W jednym z komentarzy na moim blogu pojawił się wpis młodej
osoby, którego fragment cytuję: „Niech pan pisze coś, z czego skorzysta
młodzież…”
Trudno mi się jakoś do tego odnieść, bo
tak naprawdę, to nie wiem, co to „coś” miałoby znaczyć, do jakiej młodzieży
miałbym pisać i o czym. Myślę, że byłoby najlepiej, gdyby to młodzież pisała do
młodzieży. Ja zacząć mogę i zapewne zaraz znów zostanę okrzyczany, że na niczym
się nie znam. I po co mi to?!
To może wydawać się dziwne w oczach Młodych,
że ich rodzice, dziadkowie – też kiedyś byli młodzi. No, rodzice to może tak,
ale dziadkowie to już na pewno nie. Tak samo trudno wyobrazić sobie Młodym, że
kiedyś też się zestarzeją i z ciekawością będą patrzeć na współczesną wtedy
młodzież. Może też będą mówić, a każde pokolenie to powtarza: „Jak ja byłem młody...!?
Jak ja byłam młoda...!?”
Młodość jest piękna. Czasami trudna.
Trudna w trudnych czasach i uwarunkowaniach. Kiedy młodzież np. zapyta swoich
rodziców, dziadków, żeby im opowiedzieli, jak to oni byli młodzi? To raczej nie
zdarza się często. Może uda się czegoś dowiedzieć fragmentarycznie, bez emocji,
bez głębszego zainteresowania. Ale może też przyjść taki czas, że będzie się
chciało dowiedzieć więcej, może porównać ze swoją przeżywaną młodością? Jak to
wypadnie w zestawieniu choćby z perspektywy pięćdziesięciu lat?
Mnie też nie interesowało szczegółowo,
jak przebiegała młodość moich rodziców. Oni po prostu byli. Byli dla siebie,
dla nas, dla otoczenia. Byli nam potrzebni. Ale przyszedł czas, że te fragmenty
z ich młodzieńczego okresu, jakie mimochodem kiedyś się słyszało, zaczęły
układać się w jakąś całość, która wypełniała ich lata życia. I przyszedł czas,
kiedy postanowiłem zapisać to, co dało się jeszcze w pamięci odtworzyć, by coś
pozostało dla następnych pokoleń w rodzinie. Napisałem książkę, której tytuł
jednoznacznie kojarzy się z młodością moich rodziców i moją – „Kapitulna 64”.
To ulica biednego przedmieścia Włocławka – Kokoszki, na której pod numerem 64
mieszkaliśmy.
Nie będę opisywał całej książki, ale załączę
jej obszerny fragment dotyczący młodości mojego ojca. Jak spędzał
najpiękniejszy okres życia, jakim jest wiek 15 – 20 lat? To rodzinne
opowiadanie pozwoli w jakimś stopniu spojrzeć z dystansu na swoją obecną
młodość. Jaką? Każdy sam najlepiej wie.
Ale o tym może jutro.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.