Kampania
wyborcza trwa i festiwal życzeń, i obietnic również.
Niektórzy
z kandydatów zakładają nawet kampanijne księgi skarg i wniosków rodem z PRL-u,
zapewne z nostalgią wspominając tamte czasy, czy wracając do nich we
wspomnieniach swoich rodziców i swoich dziadków. Można i tak, zwłaszcza, gdy do
PRL-u ma się ciągoty i nie akceptuje się postępowej rzeczywistości, którą
odczytuje się jako niekorzystną dla Polski, a nawet wrogą i niszczącą.
To zdjęcie z Facebooka sprzed kilku dni:
Ja nie zakładam żadnych książek
skarg i wniosków. Nie składam żadnych obietnic i społecznie działam już od lat
– ot tak, bezinteresownie, aby w Bielawie było ładniej i milej, i tak może
bardziej normalnie. Bielawianie w znaczącej części zatracili już poczucie
estetyki, nie potrafią zadbać nawet o swoje najbliższe otoczenie, nie mówiąc
już o nie swoim. Nie pomaga w tym Urząd Miasta (UM), Straż Miejska i Zakład
Gospodarki Komunalnej (ZGK), w którym dzieje się coraz gorzej, jeśli chodzi o
sprzątanie miasta. Nie wnikam w zarządzanie tą jednostką, bo to prywatny
interes, ale jeśli mógłbym coś zaproponować w kampanii wyborczej, to właśnie
powstanie przy UM jednostki gospodarczej z profilem stricte ogrodniczym, lub
zlecenie zadbania o tereny zielone odpowiedzialnej firmie zewnętrznej łącznie z
koszeniem trawy, a pozostawienie ZGK tylko wywóz śmieci, sprzątanie ulic i
odśnieżanie, i to do czasu, kiedy te prace będą wykonywane solidnie, a nie tak, jak
do tej pory. Wtedy trzeba będzie pomyśleć o innej firmie i z bielawskiego ZGK
zrezygnować.
Oczywiście każdy z kandydatów może
to sobie wpisać w program wyborczy, zaznaczając, że to mój pomysł.
Od dawna, jak zaznaczyłem, zależy mi
na estetyce miasta, stąd i fotograficzny reportaż już w 2014 roku o bałaganie
przy Powiatowym Urzędzie Pracy (PUB) w Bielawie, który znajduje się na rzut beretem
od mojego bloku. To teren administracyjny wieloletniego radnego Jarosława
Florczaka, który już radnym jest 12 lat (3 kadencje) i zamierza być dalej, a
nawet ma ambicje być burmistrzem. W ostatniej kadencji, ze względu na JOW-y,
miał nawet wyłączność gospodarowania i zarządzania na tym terenie.
Ten teren, jak widać na załączonym obrazku, został uporządkowany. Ogrodzenie z dziurawą siatką zostało zdjęte, zniszczona brama – zdjęta, zrobiono stanowiska parkingowe z prawdziwego zdarzenia, jest stojak na rowery i kosz na śmieci. Mam jeszcze zastrzeżenia do bieżącego porządku, ale to jest normalne u nas, że nieporządek musi być.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.