9 lipca 2017

Jak to jest? Cisza i spokój

Chyba mało kto teraz toleruje ciszę, a jeszcze mniej jej pragnie. Musi być głośno, aby właśnie tę ciszę zabić, aby nie usłyszeć czasami swojego sumienia, aby nie usłyszeć, co do nas mówi Pan Bóg. Nawiązał do tego ks. kanonik Daniel Marcinkiewicz w naszym kościele w dzisiejszym kazaniu na mszy św. o godz. 9:30.
          W mieszkaniach po całych dniach włączone są telewizory, na okrągło grają radia, sąsiedzi na działkach puszczają muzykę, aby nie słyszeć, jak śpiewają ptaki, w przejeżdżających autach muzyka zagłusza nawet pracę silnika, hip-hop z wulgaryzmami w komórkach na mieście, w blokach otwarte okna z muzyką – musi być głośno.
               A w kościele? Czy aby nie za głośno?

            Nie jest na miejscu stwierdzenie, że dzisiejsza msza św. mi się podobała. Msza św. takim ocenom nie podlega, ale zwróciłem uwagę na inną jej celebrację przez księdza pochodzącego z naszej parafii – ks. Michała Buraczewskiego. Ksiądz celebrans był faktycznie zaangażowany w tym, w czym uczestniczył i było „cicho i spokojnie”. Nie wiem, czy ks. Daniel, zastępujący dzisiaj ks. proboszcza, to zauważył. Przede wszystkim ksiądz Michał nie „wydzierał się” do mikrofonu i nie śpiewał z wiernymi pieśni, które grał organista, a które śpiewali wierni na kościele. Nawet „Chwała na wysokości Bogu” – choć śpiewał, to w głośnikach słychać nie było. Przez to i wierni mogli siebie nawzajem słyszeć i cieszyć się wspólnym śpiewem.
            Miałem okazję w ostatnich dniach porozmawiać z organistą z zaprzyjaźnionego miasta. Często pytam, jak tam jest w ich kościele? Tam ks. proboszcz zachęca parafian do śpiewania na mszy św. i stara się do tego stworzyć im warunki. Jest zwolennikiem, aby podczas udzielania Komunii św. nawet nic nie śpiewać i nic nie grać, by godnie, w ciszy i spokoju spotkać się z eucharystycznym Chrystusem. Jak jest u nas? – to już wielokrotnie pisałem. Organy rżną na cały głos, a organista „zmusza” ludzi do śpiewania. U nas ciszy być nie może, chyba, że w kazaniu ks. Daniela.
            Mamy znajomych ze studiów w Łodzi. Nie są zbyt religijni i raczej systematycznie do kościoła nie chodzą. Tłumaczą, że nawet nie muszą. Mieszkają na osiedlu, na którym w bliskiej odległości od bloku jest kościół i nawet nie jedną mszę słyszą, a wszystkie, bo są głośniki na zewnątrz. To przecież tak samo jak u nas z tymi, którzy podczas mszy św. stoją pod kościołem. I gdzie ta cisza?
            Kiedyś były trzy rodzaje mszy św. o określeniach:
            - cicha – gdy kapłan odprawiał mszę faktycznie po cichu – zapowiadała ją sygnaturka przy zakrystii jednym dzwonieniem,
            - recytowana – odprawiana głośno z czytaniami i ministranturą, ale bez śpiewania przez celebransa – sygnaturka – dwa pociągnięcia,
            - śpiewana - gdy kapłan pewne sekwencje śpiewał podczas liturgii. Sygnaturka – trzy razy.
            Teraz sygnaturka dzwoni raz, a wszystkie msze są „śpiewane” i głośne.
            Może i w kościele wprowadzić trochę ciszy? Trochę skupienia, a nawet spokoju?



7 komentarzy:

  1. Ostatnią niespokojną Mszą była ta z pożegnaniem Ks. Łukasza. Do tej pory gdy wspomnę mam łzy w oczach. Jak na środku prezbiterium ministranci otoczyli to płacząc... To było wyjatkowe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też wtedy tam byłem. Sytuacja była wyjątkowa, bo i ks. Łukasz Bankowski jest wyjątkową osobą.

      Usuń
  2. Myślałam że Pan o tym napisze. Byłam ciekawa Pańskiej relacji.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mój sąsiad,młody chłopak także hałasuje.Wrócił zza granicy i od rana jedzie z koksem-ale to je dobre dla ucha,nie przeszkadza mi,daje do myślenia:
    https://www.youtube.com/watch?v=TQI-PqSvW1E

    Panie Bolesławie tutaj będzie cisza i spokój,przy sprzątaniu"Siłowni"-trzy dni.Wokół las,śpiew ptaków,grzyby...i łopata.Mogę wziąć dwie łopaty?Byłem na Osówce w niedzielę,kupa roboty.
    https://pl-pl.facebook.com/riesetruppe/
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. dokładnie !!!!! w kościele wlasnie powinna byc cisza

    OdpowiedzUsuń

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.