25 września 2014

Nie(eko)logiczna działalność burmistrza Bielawy

W czasie szesnastoletniej działalności Burmistrza Ryszarda Dźwiniela Bielawa zmieniała swój status i przeszła kilka metamorfoz swojego nazewnictwa. 
Bielawa miała być miastem przemysłowym – nie wyszło. Za czasów Ryszarda Dźwiniela w Bielawie upadły jedne z największych zakładów włókienniczych w Polsce. W ślad za tym nie powstała żadna dochodowa inwestycja i wzrosło bezrobocie. Na bruku, niejednokrotnie bez środków do życia, pozostały tysiące bielawian. Setki ludzi z Bielawy zmuszone zostały do niewolniczej pracy w podwrocławskich firmach lub do emigracji. Zmiany te doprowadziły do rozpadu wielu rodzin i zjawiska eurosierot. 
Następnie władze Bielawy wymyśliły, że Bielawa będzie miastem turystycznym – też nie wyszło. Były plany wyciągów górskich z gondolami, ośrodków SPA, pensjonatów - wszystko pozostało na papierze. Bielawa jest jednym w niewielu miast polskich w naturalny sposób położonych w unikalnie pięknym miejscu. Są piękne góry i ośrodek rekreacyjny - wielkie atuty dla rozwoju – nie wyszło: gór tak jakby nie było, a ośrodek wczasowo – wypoczynkowo - rekreacyjny SUDETY popadł w ruinę. Pozostał smutny widok rozpadających się basenów i sprzedanego prywaciarzowi zalewu. Pojedynczy turyści przybywający nad zalew Sudety uciekają w pośpiechu, ponieważ nie mogą popływać; nie mogą się umyć i załatwić, bo brak tam sanitariatów. 
Potem Burmistrz wpadł na kolejny pomysł: Bielawa będzie miastem sportu - również nie wyszło, bo z publicznych pieniędzy wspierał finansowo tylko jedną, swoją ulubioną, dyscyplinę sportu. Pozostałe kluby, mogły tylko pomarzyć o skutecznej pomocy i dofinansowaniu. Musiały zdać się na swoją determinację i siłę swojej pasji. Plany budowy hali sportowej obok krytej pływalni spełzły na niczym. Ale przed wyborami samorządowymi, z pomocą suto opłacanego z budżetu gminy byłego posła, hucznie otwarto boisko ze sztuczną nawierzchnią, które okazało się ogromną porażką - nie dość, że nie całkowicie nadaje się ono do użytku, to Bielawy nie stać na utrzymanie i dokończenie tej inwestycji.  Burmistrz naraził Bielawę na zmarnowanie kolejnych milionów.
Od niedawna Bielawa jest modelowym miastem ekologicznym – to także nie wychodzi. Zamiejscowy Wydział Politechniki Wrocławskiej, który miał być ważnym elementem troski o ekologię w Bielawie już nie istnieje. Wydane przez Burmistrza pozwolenie na produkcję węgla drzewnego w lesie pod górami znalazło finał w sądzie, bo bielawski biznesmen produkujący węgiel drzewny regularnie zatruwał mieszkańców Bielawy. Mieszkańcy Górnej Bielawy byli oburzeni tak niską ekologiczną świadomością władz Bielawy w sprawach ochrony środowiska. Ekologia w Bielawie nie ma racji bytu: co rok od września do maja, nad Bielawą unosi się trujący, cuchnący smog. I w tym czasie mieszkańcy szczególnie Górnej Bielawy, muszą pożegnać się ze spacerami. Segregacja śmieci także budzi wiele kontrowersji, ale często za to odbywają się w Bielawie konferencje ekologiczne niepozostawiające konkretnych rozwiązań. Zapowiadana szumnie edukacja ekologiczna wkrótce odbywać się będzie tylko w dwóch ekologicznych placówkach oświatowych: w ekologicznym przedszkolu i ekologicznej szkole podstawowej, bo gimnazjum ekologiczne (przy ulicy Lotniczej) postanowiono zamknąć ze względów oszczędnościowych. A za wstęp do sławnej już poza Bielawą szkoły leśnej dzieci muszą płacić, uczestnicząc przy okazji we wspieraniu szarej strefy (pieniądze te nie są ewidencjonowane). Poza tym odpłatna działalność za unijne pieniądze nie jest zgodna z założeniami funduszy unijnych. Naganne jest, że efekty projektów unijnych są odpłatne - takie placówki powinny być ogólnodostępne i bezpłatne. Bezdusznych bielawskich władz nie obchodzi los bezdomnych psów i kotów żyjących w mieście – uważają, że tę sprawę załatwia podjęta przez RM uchwała o ochronie zwierząt. Nikt też nie egzekwuje przepisów o sprzątaniu po psach – postawiono jedynie tabliczki „posprzątaj po swoim psie”. Ale organizuje się głośne imprezy motorowe. Czy modelowemu miastu ekologicznemu wypada organizować dwudniową imprezę motorową, podczas której jazgot dartej gumy straszy zwierzęta z pobliskich łąk i lasów? Czy wypada zatruwać środowisko spalinami ryczących silników? Podczas tej imprezy gminnej zasada jest jedna: im więcej dymu i huku, tym lepiej….  Wydaje się, że jedynym, trwałym elementem ekologicznym w Bielawie jest tylko jego logo.
Ile jeszcze burmistrz będzie miał pomysłów? Jak długo Bielawa wytrzyma kolejne eksperymenty władzy? Nasze miasto nie powinno być królikiem doświadczalnym. Powinno mieć dobrego gospodarza, który zapewni w Bielawie miejsca pracy i przyciągnie inwestorów w dziedzinie przemysłu, turystyki, sportu i ekologii.
Jedno jest pewne: nic nie zostało z ogłaszanych z pompą pomysłów. Brak rzeczowego planu rozwoju miasta. Wszystkie dotychczasowe działania to zagrywki, pożerające publiczne pieniądze i służące realizacji interesów burmistrza i jego otoczenia.

                                                                                                   (autor znany właścicielowi bloga)




2 komentarze:

  1. Zgadzam się z w/w artykułem. Zmarnują następną pulę funduszy unijnych na bzdurne projekty.
    Musimy wybrać nowego Burmistrza , który uratuje to miasto od kompletnej ruiny.

    OdpowiedzUsuń

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.