W niedzielę 25 maja 2014 r. 104. odcinkiem serialu „Ranczo” zakończył się ósmy sezon zmagań z rzeczywistością
mieszkańców podlaskich Wilkowyj. Kto ogląda ten serial, zapewne jest
zadowolony, a kto nie ogląda, niech żałuje.
Fabuła filmu oparta o wyimaginowane
środowisko wioski na wschodnich peryferiach Polski jak w soczewce skupia
wszystkie wielkie i małe sprawy naszego kraju tak w sferze obyczajowej,
moralnej jak i politycznej. Zachowania sympatycznych bohaterów serialu są
zachowaniami typowymi dla nas wszystkich: tych zamieszkałych w Warszawie,
Bielawie i w każdej innej miejscowości, czy to dużej czy małej. Film w sposób
jednoznaczny pokazuje nasze przywary, złe i dobre zachowania. Zachowana jest
westernowska konwencja, że zwycięża dobro i szlachetność – zło jest ośmieszone
i w ostateczności przegrywa. Gwarantem
przestrzegania zasad moralnych w wiosce jest gospodyni księdza proboszcza –
Michałowa. Sytuacje poplątane, wręcz karkołomne
z czasem wyprostowują się i wieś dalej w zgodzie kroczy ku ciekawej
przyszłości.
Film jest bardzo dobry i nie jest
łatwy. Daje do myślenia i często nawet wzrusza. Nadaje się do dyskusji, w
której zapewne da się zauważyć, że nie wszyscy może jednakowo odczytali
intencje reżysera i grę aktorów.
Powstała na potrzeby fabuły Polska
Partia Uczciwości, której pomysłodawcami byli najmniej uczciwi przedstawiciele
Wilkowyj, a wręcz czarne charaktery i skupiająca bardzo szemrane towarzystwo w
swoich szeregach, pokazuje, jak pod szyldem „uczciwości” robi się nieuczciwe
interesy wciągając w politykę nic nie rozumiejących ludzi.
Myślę, że ten serial zachęca widzów
do krytycznego spojrzenia na swoje zachowanie, do zweryfikowania swoich postaw
moralnych oraz dodaje odwagi i inspiruje do przedstawiania obłudnej
rzeczywistości w swoich środowiskach.
Ja np., w ciężko partyjnym,
zarozumiałym i bezwzględnym w parciu do kasy i do władzy wójcie Pawle Koziole
odnalazłem naszego burmistrza Ryszarda Dźwiniela. Przedstawione układy i
powiązania w Wilkowyjach, pomagają zrozumieć zależności w naszej Bielawie. Oczywiście,
są pewne niuanse, finezja w sprawowaniu władzy, ale myślę, że mając na uwadze
powiązania w naszym mieście, układy i układziki, zależności i należności –
niezły serial by powstał.
Ostatni odcinek zakończył się apelem
do nas wszystkich z symbolicznej ławeczki przy wiejskim sklepie, która tak
naprawdę jest odzwierciedleniem nie tylko charakterystycznych postaw bohaterów,
ale i poniekąd mediów. Wszak to na ławeczce plotkowało się i oceniało. Tam też,
podczas poważnych debat przy puszkach piwa czy butelkach mamrota, zapadały
całkiem poważne decyzje.
Wszystkie odcinki były dobre, tak,
że pragnie się już następnych. Ostatnie dwa były szczególne, pokazujące dramat
poróżnienia i radość prawdziwej zgody w wymiarze globalnym.
Na zakończenie bohaterowie mówią do
nas, patrząc na nas z telewizyjnego ekranu:
Pietrek: - Jakby te
wszystkie, co kandydowały zmądrzeli, to przecież całkiem przyjemny kraj mógłby
być!
Hadziuk: - Tak pomyśleć,
zamiast szarpać się tylko, wyzywać, świnie podkładać sobie – siedzą razem i
radzą, żeby lepi było!
Pietrek: - A nie, myślą
tylko, jak dopaść stołków, jak kieszenie se napchać kasą, tylko tak jak pani
Lusy, o innych się martwili!
Pan Stachu: - Ano bajka nie do
uwierzenia to jest. Ale marzenia mieć trzeba!
I my Bielawianie takie marzenia
mamy. Mamy marzenia żyć w normalnym mieście zarządzanym przez odpowiedzialne
władze samorządowe, władze, które „nie napychają sobie kieszeni kasą”, władze,
które pozwolą nam na godne życie w naszym mieście – z pracą, zbiornikiem
„Sudety”, bez obawy o bezzasadne zwolnienie, bez długów.
Trzeba mieć marzenia!
"Ano, bajka nie do uwierzenia to jest" i niestety pewnie na tym bym zakończył rozważania o przyszłości naszej Bielawy. Nie sadze by kiedykolwiek się coś zmieniło bo to niestety nie tylko władza zmienić by się musiała ale i mentalność wielu naszych znajomych, sąsiadów, współpracowników i.t.d.
OdpowiedzUsuń(aż pomyślałem że mi kilka dni z kalendarza wycieli - Panie Bolku w niedzielę był 25 maj i proszę mnie nie stresować więcej- oczywiście że żartuję)
Pozdrawiam A. Karasiński
Zdarzają mi się śmieszne wpadki Panie A.Karasiński Tekst pisałem 28 maja, a w niedzielę oczywiście był 25 maja. Dziękuję za wnikliwe czytanie moich tekstów i komentarze. Ośmielę się nanieść poprawkę w tekście, aby innych czytelników też nie stresować.
OdpowiedzUsuń