Rozstanie
– to nie jest taka sobie zwyczajna sprawa. Może to dlatego nie napisałem nic o oficjalnym
pożegnaniu w naszej parafii w niedzielę 25 czerwca 2017 roku na mszy św. o
godz. 9:30 księdza mgra Łukasza Bankowskiego. Są chwile, kiedy szybki reportaż
z wydarzenia nie jest na miejscu, choć zasadniczo sytuacja w pewnym sensie tego
wymaga, aby być konsekwentnym w relacjonowaniu wydarzeń, które są udziałem
lokalnej społeczności, w tym wypadku naszej parafii.
Żeby o kimś coś
napisać, trzeba by tego kogoś poznać.
Nie mogę powiedzieć, że
ks. Łukasza Bankowskiego znam. Znam tak jak inni – z odprawianych mszy św. i
głoszonych kazań. Do młodzieży, którą ks. Łukasz szczególnie był zafascynowany,
przecież nie należę.
Jednak był moment, zaraz na początku jego posługi w
Bielawie, że „wpadliśmy na siebie”. A było to związane z podjęciem się przez
ks. Bankowskiego reanimowania parafialnej gazety „Zwiastun”. Nowe spojrzenie
księdza w tej kwestii i jego otwartość zainteresowało mnie i innych moich
znajomych, i bliskich. Choć czas współpracy był bardzo krótki, to przecież przygoda
ta zostaje w pamięci jako coś dobrego, budującego, coś, co pozwoliło się
sprawdzić.
Podczas pożegnania ks.
Łukasz starał się z wdzięcznością wymienić wszystkich, z którymi spotkał się
bezpośrednio. Ja znalazłem się w gronie tych bezimiennych, którzy mogą się czuć
usatysfakcjonowani, że przez te trzy lata posługi w parafii, mieli okazję z księdzem
Łukaszem porozmawiać. I zapewne jeszcze przez jakiś czas, jeśli dojdzie do
spotkania, ks. Łukasz nie będzie miał problemu, żeby zwrócić się do mnie jak
dotychczas: - Panie Bolesławie. Potem – to już czas zrobi swoje.
Trzy lata temu podczas
procesji Bożego Ciała ks. proboszcz dał możliwość poprowadzenia procesji świeżo
wyświęconemu księdzu Łukaszowi Bankowskiemu. Można było domniemywać, że
pozostanie on w naszej parafii, bo tak ostatnio się to u nas pokrywa w rzeczywistości.
We wspomnianą niedzielę pożegnania, ks. proboszcz też zrezygnował z celebracji
mszy św., która to msza św. (suma) zarezerwowana jest z zasady dla proboszcza,
aby całą uwagę parafian skupić na ks. Łukaszu występującego in persona Christi.
Tak po ludzku, ze względu na ludzką kondycję, to bardziej widzieliśmy ks.
Łukasza niż Chrystusa. Cała oprawa uroczystości przecież nastawiona była na
pożegnanie.
Ks. Łukasz przez te trzy
lata posługiwania w naszej parafii był jednak przede wszystkim oddanym Uczniem
Chrystusa. To było widać, jak jego kapłaństwo z dnia na dzień dojrzewa. Był
również w swoim kapłaństwie pilnym Uczniem ks. prałata Stanisława Chomiaka, o
czym wspomniał podczas pożegnania.
Kto był na pożegnaniu,
ten wie, jak było. Wzruszenia są potwierdzeniem tego, że było dobrze i żal, że
tak krótko. Z drugiej jednak strony Kościół musi kształcić swoich kapłanów, aby
mogli jeszcze bardziej efektywnie Kościołowi służyć. I wybór kontynuacji nauki
w centrum chrześcijaństwa w Rzymie na ks. Łukasza nie padł, ale ks. Łukasz
swoją postawą, posługą, zaangażowaniem w życie parafii, sobie na to zasłużył.
Nie bez kozery w tytule
zaznaczyłem „magister”. Wierzę, że ks. Łukasz Bankowski z Rzymu wróci z tytułem
doktora, by służyć Kościołowi już na innych, bardziej jeszcze odpowiedzialnych
stanowiskach.
Życie nie pozostawia
pustki. Na miejscu ks. Łukasza w parafii jest już nowy ksiądz. Też prowadził
procesję Bożego Ciała w tym roku. Też miał u nas praktyki. Też, być może …
A księdzu Łukaszowi
Bankowskiemu życzę, aby z pokorą przyjął przesłanie św. Stanisława Kostki,
który onegdaj też udał się do Rzymu, a mawiał: „- Ad maiora natus sum”.
Szczęść Boże na nową
drogę życia, Księże Łukaszu!
(zdjęcie z Internetu)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.