy. Kogóż, jak mawiał pan Wątróbka z felietonów
Wiecha, my tu widziem? Ano Władczą „Trojkę” Magistracką w pełnej krasie.
Uroczy, wręcz piękni i tak zachwyceni sobą, że mogliby w poziomie zadowolenia
dorównywać naszym piłkarzom po zwycięstwie nad Niemcami. Cud miód ultra Maryna,
jak mawiają dzieciaki na moim podwórku.
I gdybym, przyjmijmy
teoretycznie, przyjechał z odległych Suwałk i nie znał w Bielawie nikogo,
pewnie pomyślałbym, że to zasłużeni lekarze ratujący życie tutejszym dzieciom.
A może najbardziej lubiani pedagodzy, których młodzież nosi niemal na rękach,
bo przybliżają im świat i uczą pewności siebie. A może to miejscowi strażacy,
którzy w dzień i w nocy strzegą nas i naszego mienia przed oszalałymi
żywiołami? A może to trójka bielawskich strażników miejskich lub tutejszych
policjantów, którzy dzielnie ratują życie nierozważnie kąpiących się w zalewie
„Sudeckim”. Nic to!
To tylko trzech wynajmowanych
przy okazji wyborów samorządowych urzędników, którzy mają za pieniądze
podatników zarządzać miastem i spełniać oczekiwania wyborców. Wynajmowanych na
określony czas. Za wcale niemałe pieniądze i pełniących rolę służebną! Tak
służebną! Bo przecież tak właśnie jest. To nie są żadni udzielni władcy, którzy
na zasadzie dziedziczenia okupują najważniejszy fotel w magistracie. Taka była,
jest i będzie, po wsze czasy rola urzędnika samorządowego każdej rangi. I o tym
wspomniani panowie nie mogą zapomnieć. Nigdy i za żadne skarby! Choć pokusy
bywają, oj bywają.
Nie tak dawno byłem świadkiem
żenującego przedstawienia podczas jednej z sesji rad miejskich Bielawy. Chyba
było to jakoś po wakacjach. Początek roku. Wręczania nominacji nauczycielskich,
etc. Wydawać by się mogło, zwyczajowa sprawa pozbawiona jakiegokolwiek patosu,
wzniosłości i nadęcia. Ale nie. W pewnym momencie na salę wjeżdża jakiś
cukierniczy wyrób, zwany tortem. Ociekający lukrem, słodyczą, aż do nudności.
Dar wiernej braci nauczycielskiej dla Budowniczego Wizjonera (Tortowego).
Gdyby było to przyjęcie
weselne, nie ma problemu i siary. Jest ok. Zwyczaj, jak każdy. Ale
uczestniczymy w sesji rady miejskiej, podczas której władza zdaje sprawozdanie
z tego, co robi i na co wydaje pieniądze (nie swoje). Tutaj wszystkie role są
znane i przypisane właściwym osobom. I raptem wdzięczny ludek nie może odmówić
sobie przyjemności „podlizania się” swoim przełożonym. Jakież to trywialne. Aż
nie wypada już dalej tego komentować.
Niestety, klimat takiej tortowej wdzięczności i
cukierniczego szacunku obowiązuje w naszym, urzędniczym świecie. Oni tam jedząc
sobie z rączki i pijąc z Dziubków zapominają, że to najzwyklejsza praca. Tak,
którą trzeba wykonywać rzetelnie ku społecznemu zadowoleniu. Do takiego
pojmowania swojej roli w samorządzie trzeba dorosnąć. Na razie widać jedynie
zadowoloną trojkę, która czuje się w Bielawie, jak w prywatnym folwarku. Chyba
czas zakończyć ten żenujący spektakl.
Jeszcze trochę zaniepokojony Bielawian
Opublikowano dnia 18.10.2014 autor: admin
Kopiowane ze strony porozumieniedlabielawy.pl
już tylko 3 tygodnie damy radę Panie Bolesławie w I turze nie obrażając Pana Hałaczkiewicza przyjdzie jego czas ale jeszcze nie teraz wszyscy na Piotra głosując wyciągniemy Bielawę ze stagnacji ryśkowo-hordyjowo-pachowej choć ten ostatni to pionek hehe (najbardziej mi go szkoda bo nie ustawił się finansowo jak inni i będzie miał lipę po 16)
OdpowiedzUsuńA mi wcale nie szkoda Pacha. Niech sobie założy sklep i zapracuje na swój chleb, a nie darmocha z naszej krwawicy, tzn. podatków.
Usuń