3 lutego 2014

Działkowy elektorat

        Gdy w Bielawie był zbiornik, wszystko było normalne. Jeździłem sobie składaczkiem dwa razy w tygodniu na ryby; czasem nawet coś złowiłem, można było spotkać pana Zdzisława, zawsze było prawdopodobne, że niespodziewanie na skarpie pojawi się pan Heniek Wojciechowski i powspominamy dawne czasy z Wykończalni. Na pewno zapyta o Karola, bo chyba go trochę polubił. Może w słoneczny dzień z korony zbiornika usłyszy się przekonujący głos pana dyrektora Krzysztofa Pludry w rozmowie z żoną o wykorzystywaniu pelikanów do łowienia ryb, chociaż pomylił je z kormoranami. Może znów będzie przechodził zasłużony dyrektor naczelny „Bieltexu” pan Ireneusz Kruk, głośno o czymś rozprawiający  – zagadać, czy nie? A może już mnie nie pamięta? Może po ostatecznym zejściu lodów znów pojawi się młoda, piękna jak wiosna redaktorka  Tygodnika  Dzierżoniowskiego i zaproponuje krótki wywiad?
To może. Ale na pewno pojawi się pan Janek „Płotka” i znów będę zachodził w głowę, jak to jest, że jemu ryby z gruntu biorą, a mi nie?

Prysły zmysły. Nic związanego ze zbiornikiem nie wydarzy się! Zbiornika nie ma! Gospodarz miasta, burmistrz Ryszard Dźwiniel, pozwolił na jego dewastację! Zbiornika nie obronił! Może potraktował go jako kartę przetargową w najbliższych wyborach na stanowisko burmistrza na kolejną, piątą już kadencję? Czas pokaże – Bielawianie ukarzą.
Pozostała działka – radość w Rodzinnym Ogrodzie Działkowym „Radość”.
Praca na swojej działce, pomoc innym działkowcom, prace na rzecz ogrodu, dyplomy i wyrazy uznania, odznaki zasłużonego działkowca, pamiątkowy medal, splendor od kilku lat Przewodniczącego Komisji Uchwał i Wniosków na ogólnych zebraniach – radość.
Ale i w tym, tak neutralnym obszarze mojego życia zacząłem obserwować zintensyfikowane działania naszego burmistrza w zakresie tworzenia sobie elektoratu i dawania pola swoim kolegom z SLD do indoktrynacji tych spokojnych ludzi, jakimi są działkowcy.  Sprytnie pomyślane.
Działki powinny być neutralne, a opanowane są przez SLD i jest to bardzo widoczne, choć zakamuflowane.
Kiedy zbliża się „Majówka” organizowana przez SLD, zawsze w naszej działkowej gablocie pojawia się afisz promujący to wydarzenie.  Nic nadzwyczajnego, każdy ma prawo zapytać panią prezes, czy coś można powiesić. Jeśli wyrazi zgodę – to wszystko gra. Jednak dopiero od niedawna zacząłem kojarzyć pewne fakty.
Podczas ostatnich wyborów samorządowych, w naszej działkowej gablocie wisiały tylko plakaty wyborcze SLD i komitetu Dźwiniela. Dużo wcześniej wisiały plakaty z panem posłem Mieczysławem Jedoniem, ale nie mam pretensji ani żadnych obiekcji, bo jest on działkowcem naszego ogrodu i dobrym moim znajomym (panie Bolku, panie Mietku). Ale już plakaty na działkach z panią Lidią Geringer Oedenberg potwierdzają moje obawy, że na działkach SLD politykę uprawia. I niech powie, że nie.
Kiedy popatrzy się na plakat mówiący o Dniu Działkowca w miesiącu wrześniu, „biją po oczach” sponsorzy, którzy ufundowali nagrody za „Najładniejsze działki”. Wszystko SLD. Czasami udało się przebić komu innemu, najczęściej reprezentującego powiat.
Kiedy i mnie uznano w 2010 roku godnym otrzymania takiego tytułu, byłem przekonany, że nagrody funduje Polski Związek Działkowców!? Przecież są na to pieniądze w PZD!
Dyplom i nagrodę publicznie, na scenie wręczał mi przewodniczący SLD pan Jerzy Jankowski, ten sam, który w reakcji na mój artykuł w DTP „Panu Jankowskiemu w odpowiedzi”, który go bardzo rozbawił, w swoim artykule „Zaklinacze rzeczywistości” stwierdził, patrząc na moje nazwisko i zdjęcie – „nie znam człowieka”, choć zna.
Nie wiem dlaczego w zeszlym roku „Dzień działkowca” prowadził radny z ramienia SLD. Może nie było innych chętnych?

        
         Kiedyś zaszczycił swoją obecnością nasze zebranie, jako radny, pan Adam Pajda, członek SLD.  Zachowywał się kulturalnie i skromnie w przeciwieństwie do swojego partyjnego kolegi Zbigniewa Skowrońskiego, który, jako wiceprzewodniczący Rady Miasta reprezentujący burmistrza, w zeszłym roku na naszym zebraniu, skorzystał z okazji i w swoim wystąpieniu zaczął reklamować SLD. Jeden z działkowców tego nie wytrzymał i zareagował spontanicznie, mówiąc, że nie przyszedł rozmawiać o polityce tylko o działkach. Mimo, że pan Skowroński przeprosił i usiadł nie dokończywszy swojego wykładu o „Przewodniej roli partii w społeczności Bielawskich działkowców”, mężczyzna ten opuścił salę.
Podobnie jest z Dźwinielem. Jeśli przychodzi na zebrania, a przychodzi jak tylko może, a jak nie może to przeprasza i przysyła w swoim zastępstwie swojego zastępcę Mariusza Pacha, albo kogo innego. Burmistrz z braku audytorium na mieście, widząc przed sobą wielką rzeszę działkowców (w porównaniu do kilku osób na miejskich zebraniach, to naprawdę rzesza) wreszcie może rozwinąć swoje oratorskie możliwości, zupełnie nie zrażając się tym, że mało kto go słucha, a ci co go słuchają, mają potem czelność zadawać mu kłopotliwe pytania. Zawsze to jednak, przy roztaczaniu swojej jedynie słusznej wizji rozwoju miasta, aby Bielawa rosła w siłę, a ludziom żyło się dostatniej (a przynajmniej niektórym, a którym, to wszyscy dobrze wiedzą i kiedyś powiedzą, a nawet już zaczynają mówić), coś w działkowcach zostanie, zwłaszcza w tych, którzy w naszego burmistrza patrzą, jak w obrazek.
 I to jest prawda.
Kilka dni temu spotkałem się z opowiadaniem mieszkańca Bielawy, nie bardzo sympatyzującym z Dźwinielem, który nawiązał do wyborów. Kiedy spytał swoją matkę, kobietę  w podeszłym już wieku, na kogo głosowała, odpowiedziała że … na Dźwiniela, a dlaczego… - bo ładny. Okazuje się, że Dźwiniel nie tylko dzieli Bielawę, ale nawet rodziny.
Na pewnym etapie mojego działkowego życia, zauważyłem starszego, zrównoważonego, godnego zaufania mężczyznę. Był na naszym działkowym zebraniu przedstawiając się jako działacz struktur z Wałbrzycha. O działkach mówił tak, że wszyscy słuchali go z zapartym tchem. Wiadomo… z Wałbrzycha. Ale okazało się wkrótce, że to nasz krajan z Bielawy, pan Władysław Szewczyk, prezes ogrodów „Zachód” w Bielawie i przewodniczący Kolegium Prezesów ROD w Bielawie, długoletni działacz na rzecz ogrodów działkowych. Jest nawet z nim wywiad w roczniku Bibliotheca Bielaviana za rok 2012, który z zainteresowaniem przeczytałem.
Kiedy niedawno szperałem na stronie bibliothecabielaviana.com, natrafiłem na jeden z ostatnich filmów, pt. „Spotkanie kół SLD w Bielawie w dniach 28 i 29.10.2013 rok”. Wyświetliłem. Wśród zgromadzonych zauważyłem pana Władysława Szewczyka.

i my z naszymi władzami miejskimi nie mamy żadnego problemu.

Wróciłem do wywiadu z panem Szewczykiem. Wcześniej nie przeczytałem przypisu:

Uchwałą XXIV/255/12 Rady Miejskiej (RM) Bielawy z 27 VI 2012 r. na wniosek Klubu Radnych SLD został nadany Władysławowi Szewczykowi Tytuł Honorowego Obywatela Miasta Bielawy.

Czy działkowcy w Bielawie są twardym elektoratem SLD i Dźwiniela?
Ja na pewno nie!




1 komentarz:

  1. Za czyją kasę bawi się SLD
    http://dtp-24.pl/za-czyja-kase-bawi-sie-sld,38680

    OdpowiedzUsuń

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.