Chleb nasz powszedni

Nasz chleb powszedni, to chleb staropolski z Herta. Dobry chleb, tym bardziej, że na Żeromskiego miła obsługa. Gdy nie ma zbyt dużo klientów, mój chleb już jest przygotowany. Nie jest to jakiś specjalny chleb, ale taki całkiem normalny. Kupujemy go od kilku lat, kiedy zamknięto sklep „Oskar” na os. Konstytucji 3 Maja. Tam też był dobry chleb z piekarni Palucha z Polnej. Zaczynaliśmy od ceny 2,60 zł za bochenek 600 g. Od tamtej pory były podwyżki po 20 gr., 5 gr., 10 gr. Ostatnia cena – 3,30 zł. nawet dość długo utrzymywała się i chyba zbyt długo, bo dzisiaj pani zażyczyła sobie w imieniu właściciela - 3,40 zł. 

             Rozumiem podwyżki, ale byłem z lekka zirytowany. Pomyślałem sobie, że ludzie mają pieniądze z różnych funduszy i zmian, jakie wprowadza nasz rząd, a więc trzeba tych ludzi trochę poskubać, aby nie poczuli się czasami jak na Zachodzie. Podwyżka płacy minimalnej, 500+, 13-ta emerytura, mniejszy CIT – no to trzeba zrobić podwyżkę.

            To zapewne nie tylko chleb zdrożał, bo i przecież opłaty za śmieci wzrosły horrendalnie z perspektywą nawet horroru (54 zł. od osoby na miesiąc) i mówi się o uwolnieniu cen prądu.

            I jak ma się to do dobrobytu po polsku, jaki już wkrótce nas czeka? Wolny rynek wolnym rynkiem, ale coś tu nie gra. Ktoś tu chce na nas zarobić. Może relatywnie jeszcze jesteśmy na plusie, ale inflacja 3,4% za grudzień, jaką dzisiaj wyczytałem w Internecie, może już budzić niepokój, no bo dlaczego nie choćby 2,0%?.