5 września 2014

Chce mi się wyć, czyli bielawska podstrefa ekonomiczna "specjalnej troski"

Nie raz, nie dwa spotykamy się z określeniem dzieci, czy ludzie „specjalnej troski”. Opisujemy wówczas tych, którzy boleśnie dotknięci przez los potrzebują pomocy innych. Bardziej zaradnych i zdrowych. Tym razem, dość przewrotnie, chciałbym rozszerzyć ową „specjalną troskę” na naszą, bielawską podstrefę będącą filią Wałbrzyskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej „Invest – Park”. Miała być naszym rajem na ziemi. Naszym Klondikiem, czy też innym Edenem. W mieście, w którym naczelnym problemem jest brak pracy, miała owa podstrefa stać się panaceum na wszelakie boleści. Przy okazji kampanii wyborczych wszelakich, stawała się okolicznościową trampoliną dla spragnionych władzy. Obiecywano tyle, że nawet dość sceptyczny Bielawianin, jakim zapewne jestem, dawał się zwieść i omamić.
A tymczasem rzeczywistość miała posmak właśnie podstrefy „specjalnej troski”. Wpompowano w nią ponad 100 mln złotych pochodzących głównie z pomocy unijnej. Budowano drogi, infrastrukturę niezbędną do inwestowania w dzikim polu, zapominając o szukaniu inwestorów. Zasklepieni w swoich lokalnych układzikach i klimatach dworzanie i Sam Obywatel Ryszard nie wyszli, wyjechali w świat w poszukiwaniu chętnych do inwestowania w Bielawie. Bardzo mnie ciekawi, ile razy Obywatel Ryszard „wylądował” w Warszawie, przy Bagateli 12. Czy wie, kto to jest Sławomir Majman, Anna Polak – Kicińska, czy Monika Piątkowska? I co mówi mu (Obywatelowi Ryszardowi, szesnastoletniemu „władcy” Bielawy) skrót PAIiIZ? Bo jeśli, jak podejrzewam jest to dla niego czarna magia, to dalej będzie karmił nas bzdurami o listach intencyjnych podpisywanych z inwestorami i o przyszłych miejscach pracy, jak robił to do obiektywu miejscowej telewizji w roku 2012.
Ta władza nic nie robiła i nie robi, by wykorzystać atut specjalnej strefy. I nie dziwię się temu, bo jakież wyobrażenie o współczesnym rozwoju gospodarczym może mieć burmistrz bez matury, wykształcony przez uniwersytety marksistowsko – leninowskie, których całą wiedzę czerpał z wytycznych towarzyszy z egzekutywy, etc.? Absolutnie żadną. Stąd efekt.
Wałbrzyska Specjalna Strefa Ekonomiczna „INVEST-PARK” posiada w Bielawie 12,2 ha terenu. Na skorzystanie z pomocy publicznej w tej miejscowości zdecydowała się do tej pory jedna firma. TECHSPRING uzyskał zezwolenie na prowadzenie działalności gospodarczej w strefie 31 sierpnia 2012 roku. Przedstawiciel sektora małych przedsiębiorstw zadeklarował poniesienie 3,5 mln złotych nakładów inwestycyjnych oraz utworzenie 10 nowych miejsc pracy. Z danych na koniec pierwszego kwartału 2014 roku wynika, że do tej pory zainwestował ponad 5,35 mln złotych i zatrudnia 23 pracowników. Polska firma z branży metalowej zajmuje się produkcją cewek powietrznych i sprężyn dla sektora motoryzacyjnego oraz elektronicznego. Wcześniej firma działała w takiej samej podstrefie, ale w Dzierżoniowie, dlatego ani o jedno miejsce nie zmniejszyła się ilość bielawskich bezrobotnych. Bo wraz z kapitałem przyszli do Bielawy pracownicy ze stolicy powiatu. Bilans zwalczania bezrobocia dla Obywatel Ryszarda wynosi – ZERO!
Jest jeszcze jeden tzw. podmiot, który zainwestował w bielawskiej podstrefie. Tylko, że ten zdecydował się na postawienie w niej (!!!!) budynków mieszkalnych. Tego chyba nie przewidywali Ojcowie Założyciele pierwszych specjalnych obszarów inwestowania. Cóż, dziwnymi drogami podążają pomysły ludzi mających pieniądze. Na co liczył w tym przypadku Obywatel Ryszard, chyba, poza nim, nikt nie wie. Może na stworzenie czterech stanowisk blokowych dozorców? A może na jakieś bardziej wyrafinowane stanowiska pracy? Pomysł ze strefowym budownictwem mieszkaniowych okazał się chyba mało udany, bo podobno inwestor szuka chętnych na kupienie połowy wolnych mieszkań. 
Wałbrzyska Specjalna Strefa Ekonomiczna „INVEST-PARK” posiada w Bielawie 12,2 ha terenu. Grunty te zostały włączone do Wałbrzyskiej Specjalne j Strefy Ekonomicznej w lutym 2010 roku.  W maju 2014 roku podstrefa została poszerzona o ponad 6 ha terenu. Od czterech lat nie stworzono tam żadnego nowego miejsca pracy. I jeśli jakiś dworski, magistracki „magik” powie mi, że władze nie są od tego, to na boga nie ręczę za siebie, swoich sąsiadów i tych, którzy kilka razy w miesiącu odwiedzają urząd pracy. Na taką beznadziejną, jak obecna bielawska władza potrzebny jest tylko solidny, sękaty kij. By potraktować ją ze „specjalną troską”. 
Mocno zniecierpliwiony Bielawianin

Opublikowano dnia 16.08.2014 autor: admin
(kopiowano za zgodą ze strony porozumieniedlabielawy.pl)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.