21 stycznia 2014

Niezastąpiony!

Podobno nie ma ludzi niezastąpionych. To taka reguła, którą często powtarza się, gdy kogoś z naszego otoczenia zabraknie. Ale również jest powiedzenie, że regułę potwierdzają wyjątki. I właśnie taki „niezastąpiony wyjątek” zauważyłem w swojej skromnej osobie.
Niesamowite wrażenie.
            Nie ma ludzi niezastąpionych!– mówiłem sobie, gdy proponowałem w zeszłym roku w lipcu scedowanie prowadzenia strony internetowej Grupy Rowerowej „Wiraż” przy parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Bielawie na kogoś innego. Na pewno znajdzie się ktoś młodszy, sprytniejszy, za pan brat z komputerem.

            Ale na mój apel odpowiadała tylko cisza.
        Kiedy zrezygnowałem definitywnie w październiku 2013 roku z prowadzenia strony z dniem 1 stycznia 2014 roku z deklaracją nauczenia kogoś jej prowadzenia, mówiłem sobie – Nie ma ludzi niezastąpionych!
            Ale moja deklaracja pozostała bez odpowiedzi!

            Strona internetowa „Wirażu” została założona jako odpowiedź na marzenie lidera Grupy – Andrzeja Karasińskiego. Po długim okresie oczekiwania na to wydarzenie, z braku chętnych, postanowiłem spróbować ja. Zupełnie nie miałem o tym pojęcia, ale stronę założył mój syn Maciej, a mnie ze stoickim zaiste spokojem instruował i szkolił w jej prowadzeniu.
            Nie było łatwo. Ciągle coś „wyskakiwało”. No i obawa, czy ktoś będzie tam zaglądał; czytał teksty i przeglądał zdjęcia.
Chwyciło. Miałem pragnienie, żeby dziennie było choć sto wejść. Po krótkim czasie osiągnęliśmy to przy współudziale Andrzeja i Tadeusza. W ciągu roku - 15000 wyświetleń – to niezły wynik.
            Chciałem tę stronę jakoś ubogacić, na ile było mnie stać. Wprowadziłem zakładkę, w której można było zapoznać się ze świętym patronem dnia. Było duże zainteresowanie, co mogłem obserwować w dostępnej tylko dla administratora strony funkcji - „Przegląd”. Liczyłem na choć skromną współpracę z założycielami grupy i duchowymi jej opiekunami ks. ks. Krzysztofem Orą i Krzysztofem Krzakiem. Liczyłem na zainteresowanie obecnego opiekuna grupy ks. Daniela Marcinkiewicza. Myślałem, że może nasz ks. proboszcz coś na Stronę przekaże. Zainteresowania jednak nie było.
            Założyłem swojego bloga. Po trzech miesiącach jej istnienia ilość dziennych wyświetleń  czasami dochodzi do trzystu. Można uważać się, w moim przypadku, za spełnionego blogera.
      Jest jednak głęboko jakiś żal. Żal, że coś zostało zaprzepaszczone, zmarnowane, przerwane.
            Wczoraj, po kilku miesiącach, wszedłem na stronę „Wirażu” sprawdzić, co z niej jeszcze pozostało. Byłem zdziwiony. Ktoś jeszcze czegoś tam szuka. Co dzień jest po 15 – 25 wejść. Ktoś szpera w pożółkłych już zdjęciach z niezapomnianych pielgrzymek i spotkań. Ktoś zapewne jeszcze tym żyje. Ktoś czeka z nadzieją, że pojawi się nowy wpis, nowe zdjęcie, które obudzi uśpioną stronę.
            Odruchowo jakoś stanęła mi przed oczyma Księga Jeremiasza we fragmencie:


18 Gdy wyjdę na pole - 
oto pobici mieczem! 
Jeśli pójdę do miasta - 
oto męki głodu! 
Nawet prorok i kapłan 
błądzą po kraju nic nie rozumiejąc». 
19 Czy nieodwołalnie odrzuciłeś Judę 
albo czy odczuwasz wstręt do Syjonu? 
Dlaczego nas dotknąłeś 
klęską bez możliwości uleczenia nas? 
Spodziewaliśmy się pokoju, ale nie ma nic dobrego; 
czasu uleczenia6 - a tu przerażenie! 

         I właśnie to przerażenie mnie poraża i napawa smutkiem.
         Czy musiało tak być?

2 komentarze:

  1. Myślę panie Bolesławie, że za wcześnie skreślił pan stronę WIRAŻA i mam nadzieję że się nie mylę. Pozdrawiam Andrzej

    OdpowiedzUsuń
  2. Interesujące. Czyżby kolega Andrzej chciał się zabawić w Administratora? Służę pomocą. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.