Przedostatni
miesiąc roku przynosi krótkie i coraz
zimniejsze dni, wiatr i noce ciągnące się po kilkanaście godzin. Zawsze był to
czas wspomnień , spotkań, wymiany myśli i poglądów.
Minęły
już obchody Święta Niepodległości, śpiewania patriotyczne i podobne rocznicowe
momenty. Do najweselszych katolickich Świąt jeszcze nieco czasu, choć markety,
idiotycznym zachodnim wzorem, już stroją się w choinkowe ozdoby.
W takie
wieczory, zaczynające się ciemnością za oknami już po 16-tej zostają spotkania,
rozmowy, telewizor / choć nie polecam/ i Internet.
Codziennie
serwisy informacyjne przynoszą nowe, sensacyjne doniesienia o kolejnych
aferach, korupcyjnych machinacjach na majątku publicznym, z udziałem funkcjonariuszy
ugrupowania jeszcze sprawującego władzę. Po dolnośląskim zawirowaniu wyborczym,
gdzie każdy podsłuchiwał i nagrywał każdego, medialny przekaz wdrukowuje
naiwnym w głowy - „Polacy nic się nie stało”… W rządzącej partii zawieszono i tych co korumpowali
i tych co o tym zawiadomili
policję – ot „europejskie” standardy…
W piątek
zegarek, w poniedziałek nowe korupcyjne nagrania, we wtorek agenci CBA w MSZ, GUS i MSW i znów…- „Nic się nie
stało Polacy”…
W międzyczasie
nasza niezwyciężona piłkarska armada, która tylko dzięki ukraińskiej zawiści
nie stanie się „czarnym koniem” brazylijskiego mundialu, przegrała we
Wrocławiu w kompromitującym stylu z przeciętną
Słowacją. I znowu – „Nic się nie stało
Polacy”…
Niesprawne
pociągi, wirtualne wypłaty z ZUS i OFE, rozgrzebane drogi, zdychające ostatnie
gałęzie rodzimego przemysłu, lawinowo rosnąca emigracja młodych i bezrobocie, i dalej… ”Polacy nic się
nie stało”…
Siedem
straconych, długich lat…
Telewizor ustami
jąkającego się spikera podał właśnie, że CBA odkrywa powoli korupcyjną,
informatyczną „ośmiornicę”, która w ostatnich latach sięgnęła po ok. 1,5 miliarda publicznych złotych. Przy
takich kwotach transakcja Rywin – Michnik wydaje się skautowską zabawą.
Był kiedyś
czas w listopadzie, kiedy młodzi Polacy targnęli się na carską potęgę, przegrali,
ale obronili honor i narodową godność. Z tragicznych chwil czerpali siłę ich
styczniowi następcy i kolejne pokolenie, które Polskę odbudowało w 1918 roku.
Nikt wtedy nie miał wątpliwości kogo należy tytułować bohaterem, a kogo
pozostawić w milczącej niesławie.
Dziś
„bohaterem” jest panienka (laureatka literackiej Nike, trzeba trafu pochodząca
z redakcji gazety, której naczelny redaktor to przyrodni brat stalinowskiego
zbrodniarza), która publicznie wstydzi się narodowych flag 11 listopada i
zapowiada opuszczenie kraju z tego powodu. Strata będzie niewielka, ale zamiast
wynosić głupiutkie dziewczę na piedestał, wtedy właśnie wypada powiedzieć – „Polacy nic się nie stało…”
Całe
szczęście, że przeminie listopad i znów wiosenne słoneczko przegoni złe
myśli i rządzącą dziś
jeszcze koalicję przy okazji, i będzie można po siedmiu latach jej „władzy”
powiedzieć zamiast pożegnania – „Polacy
nic się nie stało”…
Janusz Maniecki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.