29 maja 2014

Ranczo

W niedzielę 25 maja 2014 r. 104. odcinkiem serialu „Ranczo” zakończył się ósmy sezon zmagań z rzeczywistością mieszkańców podlaskich Wilkowyj. Kto ogląda ten serial, zapewne jest zadowolony, a kto nie ogląda, niech żałuje.
            Fabuła filmu oparta o wyimaginowane środowisko wioski na wschodnich peryferiach Polski jak w soczewce skupia wszystkie wielkie i małe sprawy naszego kraju tak w sferze obyczajowej, moralnej jak i politycznej. Zachowania sympatycznych bohaterów serialu są zachowaniami typowymi dla nas wszystkich: tych zamieszkałych w Warszawie, Bielawie i w każdej innej miejscowości, czy to dużej czy małej. Film w sposób jednoznaczny pokazuje nasze przywary, złe i dobre zachowania. Zachowana jest westernowska konwencja, że zwycięża dobro i szlachetność – zło jest ośmieszone i w ostateczności przegrywa.  Gwarantem przestrzegania zasad moralnych w wiosce jest gospodyni księdza proboszcza – Michałowa.  Sytuacje poplątane, wręcz karkołomne z czasem wyprostowują się i wieś dalej w zgodzie kroczy ku ciekawej przyszłości.
              Film jest bardzo dobry i nie jest łatwy. Daje do myślenia i często nawet wzrusza. Nadaje się do dyskusji, w której zapewne da się zauważyć, że nie wszyscy może jednakowo odczytali intencje reżysera i grę aktorów.
            Powstała na potrzeby fabuły Polska Partia Uczciwości, której pomysłodawcami byli najmniej uczciwi przedstawiciele Wilkowyj, a wręcz czarne charaktery i skupiająca bardzo szemrane towarzystwo w swoich szeregach, pokazuje, jak pod szyldem „uczciwości” robi się nieuczciwe interesy wciągając w politykę nic nie rozumiejących ludzi.
            Myślę, że ten serial zachęca widzów do krytycznego spojrzenia na swoje zachowanie, do zweryfikowania swoich postaw moralnych oraz dodaje odwagi i inspiruje do przedstawiania obłudnej rzeczywistości w swoich środowiskach.
            Ja np., w ciężko partyjnym, zarozumiałym i bezwzględnym w parciu do kasy i do władzy wójcie Pawle Koziole odnalazłem naszego burmistrza Ryszarda Dźwiniela. Przedstawione układy i powiązania w Wilkowyjach, pomagają zrozumieć zależności w naszej Bielawie. Oczywiście, są pewne niuanse, finezja w sprawowaniu władzy, ale myślę, że mając na uwadze powiązania w naszym mieście, układy i układziki, zależności i należności – niezły serial by powstał.
            Ostatni odcinek zakończył się apelem do nas wszystkich z symbolicznej ławeczki przy wiejskim sklepie, która tak naprawdę jest odzwierciedleniem nie tylko charakterystycznych postaw bohaterów, ale i poniekąd mediów. Wszak to na ławeczce plotkowało się i oceniało. Tam też, podczas poważnych debat przy puszkach piwa czy butelkach mamrota, zapadały całkiem poważne decyzje.
            Wszystkie odcinki były dobre, tak, że pragnie się już następnych. Ostatnie dwa były szczególne, pokazujące dramat poróżnienia i radość prawdziwej zgody w wymiarze globalnym.
            Na zakończenie bohaterowie mówią do nas, patrząc na nas z telewizyjnego ekranu:

Pietrek: - Jakby te wszystkie, co kandydowały zmądrzeli, to przecież całkiem przyjemny kraj mógłby być!
Hadziuk: - Tak pomyśleć, zamiast szarpać się tylko, wyzywać, świnie podkładać sobie – siedzą razem i radzą, żeby lepi było!
Pietrek: - A nie, myślą tylko, jak dopaść stołków, jak kieszenie se napchać kasą, tylko tak jak pani Lusy, o innych się martwili!
Pan Stachu: - Ano bajka nie do uwierzenia to jest. Ale marzenia mieć trzeba!

            I my Bielawianie takie marzenia mamy. Mamy marzenia żyć w normalnym mieście zarządzanym przez odpowiedzialne władze samorządowe, władze, które „nie napychają sobie kieszeni kasą”, władze, które pozwolą nam na godne życie w naszym mieście – z pracą, zbiornikiem „Sudety”, bez obawy o bezzasadne zwolnienie, bez długów.
                Trzeba mieć marzenia! 


2 komentarze:

  1. "Ano, bajka nie do uwierzenia to jest" i niestety pewnie na tym bym zakończył rozważania o przyszłości naszej Bielawy. Nie sadze by kiedykolwiek się coś zmieniło bo to niestety nie tylko władza zmienić by się musiała ale i mentalność wielu naszych znajomych, sąsiadów, współpracowników i.t.d.
    (aż pomyślałem że mi kilka dni z kalendarza wycieli - Panie Bolku w niedzielę był 25 maj i proszę mnie nie stresować więcej- oczywiście że żartuję)
    Pozdrawiam A. Karasiński

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdarzają mi się śmieszne wpadki Panie A.Karasiński Tekst pisałem 28 maja, a w niedzielę oczywiście był 25 maja. Dziękuję za wnikliwe czytanie moich tekstów i komentarze. Ośmielę się nanieść poprawkę w tekście, aby innych czytelników też nie stresować.

    OdpowiedzUsuń

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.