12 października 2014

Byłem na Wielkiej Sowie

   
       Dzisiaj po obiedzie wybraliśmy się z żoną w góry na Wielką Sowę. Chociaż było już późnawo, to jednak dla rasowych turystów nawet ciemności nie straszne, zakładając, że po drodze nie spotka się niedźwiedzi albo wilków, o czym zupełnie zapomniałem pomyśleć.
            Zaparkowaliśmy samochód na parkingu w Sokolcu, ale poszliśmy dalej szosą w stronę Przełęczy Sokolej, aby wejść czerwonym szlakiem od strony „Orła”. Zaskakująca była ilość turystów i to w pełnym przekroju. W jesieni swojego życia podziwialiśmy jesień w przyrodzie.
            Na Wielkiej Sowie jak zwykle ciekawie, choć robi się coraz ciaśniej. Szałasy, ławki, miejsca na ogniska no i dochodzi budowana kapliczka przez Świdnicką Kurię Biskupią.

            Nie byliśmy ostatni, którzy weszli na szczyt, a i w drodze powrotnej spotkaliśmy kilkoro turystów zmierzających na Wielką Sowę i mieliśmy przeświadczenie, że jednak będą schodzić już po ciemku.
           














         Od schroniska „Sowa” schodziliśmy zielonym szlakiem, bo na jego końcu mieliśmy samochód. I tu pytanie do pana Henryka, jeśli natrafi na ten tekst. Może Pan wie, co to za murki na ostatnim zdjęciu i co za ruiny spotkaliśmy po drodze po prawej stronie schodząc na dół?






2 komentarze:

  1. No to gdzieś musieliśmy się minąć:)
    W niedzielę(bo to już poniedziałek!!)przeszedłem z żoną i pieskiem z Jugowa przez Przeł.Sokolą(zdj.nr.3) do Sierpnicy.Następnie kompleks Osówka(zdj.nr.4),Grządki(zdj.nr.4),Walim,Przeł.Walimska i na Wielką Sowę,Przeł.Jugowską.Na miejscu z którego wyruszyliśmy byliśmy gdy Słońce kryło się za Wzgórzami Wyrębińskimi(zdj.nr.6 i 7).
    Rano więcej-dobranoc:)

    OdpowiedzUsuń
  2. To są murki oporowe.Strome zbocza dolin,na których pola orne wznoszą się aż do lasu,nadają się bardziej dla gospodarki leśnej.Dla rolnictwa im są dłuższe,tym gorsze,gdyż gleba jest ciągle wypłukiwana.Pojawia się naga skała,hałdy po obu stronach pól lub na środku,murki oporowe to efekty setek lat pracy poprzednich gospodarzy.Na polach leżących na wysokości 400-900 m.n.p.m.siano przede wszystkim,żyto,jęczmień,kartofle.Plony były małe.Produkowano na własne potrzeby bo ludzie byli zbyt biedni by pozwolić sobie na zakup zboża czy ziemniaków na jarmarku.Jako zwierzę pociągowe najczęściej wykorzystywano woły a nawet krowy.W każdym gospodarstwie był warsztat tkacki.Składano pudełka do zapałek,produkowano narty.Rodziny były wielodzietne(5-10).Już 4-ro letnie dzieci były zatrudniane do pracy.Gdy jedno umierało to zastępowało je następne.Najczęstszą chorobą była gruźlica.

    www.wuestewaltersdorf.de/de/eule/muellermaxbaude.htm
    dolny-slask.org.pl/854625,foto.html
    www.wuestewaltersdorf.de/de/eule/grenzbaude.htm

    Z 42 dwóch domostw w Eulendorfel zostało kilka.
    Jak ma Pan jakieś pytania to wieczorem,bo robota czeka:))
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.