Kiedy
9 sierpnia wracałem z działki, za „Sąsiadką” zdjęte były duże płyty chodnikowe
na odcinku do schodków. Jak nic, będą kładli kostkę. Znów ktoś zarobi na
betonie, a burmistrz odtrąbi kolejny sukces w postaci kawałka nowego chodnika.
Wszak
Bielawa chodnikami i jezdniami stoi. Miałem wątpliwości, czy warto zajmować się
takim chodnikiem usytuowanym na zapleczu, tym bardziej, że nie był taki zły,
skoro nie zwróciłem na niego uwagi, a jeżdżę i przechodzę tamtędy czasami. Był
w podobnym stanie, jak odcinek poniżej schodków.
W sytuacji, kiedy na ul. 3 Maja przy
jezdni nie ma w ogóle chodnika, remont tego wydał mi się mniej konieczny, niż
wykonanie chodnika na wspomnianej ulicy, gdy przechodzący tamtędy ludzie,
zmuszani są do schodzenia na jezdnię. Pisałem już o tym i zapewne nie raz.
Jednak w następnych dniach, ze
zdziwieniem stwierdziłem, że moje podejrzenia były niesłuszne. Po fachowym
okrawężnikowaniu przejścia, zaczęto na nim ponownie układać zdjęte płyty
chodnikowe. Trwało to może tylko trzy, a może cztery dni. A więc to tylko
przekładka. Ponieważ po przejściu można już
było chodzić, podjechałem „odebrać robotę”. Po ogólnym zdjęciu i z pozycji żaby
(tak się fachowo określa), już miałem odejść, ale zauważyłem na najbliższej
płycie wyraźne pęknięcie. Faktycznie płyta była uszkodzona i dalej następne
też. Z ciekawości przeszedłem cały chodnik, żeby sprawdzić, ile jeszcze jest w
nim takich felernych płyt. Udokumentowałem to na zdjęciach.
Nasunął
mi się wniosek, że ponownie położono popękane płyty. Takie coś to chyba może
zdarzyć się tylko w Bielawie, choć trzeba przyznać, że ta układanka wyszła
nawet równo.
I tu mam propozycję. Mając na uwadze
kunszt wykonawców i cierpliwość do układania pobitych płyt chodnikowych, proponuję
podobną przekładkę na ul. Wolności przy dawnym Domu Partii (PZPR oczywiście).
Chętnie porobię zdjęcia po tej rewitalizacji i podzielę się nimi, i wnioskami z
Czytelnikami.
Ekologia jak się patrzy, pełen recykling! Jest ok.
OdpowiedzUsuń