10 listopada 2019

Jeszcze będą bić pokłony…


„Jeszcze będą bić pokłony ci, co grozili palcem...”.

Tak zapamiętałem fragment piosenki śpiewanej przez „Erato” w dniu 29 października w związku z 10-tą rocznicą ukazywania się Rocznika Bibliotheca Bielaviana.
            W moim pisaniu, a może nawet tylko w zamiarze pisania, są też tematy trudne, co do których zastanawiam się, czy w ogóle je poruszać. Są tematy, co do których jestem nawet jakoś bezradny; jak się do nich zabrać, jak napisać, aby nikogo nie urazić, nie przywołać złych wspomnień i nie narazić się samemu na różnego rodzaju szykany. Nie jestem kronikarzem i niczego nie muszę. Są jednak sprawy, które głęboko zapadły mi w pamięci i mimo upływu czasu, uwierają. O okazję do ich przypomnienia i przywołania jest przecież nietrudno.

            Okazja była wspomnianego 29 października 2019 roku na corocznym spotkaniu z Rocznikiem „Bibliotheca Bielaviana”, jego założycielami, redaktorami i autorami artykułów, na które miałem zaproszenie. Przez trzy kolejne lata 2012 – 2014 były zamieszczone w Roczniku również moje spostrzeżenia z trudnego okresu naszej historii 1982 -1984.
            Choć rocznica okrągła i niewątpliwie dla Bielawy znacząca, to tak bardzo nie dało się tego odczuć, a niedociągnięcia odpowiedzialnych osób próbowano nadrobić słowami. Władze miasta, o których zawsze z wielkim uznaniem na spotkaniu wyraża się profesor Stanisław Nicieja z Uniwersytetu Opolskiego, jako recenzent tego dzieła, nie eksponują tego wydarzenia i tak naprawdę to nie mam przekonania, czy wspomnianym władzom na Roczniku zależy. Przez cztery ostatnie lata kadencji burmistrza Piotra Łyżwy, wspomniany burmistrz ani razu nie zaszczycił prezentacji rocznika swoją osobą. Jaka była motywacja tego lekceważenia?
Nie jestem redaktorem śledczym.
            Coroczne spotkania odbywały się w Teatrze Robotniczym przy znacznie wypełnionej widowni – teraz zaledwie w jednej z sal Art.-Inkubatora. Skromna widownia, ograniczająca się praktycznie do osób związanych bezpośrednio z Rocznikiem: redaktorzy i wydawcy, prowadzący spotkanie, autorzy artykułów i ich rodziny, pracownicy biblioteki i najwierniejsi sympatycy Rocznika, zespół „Erato”. Pustka, zaduma, choć atmosfera jak zawsze podniosła.
            Burmistrz, pan dr Andrzej Hordyj, nie mógł być obecny, bo był na innym spotkaniu. Przewodniczący Rady Miejskiej, pan Ryszard Dźwiniel, wpadł na spotkanie nieodpowiednio ubrany wprost z Komisji. Zalatany człowiek taki.
            W tym miejscu przywołam jedną znamienną scenkę ze spotkania. To chyba prowadzący spotkanie, pan Leszek Musiał, prezentując dokonania pana dra Rafała Brzezińskiego w kontekście Rocznika zapytał publicznie, zwracając się do pana Brzezińskiego: „- Dlaczego pan to robi?”. Pan dr podszedł do mikrofonu i krótko odpowiedział: „- Z miłości do Bielawy”. 
            To już drugi raz słyszę to wyjątkowe wyznanie. Słyszałem je również, jako odpowiedź na zadane pytanie podczas promocji swojej książki „O karczmach, zajazdach, gospodach…” ; dlaczego pan doktor z takimi możliwościami i horyzontami nie mieszka, i nie pracuje choćby we Wrocławiu? - To z miłości do Bielawy – padła odpowiedź.
            A jak Bielawa miłuje pana doktora Rafała Brzezińskiego?
            Nie jestem redaktorem śledczym.
            W listopadzie 2013 roku, dyrektora Miejskiej Biblioteki Publicznej, zaledwie kilka lat pracującego na tym stanowisku, dobrze zapowiadającego się organizatora kulturalnego życia w Bielawie, pana dra Rafała Brzezińskiego, wyrzucono z pracy na bruk. Zapewne ówczesny burmistrz Ryszard Dźwiniel end Spółka, nie chcą tego pamiętać.  Wykonawcą „egzekucji” był wiceburmistrz Mariusz Pach, a myślę, że nie obyło się to bez wiedzy obecnego burmistrza dra Andrzeja Hordyja, a wtedy wiceburmistrza ze składu Sprawdzonego Zespołu.
            Czy ktoś wtedy zastanawiał się, co tak naprawdę dzieje się w Bielawie? Jaki był udział w tych wypadkach: przewodniczącego Rady Miejskiej pana Leszka Stróżyka, radnego pana Jarosława Florczaka, radnej pani Barbary Pachury, dyrektora MOKiSu pana Jana Gładysza ?
            Myślę, że skoro mają spełnić się życzenia 100 lat złożone Rocznikowi „Bibliotheca Bielaviana”, znajdzie się ktoś, kto wydarzenia tamtego okresu opisze w Roczniku, a pan dr Rafał Brzeziński może będzie miał okazję przekazać Rocznik na ręce… ze szczerym uściskiem ręki…
            Czy ktoś wtedy w 2013 roku zastanawiał się, co dzieje się z wrażliwą osobowością młodego człowieka, dra Brzezińskiego? Czy wyrzucając Go z Bielawskiej struktury nie skrzywdzono Człowieka i samej Bielawy? Czy palec Dźwiniela nie był palcem Nerona?
            Co z zaawansowaną pracą dla Rocznika za 2013 rok? Co z materiałami dla Rocznika na 2014 rok. Trzeba naprawdę kochać Bielawę, niezależnie od złych ludzi, aby po chwili zwątpienia, ale i refleksji, kontynuować to dzieło. 
            Po roku marazmu nowy burmistrz Bielawy, pan Piotr Łyżwa, przywrócił pana dra Rafała Brzezińskiego do pracy w bibliotece, choć już w innych charakterze.
           
„Jeszcze będą bić pokłony ci, co grozili palcem…”
           
Fałszywe uśmiechy na fałszywej twarzy – odrobione zadanie, skoro tak trzeba w samorządzie.
            Pan dr Rafał Brzeziński otrzymał w dniu promocji 10. Rocznika podziękowanie od władz miasta – burmistrza pana dra Andrzeja Hordyja i przewodniczącego Rady Miejskiej pana Ryszarda Dźwiniela, tych samych co uczestniczących w wypadkach w 2013 roku. Napisane jest tam między innymi:
            „W imieniu bielawskiego samorządu, a także wszystkich mieszkańców Bielawy, składamy serdeczne gratulacje…. Z wyrazami szacunku…”
            Czy to już bicie pokłonów przez grożących swego czasu palcem, czy może po prostu tak elitom wypada? Nie wiem. Nie robiłem wywiadu.
            Ja wspomniane wypadki opisywałem dość szeroko na blogu w cyklu „Czystki w Bielawie”. Było tego coś 26 odcinków. Pisałem na podstawie dostępnych faktów i źródeł i własnej intuicji. Zapewne jest jeszcze jakieś inne dno tego, co się wydarzyło, ale nie mam do tego dna dostępu.
            Piszę to dla refleksji sprawujących władzę w Bielawie, aby nie niszczyli tego, co dobre, a jeśli już poczynili zło, aby potrafili się do tego przyznać i to zło, w miarę możliwości naprawić.




(grafika ze strony Bibliotheca Bielaviana)


2 komentarze:

  1. Dlaczego Bogusz Stęczyński i Antoni Schneider to robili?
    ziemia.pttk.pl/Ziemia/Wspomnienia_sylwetki_1981_001.pdf
    :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wielkie podziękowanie p. Henrykowi za przybliżanie postaci i dzieł Bogusza Stęczyńskiego i Antoniego Sznajdera. Tak o to do biografii biedaczyny Teofila Lenartowicza i Cypriana Kamila Norwida dochodzi wieść o wielkości i promienistej mocy ducha który przez mrok dziejów i zapoznanie bliźnich świeci.
    ...Aż nas zjadaczy chleba w anioły przerobi"

    OdpowiedzUsuń

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.