Nie
jest mi łatwo wracać do tamtych czasów, kiedy to prawo do naszej ojczyzny –
Polski, uzurpowała sobie przewodnia siła narodu, jaką była Polska Zjednoczona
Partia Robotnicza. Nie mam planu, jak pisać, do kogo pisać i czy warto pisać.
„Co było, a nie jest, nie pisze się w
rejestr”
„Było, przeminęło, nie wróci”
„Gruba kreska”
Opracowań na ten temat jest już mnóstwo
i nie wiadomo, co wybierać: Jaruzelskiego, Michnika, Dudka czy Cenckiewicza.
Nie jestem historykiem, nie jestem polonistą, nie byłem w partii ani nikt z
mojego licznego rodzeństwa. Powstaje podobno książka o życiu codziennym w
PRL-u, a dotycząca naszego terenu. Czy będzie w niej „śmieszno i straszno”, czy
tylko „śmieszno”, jak to sobie niektórzy młodzi wyobrażają?
Moje życie, jak i każde w naszym kraju,
upływało w nieustannym marszu do komunizmu, do komunizmu, w którym od każdego wymagano
według jego umiejętności, a każdemu dawano według jego potrzeb. Tym, którzy dobrowolnie i przymusowo do komunizmu kroczyli po drodze socjalizmu,
według potrzeb jeszcze nie dawano, ale sprawiedliwie według pracy:
Polska
Rzeczpospolita Ludowa coraz pełniej wprowadza zasadę: „od każdego według jego
zdolności, każdemu według jego pracy”.
Jak daleko cofnęliśmy się, skoro nie doszliśmy
do komunizmu i kto na tym zarobił, a kto stracił? Czy, jak twierdził Marks, którego
czerwony duch jeszcze lata po Bielawie, komunizm jest nieunikniony, bo takie
jest dziejowe prawo?
Ja tego nie przesądzam. Choć jak patrzę
na tych, którzy dobrowolnie dążyli drogą socjalizmu do komunizmu, to widzę, że
i Marksowi, i Waryńskiemu robotę spaprali. Nachapali się władzy i kasy.
PZPR w swoich założeniach programowych
odwoływała się do „Proletariatu” Waryńskiego, tylko co z tych założeń zostało w
praktyce?
Do zaczęcia tego cyklu, dotyczącego przede
wszystkim moich doświadczeń z PZPR, zmobilizowały mnie pewne zaistniałe
sytuacje. To arogancja naszego burmistrza Dźwiniela, byłego sekretarza Komitetu
Zakładowego PZPR w ZPB „Bielbaw” w Bielawie i ostatnie wypadki w Bośni i
Hercegowinie. Ogłupiany, lekceważony naród już nie wytrzymał i wystąpił
przeciwko władzy. Jedna starsza pani w Sarajewie podczas demonstracji, w scenerii palących się budynków rządowych wypowiedziała się: „To było konieczne, bo
władza jest bezczelna”.
Powtarzam za tą panią:
„To jest konieczne, bo władza w Bielawie
jest bezczelna”.
Konieczne jest, żeby o tym mówić pisać i
grzmieć.
Ja nie jestem trybunem ludu, ani nawet „Trybuną
Ludu”, ale są o ojczyźnie rachunki krzywd
i o nich chcę mówić i pisać.
BRAWOOOOO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńbezczelna to mało powiedziane, należy dodać arogancka i zatwardzała jak stary komunizm. Bielawa potrzebuje świeżego powietrza, nowoczesnego podejścia do spraw mieszkańców.
OdpowiedzUsuń