Chyba
mało kto teraz toleruje ciszę, a jeszcze mniej jej pragnie. Musi być głośno,
aby właśnie tę ciszę zabić, aby nie usłyszeć czasami swojego sumienia, aby nie
usłyszeć, co do nas mówi Pan Bóg. Nawiązał do tego ks. kanonik Daniel
Marcinkiewicz w naszym kościele w dzisiejszym kazaniu na mszy św. o godz. 9:30.
W mieszkaniach po całych dniach
włączone są telewizory, na okrągło grają radia, sąsiedzi na działkach puszczają
muzykę, aby nie słyszeć, jak śpiewają ptaki, w przejeżdżających autach muzyka
zagłusza nawet pracę silnika, hip-hop z wulgaryzmami w komórkach na mieście, w
blokach otwarte okna z muzyką – musi być głośno.A w kościele? Czy aby nie za głośno?
Nie jest na miejscu stwierdzenie, że
dzisiejsza msza św. mi się podobała. Msza św. takim ocenom nie podlega, ale
zwróciłem uwagę na inną jej celebrację przez księdza pochodzącego z naszej
parafii – ks. Michała Buraczewskiego. Ksiądz celebrans był faktycznie zaangażowany
w tym, w czym uczestniczył i było „cicho i spokojnie”. Nie wiem, czy ks.
Daniel, zastępujący dzisiaj ks. proboszcza, to zauważył. Przede wszystkim ksiądz
Michał nie „wydzierał się” do mikrofonu i nie śpiewał z wiernymi pieśni, które
grał organista, a które śpiewali wierni na kościele. Nawet „Chwała na wysokości
Bogu” – choć śpiewał, to w głośnikach słychać nie było. Przez to i wierni mogli
siebie nawzajem słyszeć i cieszyć się wspólnym śpiewem.
Miałem okazję w ostatnich dniach
porozmawiać z organistą z zaprzyjaźnionego miasta. Często pytam, jak tam jest w
ich kościele? Tam ks. proboszcz zachęca parafian do śpiewania na mszy św. i
stara się do tego stworzyć im warunki. Jest zwolennikiem, aby podczas
udzielania Komunii św. nawet nic nie śpiewać i nic nie grać, by godnie, w ciszy
i spokoju spotkać się z eucharystycznym Chrystusem. Jak jest u nas? – to już wielokrotnie
pisałem. Organy rżną na cały głos, a organista „zmusza” ludzi do śpiewania. U
nas ciszy być nie może, chyba, że w kazaniu ks. Daniela.
Mamy znajomych ze studiów w Łodzi.
Nie są zbyt religijni i raczej systematycznie do kościoła nie chodzą. Tłumaczą,
że nawet nie muszą. Mieszkają na osiedlu, na którym w bliskiej odległości od
bloku jest kościół i nawet nie jedną mszę słyszą, a wszystkie, bo są głośniki
na zewnątrz. To przecież tak samo jak u nas z tymi, którzy podczas mszy św.
stoją pod kościołem. I gdzie ta cisza?
Kiedyś były trzy rodzaje mszy św. o
określeniach:
- cicha – gdy kapłan odprawiał mszę
faktycznie po cichu – zapowiadała ją sygnaturka przy zakrystii jednym
dzwonieniem,
- recytowana – odprawiana głośno z
czytaniami i ministranturą, ale bez śpiewania przez celebransa – sygnaturka –
dwa pociągnięcia,
- śpiewana - gdy kapłan pewne sekwencje
śpiewał podczas liturgii. Sygnaturka – trzy razy.
Teraz sygnaturka dzwoni raz, a
wszystkie msze są „śpiewane” i głośne.
Może i w kościele wprowadzić trochę
ciszy? Trochę skupienia, a nawet spokoju?
Ostatnią niespokojną Mszą była ta z pożegnaniem Ks. Łukasza. Do tej pory gdy wspomnę mam łzy w oczach. Jak na środku prezbiterium ministranci otoczyli to płacząc... To było wyjatkowe
OdpowiedzUsuńTeż wtedy tam byłem. Sytuacja była wyjątkowa, bo i ks. Łukasz Bankowski jest wyjątkową osobą.
UsuńMyślałam że Pan o tym napisze. Byłam ciekawa Pańskiej relacji.
OdpowiedzUsuńja tam czasem lubię ciszę
OdpowiedzUsuńMój sąsiad,młody chłopak także hałasuje.Wrócił zza granicy i od rana jedzie z koksem-ale to je dobre dla ucha,nie przeszkadza mi,daje do myślenia:
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=TQI-PqSvW1E
Panie Bolesławie tutaj będzie cisza i spokój,przy sprzątaniu"Siłowni"-trzy dni.Wokół las,śpiew ptaków,grzyby...i łopata.Mogę wziąć dwie łopaty?Byłem na Osówce w niedzielę,kupa roboty.
https://pl-pl.facebook.com/riesetruppe/
Pozdrawiam.
dokładnie !!!!! w kościele wlasnie powinna byc cisza
OdpowiedzUsuńjakie to prawdziwe
OdpowiedzUsuń