W czasie szesnastoletniej działalności
Burmistrza Ryszarda Dźwiniela Bielawa zmieniała swój status i przeszła kilka
metamorfoz swojego nazewnictwa.
Bielawa miała być miastem przemysłowym –
nie wyszło. Za czasów Ryszarda Dźwiniela w Bielawie upadły jedne z największych
zakładów włókienniczych w Polsce. W ślad za tym nie powstała żadna dochodowa
inwestycja i wzrosło bezrobocie. Na bruku, niejednokrotnie bez środków do
życia, pozostały tysiące bielawian. Setki ludzi z Bielawy zmuszone zostały do
niewolniczej pracy w podwrocławskich firmach lub do emigracji. Zmiany te
doprowadziły do rozpadu wielu rodzin i zjawiska eurosierot.
Następnie władze Bielawy wymyśliły, że
Bielawa będzie miastem turystycznym – też nie wyszło. Były plany wyciągów
górskich z gondolami, ośrodków SPA, pensjonatów - wszystko pozostało na
papierze. Bielawa jest jednym w niewielu miast polskich w naturalny sposób
położonych w unikalnie pięknym miejscu. Są piękne góry i ośrodek rekreacyjny -
wielkie atuty dla rozwoju – nie wyszło: gór tak jakby nie było, a ośrodek
wczasowo – wypoczynkowo - rekreacyjny SUDETY popadł w ruinę. Pozostał smutny
widok rozpadających się basenów i sprzedanego prywaciarzowi zalewu. Pojedynczy
turyści przybywający nad zalew Sudety uciekają w pośpiechu, ponieważ nie mogą
popływać; nie mogą się umyć i załatwić, bo brak tam sanitariatów.
Potem Burmistrz wpadł na kolejny pomysł:
Bielawa będzie miastem sportu - również nie wyszło, bo z publicznych pieniędzy
wspierał finansowo tylko jedną, swoją ulubioną, dyscyplinę sportu. Pozostałe
kluby, mogły tylko pomarzyć o skutecznej pomocy i dofinansowaniu. Musiały zdać
się na swoją determinację i siłę swojej pasji. Plany budowy hali sportowej obok
krytej pływalni spełzły na niczym. Ale przed wyborami samorządowymi, z pomocą
suto opłacanego z budżetu gminy byłego posła, hucznie otwarto boisko ze
sztuczną nawierzchnią, które okazało się ogromną porażką - nie dość, że nie
całkowicie nadaje się ono do użytku, to Bielawy nie stać na utrzymanie i
dokończenie tej inwestycji. Burmistrz naraził Bielawę na zmarnowanie
kolejnych milionów.
Od niedawna Bielawa jest modelowym
miastem ekologicznym – to także nie wychodzi. Zamiejscowy Wydział Politechniki
Wrocławskiej, który miał być ważnym elementem troski o ekologię w Bielawie już
nie istnieje. Wydane przez Burmistrza pozwolenie na produkcję węgla drzewnego w
lesie pod górami znalazło finał w sądzie, bo bielawski biznesmen produkujący
węgiel drzewny regularnie zatruwał mieszkańców Bielawy. Mieszkańcy Górnej
Bielawy byli oburzeni tak niską ekologiczną świadomością władz Bielawy w
sprawach ochrony środowiska. Ekologia w Bielawie nie ma racji bytu: co rok od
września do maja, nad Bielawą unosi się trujący, cuchnący smog. I w tym czasie
mieszkańcy szczególnie Górnej Bielawy, muszą pożegnać się ze spacerami.
Segregacja śmieci także budzi wiele kontrowersji, ale często za to odbywają się
w Bielawie konferencje ekologiczne niepozostawiające konkretnych rozwiązań.
Zapowiadana szumnie edukacja ekologiczna wkrótce odbywać się będzie tylko w
dwóch ekologicznych placówkach oświatowych: w ekologicznym przedszkolu i
ekologicznej szkole podstawowej, bo gimnazjum ekologiczne (przy ulicy
Lotniczej) postanowiono zamknąć ze względów oszczędnościowych. A za wstęp do
sławnej już poza Bielawą szkoły leśnej dzieci muszą płacić, uczestnicząc przy
okazji we wspieraniu szarej strefy (pieniądze te nie są ewidencjonowane). Poza
tym odpłatna działalność za unijne pieniądze nie jest zgodna z założeniami
funduszy unijnych. Naganne jest, że efekty projektów unijnych są odpłatne -
takie placówki powinny być ogólnodostępne i bezpłatne. Bezdusznych bielawskich
władz nie obchodzi los bezdomnych psów i kotów żyjących w mieście – uważają, że
tę sprawę załatwia podjęta przez RM uchwała o ochronie zwierząt. Nikt też nie
egzekwuje przepisów o sprzątaniu po psach – postawiono jedynie tabliczki
„posprzątaj po swoim psie”. Ale organizuje się głośne imprezy motorowe. Czy
modelowemu miastu ekologicznemu wypada organizować dwudniową imprezę motorową,
podczas której jazgot dartej gumy straszy zwierzęta z pobliskich łąk i lasów?
Czy wypada zatruwać środowisko spalinami ryczących silników? Podczas tej
imprezy gminnej zasada jest jedna: im więcej dymu i huku, tym lepiej….
Wydaje się, że jedynym, trwałym elementem ekologicznym w Bielawie jest
tylko jego logo.
Ile jeszcze burmistrz będzie miał
pomysłów? Jak długo Bielawa wytrzyma kolejne eksperymenty władzy? Nasze miasto
nie powinno być królikiem doświadczalnym. Powinno mieć dobrego gospodarza,
który zapewni w Bielawie miejsca pracy i przyciągnie inwestorów w dziedzinie
przemysłu, turystyki, sportu i ekologii.
Jedno jest pewne: nic nie zostało z
ogłaszanych z pompą pomysłów. Brak rzeczowego planu rozwoju miasta. Wszystkie
dotychczasowe działania to zagrywki, pożerające publiczne pieniądze i służące
realizacji interesów burmistrza i jego otoczenia.
(autor znany właścicielowi bloga)
Zgadzam się z w/w artykułem. Zmarnują następną pulę funduszy unijnych na bzdurne projekty.
OdpowiedzUsuńMusimy wybrać nowego Burmistrza , który uratuje to miasto od kompletnej ruiny.
100 % racji
OdpowiedzUsuń