70 już lat temu w Warszawie
zaczęło się Powstanie. Polacy zwarli się w śmiertelnej walce z niemieckim okupantem. Rozpoczęła się
trwająca 63 dni tragedia wielkiego miasta i jego mieszkańców. Obecnie do
dobrego tonu telewizyjnej „elity” należy potępianie tego powstańczego zrywu,
dywagowanie „ekspertów” nad szansami, tragedią cywilnych mieszkańców, rysowanie
alternatywnych scenariuszy historycznych. Powstają, z góry nagradzane, książki
o bezrozumnym szaleństwie dowódców AK, skazujących warszawiaków na śmierć i
zatracenie, w imię jakichś niejasnych politycznych celów. Mądrale ci, mącąc celowo
w głowach kolejnych pokoleń Polaków, zapominają jakoś wspominać, że za Wisłą
stała armia „sojusznika naszych sojuszników”, który już pokazał jak traktuje
władze Państwa Podziemnego i polską partyzantkę na wschodnich terenach
Rzeczpospolitej. Działały już alternatywne „władze polskie” w postaci KRN i
PKWN, dzięki sowieckiemu wsparciu rosło znaczenie komunistycznej partyzantki.
Nikt wśród przywódców krajowego Podziemia nie miał złudzeń co do intencji
Sowietów. Ale też niewielu przewidywało powtórzenie paktu sowiecko –
niemieckiego z sierpnia 1939 roku w warszawskiej skali mikro. Nie podpisanego,
ale jakże widocznego wtedy i teraz… Bo gdy tylko wybuchły walki Sowieci
wstrzymali działania zbrojne, przez sześć tygodni przyglądając się masakrze
stolicy Polski. Stalin nie zamierzał wspierać swoich wrogów, a za szlachetny
odruch wsparcia Powstania siłami LWP zapłacił Berling złamaniem kariery
politycznej.
To prawda, Warszawiacy zapłacili straszną cenę za Powstanie, ale
wystarczy posłuchać relacji żyjących jeszcze świadków tamtych dni, by zrozumieć fałsz telewizyjnych
„autorytetów”. Bo ze słów starych ludzi przebija się przede wszystkim duma,
entuzjazm i przekonanie, że inaczej być nie mogło. To prawda, potracili
majątki, domy, dorobek życia. Ale choć przez chwilę, po kilku latach okrutnej
niemieckiej nocy okupacyjnej, czuli, że żyli w wolnej Polsce. Tylko niewolnik
albo ktoś świadomie kupczący suwerennością, wolnością kraju, nawet kreujący się
na „autorytet elity”, tego nie odczuwa… Smutne.
Moi dziadkowie
stracili w Powstaniu dom i wszelki majątek, poszli na tułaczkę jak tysiące
innych; przez Kraków trafili tu na Dolny Śląsk. Utracili swe miejsce na ziemi,
ale zostawili w pamięci dzieci i wnuków przewyższającą wszystkie niedogodności
dumę i wspomnienie o tamtych letnich dniach 1944 roku w Warszawie. Wspomnijmy
więc w te dni rocznicowe wszystkich Warszawiaków, którzy rozumieli wtedy sens i
potrzebę walki i zgadzali się ponieść koszt chwilowej nawet wolności… Dziś
wielu Polaków, odurzanych telewizyjnym bełkotem, uważa, że od Ojczyzny trzeba
tylko wymagać i mieć własne racje i prawa, a nie istnieje żaden wobec Niej
obowiązek…
Z
drobnych, codziennych „sukcesów” koalicji, jeszcze niestety sprawującej władzę w
kraju, odnotuję trzy. Znakomity według NFZ system informacji dla pacjenta (tzw.
ZIP), precyzyjny i profesjonalny jak sam pan Tusk, wygenerował informację
pacjentowi z Rzeszowa, że niedawno przeszedł operację… jajnika.
I niech kto
powie, że nie można…
Od kilku tygodni na
„autostradach” testowany jest system „ułatwiający” przepustowość autostradowych
„bramek”. Wyłączono po prostu dwa pasy ruchu dla posiadaczy tego płatnego
systemu. Efekt – jak zwykle – gigantyczne korki samochodów na pozostałych
pasach przed „bramkami” i dwa puste pasy dla posiadaczy kart systemu ViaAuto.
Można…?
No i najlepsze
na koniec. W swym sejmowym wystąpieniu na temat kilkuletnich opóźnień w budowie
Gazoportu pan Tusk z rozbrająjącą szczerością wyznał - „Opóźnień nie będzie (…) w
stosunku do tego ostatniego terminu, bo oczywiście opóźnienie będzie”.
Uczcijmy 1 sierpnia pamięć Powstańców i
wszystkich Warszawiaków.
Janusz Maniecki
http://wzzw.wordpress.com/2013/08/03/zbigniew-scibor-rylski-wspolpracownik-ub-od-1947r-%E2%98%9A%E2%97%99%E2%97%99%E2%97%99-przeczytaj/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.