17 listopada 2013

Patriotyczne Śpiewanie

       
          Jak było zapowiedziane, tak i się stało.
          16 listopada 2013 roku w Dzierżoniowie w Klubie Pegaz Dzierżoniowskiego Ośrodka Kultury o godzinie 18:00 rozpoczęliśmy drugie już Patriotyczne Śpiewanie. Śpiewanie pieśni przez Polaków jest nam bardzo bliskie. Teraz już mniej, ale kiedyś pieśń, piosenka odgrywała w życiu niemałą rolę. I dobrze, że stwarzane są możliwości śpiewania wspólnego ludzi, którzy nie zawsze przecież się znają. Wspomniane Śpiewanie zorganizowane przez Klub Gazety Polskiej Dzierżoniów II połączyło wielu ludzi z Dzierżoniowa, Bielawy i zaprzyjaźnionej okolicy. Wspaniały, okolicznościowy tort, którym raczyliśmy się po zakończeniu śpiewania przyjechał z Ząbkowic. Była kawa, herbata, ciasto i co najważniejsze – atmosfera. Atmosfera ludzi przyjaznych sobie, ludzi zapatrzonych w Polskę.


            Praktycznie raz w roku mam okazję odśpiewać uroczyście hymn narodowy i „Pierwszą Brygadę” i to właśnie dzięki tym spotkaniom.
            Śpiewając patriotyczne pieśni w systemie karaoke przy niektórych miałem problem. Problem z pohamowaniem wzruszenia. Każda pieśń, każda piosenka ma przecież swoją genezę, swojego autora najczęściej z bogatym, nieraz tragicznym życiorysem i tekstem z przesłaniem. Konferansjerzy krótko wprowadzali nas do każdego następnego utworu, pozwalając na chwilę oddechu.
            Właściwe śpiewanie zakończyliśmy piosenką znanego kabareciarza Jana Pietrzaka, która tak naprawdę przez lata jej śpiewania urosła do rangi jakiegoś hymnu. Historia Polski przedstawiona w poszczególnych zwrotkach w konfrontacji ze słowami tekstu w refrenie „Żeby Polska była Polską” jest wyzwaniem dla Polaków Patriotów. To słowa rewolucyjne. Można odczytać je inaczej zadając prowokujące pytanie: - Ile jest Polski w Polsce? Ile Polski w Polsce będzie w 2016 roku? Czy nie potrzeba będzie już nam niedługo Bolesława Prusa z jego „Placówką”? Czy nie uświadomimy sobie ponownie, szeroko otwierając oczy, co to znaczy „Targowica”?
            W pewnym sensie zostałem wychowany na piosenkach „Czerwonych Gitar” (wspominam o tym w swojej książce – Kapitulna 64). Śpiewana wczoraj patriotyczna piosenka „Biały krzyż”, przypomniała mi okres mojej burzliwej młodości. Piosenka ta, śpiewana z zespołem przez Krzysztofa Klenczona, ze słowami Janusza Kondratowicza i muzyką wykonawcy zapewniła sobie nagrodę Ministra Kultury i Sztuki na VII Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu w 1969 roku. Jej uniwersalizm i ogólnikowość pozwoliła uniknąć kłopotów z cenzurą. Nie usłyszelibyśmy tej wspaniałej piosenki, śpiewanej potem przez wiele lat na patriotycznych uroczystościach nie tylko w szkołach, gdyby władze wiedziały o genezie jej powstania.
            Piosenka ta powstała aby uczcić pamięć ojca Krzysztofa Klenczona, żołnierza Armii Krajowej. W 1946 roku został on aresztowany przez Urząd Bezpieczeństwa. W oczekiwaniu na wyrok, ponieważ odpowiadał z wolnej stopy, uciekł ze Szczytna, gdzie mieszkał z rodziną i ukrywał się pod zmienionym nazwiskiem przez dziesięć lat, aż do odwilży w 1956 roku. Powrócił do Szczytna. Jego niekończące się rozmowy z synem Krzysztofem zaszczepiły w nim ogromny patriotyzm.
            Taka była Polska. Pan Krzysztof Pludro, chyba w Kronice Bielawy, oceniając powojenną Polskę, wyraził się, że taką mieliśmy ojczyznę, innej nie mieliśmy (piszę z pamięci).
To nie jest prawdą. Mieliśmy inną Polskę. Mieliśmy Polskę w sobie, zaszczepioną, i pielęgnowaną przez naszych rodziców i która potem w 1980 roku po wyrwaniu murom zębów krat i zerwaniu kajdan zakwitła radością odzyskanej tak naprawdę wolności. Czy ta Polska jeszcze jest? Jest - znów w nas. Znów trzeba otrząsać się ze zgubnego dla ojczyzny liberalizmu Tuska i Komorowskiego, a bliżej nam; z zakamuflowanych esbeków, sekretarzy PZPR poprzerabianych na niezależnych samorządowców i spadkobierców onegdaj przewodniej siły narodu, którzy tak naprawdę nie wiedzą kim są.
Przy okazji tego śpiewania nie można było nie zauważyć Polaków uświetniających bezinteresownie tę uroczystość. Nie ja byłem organizatorem i nie ja mam dziękować (co zresztą już zostało publicznie zrobione). Firma „Edytor” wydrukowała okolicznościowe patriotyczne śpiewniki, pani z Ząbkowic upiekła wspaniały, duży tort. Ktoś przyniósł ciasto, kawę, herbatę i ktoś poświecił się i zadbał o wszystko.
Ja ze swej strony dziękuję organizatorom i współśpiewakom, za ten wyjątkowy, listopadowy wieczór i obiecuję, że jeśli nie będzie mi dane doświadczać za rok widoku zębów krat – przyjdę i znów pośpiewam. Pośpiewamy razem.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.