Upalne lato
daje się we znaki wszystkim, bez względu na wiek i tuszę. Ale prócz żaru z
nieba, niektórych tzw. lokalnych władców zaczyna gnębić zbliżający się czas
rozliczenia. Tak to jest, że po czterech latach sielskiego władania „swoim”
gminnym gospodarstwem, trzeba poddać się ocenie wyborców. Większość
wymienionych przeświadczona o swojej wielkości, nieomylności i dziejowej misji
bycia na burmistrzowskim, wójtowskim, czy prezydenckim stolcu jakoś nie
przyjmuje innej opcji, jak tylko kontynuację własnej. Tak jest w naszej
Bielawie. Obywatel Ryszard tak mocno wrósł w krajobraz miasta, że ani on, ani
jego „dwór” nie mają poczucia, że czas nieudolnych rządów już nadszedł. I nie
jest to jedynie opinia znających smutne miejskie realia radnych, ale i sporej
części Bielawian. Bo cóż nam dało szesnastoletnie magistrackie władanie
obywatela Ryszarda? Nic.A nawet więcej niż nic.
Bielawa z miasta o ogromnym potencjale stała się samorządowym żebrakiem, wyciągającym, co roku rękę do państwowej kasy po tzw. subwencję wyrównawczą. A starają się o nią ci, którzy nie potrafią dobrze zarządzać swoimi finansami i tracą dochody własne, na których oparty jest gminny budżet. Tak jest u nas. Bezdyskusyjnym faktem jest, że mając 120 milionowy budżet do kasy gminy dostajemy ponad 13 milionów tej subwencji. O czym to świadczy? Ano o tym, że burmistrz i jego ekipa nie dba o budżet. Owszem, korzystamy z unijnych dotacji, które stanowią ogromną część tego rozdętego budżetu. Ale, na co one idą? Na rzeczy mało istotne, które w żaden sposób nie poprawiają poziomu życia mieszkańców i nie sprawiają, że Bielawa staje się atrakcyjnym miejscem na ziemi. I nie jest to wcale przedwyborcza retoryka. Taką niezależną ocenę wystawił rządzącemu Bielawą, od roku 1998 obywatelowi Ryszardowi, szanowany i miarodajny miesięcznik samorządowy „Wspólnota”.
W ostatnim,
lipcowym numerze czasopisma można bez problemów zapoznać się z przygotowanym
przez zespół analityków poznańskiej firmy Curulis Sp. z o.o. rankingiem
podsumowującym ostatnią kadencję w samorządzie terytorialnym. Autorzy, jak
deklarują na początku, nie chcą umniejszać osiągnięć bogatych jednostek. Ich
zamiarem było raczej wyłapanie tych, którzy niezależnie od okoliczności
wykazali się pozytywnym wpływem na swoim terenie. Stworzony ranking jest skupiony
na zmianach, jakie zaszły pomiędzy rokiem 2010 a 2014. Nie liczyło się, czy
gmina była bogata już w 2010 a jedynie to, w jakim stopniu udało się ją przez
te 4 lata zmienić.
Zbadano 2479 wszystkich gmin oraz miasta na prawach
powiatu, w których odbyły się wybory bezpośrednie. Każda jednostka została
porównana w wymiarze gospodarczym, społecznym, infrastrukturalnym i finansowym.
Aby zająć wysoką pozycję w rankingu ogólnym, jednostka musiała odznaczać się
osiągnięciami we wszystkich częściach składowych. I czegóż można doszukać się
we wspomnianym raporcie na temat naszej Bielawy. Niestety niczego pozytywnego.
Na 2479 zbadanych i ocenionych gmin – my, ze swoim brakiem osiągnięć
rozwojowych na płaszczyźnie gospodarczej, społecznej, infrastrukturalnej i
finansowej zostaliśmy sklasyfikowani na szarym końcu. Dopiero
na 2049 miejscu w Polsce.
O czym to
świadczy? Tylko o tym, że dotychczasowe władze Bielawy i panujący w niej od
szesnastu lat obywatel Ryszard, nic nie zrobił dla rozwoju miasta i poprawy życia
jego mieszkańców. Wniosek jest tylko jeden. Obywatel Ryszard musi odejść!
Mocno
zniecierpliwiony Bielawianin
Seria artykułów "Chce mi się wyć.." - dobra, warto czytać. Drobne niedociągnięcia językowe i stylistyczne są niczym w porównaniu do idei :) czytam i dalej będę, pozdrawiam serdecznie "Zniecierpliwionego". A! I trzeba powiedzieć, że "im dalej w las", tym artykuły coraz lepsze!
OdpowiedzUsuńa ja myślę, że łatwo jest krytykować, pisać jak jest źle i uprawiać czarnowidztwo. A co Pan osiągnął w życiu? Jakie Pan ma osobiste sukcesy? Czy zapewnił Pan swojej rodzinie, swoim dzieciom godziwy byt i dobry start w życiu? Czy może muszą liczyć wyłącznie na siebie, bo głowa ich rodziny nie stanęła na wysokości zadania? Pytam, bo chcę wiedzieć, czy jest Pan odpowiednią osobą by wypowiadać się w kwestiach gospodarczych i dysponowania majątkiem...
OdpowiedzUsuńNie bardzo rozumiem do kogo to pytanie; czy do mnie jako własciciela bloga, czy do "zniecierpliwionego Bielawianina"? Jeśli do mnie, to odpowiem.
UsuńSkoro tak łatwo to dlaczego ciągle z um trąbi się o samych sukcesach? Nawet porażki zamienia się w sukces.
UsuńPanie Bolesławie, nie jest Pan bogiem żeby występować w kilku osobach, więc pytanie adresowane było do Pana. Moje pytanie bierze się stąd, że komentatorzy sfery finansowej, biznesowej i inwestycyjnej są osobami znającymi te dziedziny i osiągającymi w nich sukcesy. Dzięki temu mają autorytet w środowisku i są wiarygodni dla czytelników. Zarzuca Pan burmistrzowi, że nie ma kierunkowego wykształcenia i bierze się za sprawy na których się nie zna. Ale on dysponuje przygotowaną kadrą, która realizuje te zadania, bo od tego właśnie jest urząd. Dlatego pytam czy w swojej pewnie przebogatej karierze zawodowej realizował Pan inwestycje miejskie, pozyskiwał fundusze i rozliczał te projekty. Czy kiedykolwiek miał Pan okazję tworzyć i realizować budżet miasta, a może brał Pan udział w zarządzaniu miastem? I w końcu Panie Bolesławie, czy skoro tak chce się Panu wyć i ciągle Pan narzeka, to czy ograniczy się Pan wyłącznie do krytykanctwa jak to źle w tej Bielawie, czy może wystartuje Pan w wyborach i pokaże Bielawianom swoje umiejętności i wizję rozwoju miasta? Bo na razie oprócz wylewania żali niczego konstruktywnego nie wniósł Pan do rozwoju miasta.
OdpowiedzUsuńNalezy wymienić całą ekipę Urzedu Miasta razem z burmistrzem ,siedzi tam gro ludzi niekompetentnych i niesympatycznych np. facet z USC. Mam nadzieje,ze juz tam nie pracuje.
OdpowiedzUsuńOdpowiedź całym zdaniem Anonimowi z 3 września 2014 12:35
OdpowiedzUsuńPrzyznaję ze wstydem, że w swojej pewnie (?) przebogatej karierze zawodowej nie realizowałem inwestycji miejskich, nie pozyskiwałem funduszy i nie rozliczałem projektów. Nie miałem również okazji kiedykolwiek tworzyć i realizować budżetu miasta i nawet nie brałem udziału w zarządzaniu miastem. Bardzo mi w związku z tym wstyd. Również wstyd mi, że nie stanąłem na wysokości zadania i nie zarabiam 25 tys. zł miesięcznie, nie mam czterech mieszkań we Wrocławiu, nie mam dwóch sklepów w pewnym mieście, dwóch samochodów, domu w budowie i kilkuset tysięcy zł na koncie. Również wstyd mi, że mojej żonie nie załatwiłem pracy w pewnej miejskiej spółce na intratnym stanowisku. Bardzo mi wstyd. Również jest mi wstyd, że komentatorzy sfery finansowej, biznesowej i inwestycyjnej, którzy są osobami znającymi te dziedziny i osiągający w nich sukcesy, doprowadzili do sytuacji w Bielawie, że licząc dług miasta na łebka w wysokości 1400 zł, moja rodzina będzie musiała zapłacić na dzień dzisiejszy 25200 zł. Również wstyd mi razem z panem Stróżykiem, że Bielawa musi zaciągać kredyty na spłatę kredytów, co świadczy o tym, że zjada już własny ogon.
Co do wystartowania w wyborach samorządowych – to proszę bardzo. Skoro jedynym, najlepszym i niezastąpionym człowiekiem na stanowisku burmistrza w Bielawie jest pan Ryszard Dźwiniel, czekam na propozycję od niego, aby przyjął mnie do „swojej ekipy” choćby w postaci radnego. Miło będzie mi współpracować z mocnym człowiekiem i zrobić wreszcie coś pożytecznego dla mojego miasta. Zaznaczam jednak, że chcę wystartować ze swojego okręgu i z zapewnieniem, że wygram. Chyba to nie za duże wymagania (os. Konstytucji 3 Maja).
Ale jednocześnie cieszę się, że choć nie jestem bogiem i nie występuję jednocześnie w dwóch osobach, to utożsamianie mnie ze „zniecierpliwionym Bielawianinem” jest dla mnie nobilitacją. „Zniecierpliwiony Bielawianin” to - nie ja. Anonimowi tak świetnie znającemu się na gospodarce w UM Bielawy dziwię się, że nie rozpoznał różnic w stylu pisania, zdecydowanie większej odwagi i świetnej znajomości przedstawianych spraw. No i te akapity. Ja je stosuję, a on nie.
Tak więc to nie ja „wyję”, ale do tego „wycia” pełnymi płucami się przyłączam wraz z połową Bielawy. I jestem przekonany, że to „wycie” niczym odgłos trąb jerychońskich wiele wieków temu, wyrzuci burmistrza Dźwiniela na śmietnik historii.
Co do mojej „przebogatej kariery zawodowej”, która bez porównania jest skromniejsza od tej, jaką na swojej stronie internetowej przedstawił Bielawianom Ryszard Dźwiniel, odsyłam do bielawskiego rocznika Bibliotheca Bielaviana za 2012 rok. Proponuję również książkę pt. „Kapitulna 64”, którą napisałem o sobie i swojej rodzinie - po kosztach.
Niemniej jednak dziękuję Pani/Panu za ciekawe spostrzeżenia inspirujące mnie do rozszerzenia ich w następnych felietonach na blogu, a może nawet w Dzierżoniowskim Tygodniku Powiatowym.
Serdecznie pozdrawiam.
Czyli co można ująć jednym zdaniem - jest Pan Panie Bolesławie niezrealizowanym zawodowo człowiekiem, który nie potrafił przez kilkadziesiąt lat zadbać o swoich najbliższych, a teraz próbuje się wyładować na innych. No cóż już wiemy, że w Polsce wszyscy znają się na służbie zdrowia, finansach i skokach narciarskich. Chce Pan wystartować od burmistrza? jakby się o tym dowiedział to zapytałby: Bolesław Stawicki? a kto to jest???
UsuńPan burmistrz bardzo dobrze mnie zna, a ponieważ jest młodszy ode mnie, pierwszy mówi ładnie "dzień dobry" i nie raz miałem okazję uścisnąć tę spracowaną jego dłoń spontanicznie wyciągniętą do mnie w geście powitania. I co? Zeżarło?!
UsuńNo widzi Pan, burmistrz jest po prostu kulturalnym człowiekiem i wita się ze wszystkimi, nawet z osobami mu nieprzychylnymi? A może był to zwykły gest politowania dla "spracowanego" człowieka, który mimo że starszy od niego, niczego nie osiągnął?
OdpowiedzUsuńŻałosne są te wywody Anonimie,ale rozumiem,że skoro Pan płaci,to trzeba bronić,choćby za cenę logiki i szacunku dla zwykłego człowieka.
UsuńGratuluję,p.Bolesławie.
Zaiste. Percepcja i logika rozumowania adwersarza Anonima przerasta zdecydowanie moją inteligencję. Gratuluję.
OdpowiedzUsuńBrawo, Panie Bolesławie, za spokojne i rzeczowe odpowiedzi na nachalność Anonima. Jego zarzut, że skoro nie zarządzał Pan nigdy miastem, więc jak Pan śmie oceniać spracowanego włodarza jest tyleż nie trafiony, co nonsensowny. Domniemuję, że według niego tylko burmistrz może oceniać innego burmistrza, prezydent - prezydenta, poseł - posła, dyrektorka - dyrektorkę. Czyli innym precz od oceniania władzy. Hmmm, dość zabawne rozumowanie.
OdpowiedzUsuńPanie Bolesławie, proszę trzymać się swej stylistyki, zarówno bloggerskiej i publicystycznej, bo jest znakomita. Ponadto cenię Pana za uczciwość, szczerość, skromność i chrześcijański system wartości. Taki człowiek jak Pan byłby dobrym radny miejskim lub powiatowym, bardzo przydatnym Bielawie. Proszę rozważyć swój start w najbliższych wyborach. Może z listy PdB lub OBS?