31 października 2016

Nie doczekali Miłosierdzia

          
    Kolejny raz nachodzi mnie myśl, aby upomnieć się w naszej parafii dla osób niepełnosprawnych na wózkach inwalidzkich i rodziców z małymi dziećmi w wózkach o podjazd czy windę. W kolejnym roku liturgicznym w Kościele katolickim, którym jest tym razem Rok Miłosierdzia, w naszej parafii tak naprawdę, przynajmniej w uczynkach miłosierdzia co do ciała, wyścielono ławki w kościele, aby pewnymi jego częściami  wygodnie, mięciutko było siedzieć tym, którzy po schodach jeszcze potrafią wejść samodzielnie - pełnosprawnym. O niepełnosprawnych na wózkach nie pomyślano, a jeśli już, to na pewno niepoważnie, bo dla nich nie zrobiono nic.




            Co zadziało się w naszej parafii, względem duszy w Roku Miłosierdzia, to każdy, który jakiejś łaski dostąpił, wie i cieszy się. Tego nie widać, ale można dać świadectwo.


     Właściwie w uczynkach miłosierdzia względem ciała sytuację osób niepełnosprawnych na wózkach inwalidzkich, jakoś trudno zaszufladkować. Chorzy w wykazie są, ale tacy, co przebywają w domach.


            No cóż, nie wydaje się, aby podjęto w naszej parafii w najbliższym czasie jakieś skuteczne działania, żeby poważnie potraktować ludzi chorych na wózkach. W podsumowaniu na koniec roku usłyszymy, jakich to wielkich rzeczy dokonaliśmy przez cały rok w parafii. Dowiemy się ilu urodziło się nowych parafian, ilu zmarło, ile rozdano komunikantów, ile dzieci przystąpiło do I-szej Komunii św. i ile do Bierzmowania. Dowiemy się ile kosztował remont wież i jakie jest zużycie prądu na plebanii w przeliczeniu na złotówki. Będzie mowa, czy wyremontowana w pozazeszłym roku kotłownia w Domu Parafialnym, znów wymaga remontu. Będzie powiedziane ile parafia liczy dusz i, że za każdą duszę proboszcz płaci podatek, obojętnie, czy dusza do kościoła chodzi, czy nie chodzi. Ilu parafian do kościoła chodzi w niedziele - to administracja parafii wie, bo co jakiś czas nas liczą, ale nie dowiemy się, jaki to jest procent tych, którzy uważają się za wierzących i praktykujących. Tajne łamane przez poufne. O trosce o niepełnosprawnych na wózkach inwalidzkich jednak nie usłyszymy, bo takiej troski nie ma.
            I jest to jakieś dziwne i niezrozumiałe. Nastawienie do takich członków Kościoła, którzy nie mają szans do kościoła wjechać, jest takie samo jak sto trzydzieści lat temu, kiedy budowano nasz kościół. Projektant, Alexis Langer, nie przewidział, że po stu latach nastawienie do chorych w Kościele może się zmienić i będą oni pełnoprawnymi członkami parafii z możliwością aktywnego uczestnictwa w jej życiu. A więc winien Langer, czy może ojciec parafii, a może jeszcze kto inny?
            Słyszałem już kilkakrotnie na usprawiedliwienie takiego stanu rzeczy, że na zmiany w obrębie kościoła musi wyrazić zgodę konserwator zabytków. Rozumiem to. Nawet proponowano mi, abym to ja pojechał do Wałbrzycha i sprawę podjazdu załatwił. Tylko, że ja jeszcze nie jestem proboszczem, a z takim przebiciem, jakie ma nasz proboszcz i w ogóle Kościół w Polsce, temat już dawno mógłby być załatwiony. Jeśli konserwator się nie zgadza na zaproponowane rozwiązanie dotyczące osób niepełnosprawnych, to niech poda inne rozwiązanie, albo trzeba wymienić konserwatora na takiego, który się zgodzi. Jeśli nieludzkie prawo zakazuje uczestnictwa wierzącym niepełnosprawnym we Mszy św. – to trzeba to nieludzkie prawo zmienić. Ale najpierw, to trzeba chcieć.
            W lutym będzie kolejny Światowy Dzień Chorego i specjalna Msza św. dla chorych. Jednak taka Msza św. nie przysługuje tym chorym, którzy przecież na wózkach po schodach do kościoła nie wjadą. I kolejny raz upomnę się o nich w Światowy Dzień Chorego, aby zwrócić na nich uwagę i ruszyć serca decydentów, aby zrozumieli, że parafianie, to nie tylko ci, którzy jakoś dają sobie radę.
            A może 11 lutego, w Światowy Dzień Chorego, kiedy to Chorzy z naszej parafii zostaną zaproszeni na specjalną Mszę św., ci Chorzy przyjadą na wózkach na tę Mszę i zatrzymają się przy schodach nie do pokonania? Może rodziny, które miały wśród siebie takie osoby i pozostał po nich wózek, przyprowadzą również ten wózek i postawią przy schodach głównego wejścia. Ja ten wózek widoczny na zdjęciach przyprowadzę i postawię 11 lutego. To wózek jednej pani, która już nie żyje.
            Na ten temat pisałem już wielokrotnie na blogu i nawet wstyd mi kolejny raz załączać linki.
            I jeszcze bardzo ciekawa inicjatywa, o której dowiedziałem się dosłownie w ostatniej chwili:
            Jest pomysł rodziców, aby z okazji Pierwszej Komunii Św. dzieci w przyszłym roku, nie składać się na kolejne kielichy, puszki, ornaty, monstrancje, renowacje tylko właśnie zebrane przez rodziców pieniądze potraktować jako cegiełkę na rozwiązanie sprawy podjazdu czy windy dla wózków. Bardzo mnie ten pomysł ujął i jestem przekonany, że funduszy na ten cel i pozostali parafianie nie pożałują. Może nawet ksiądz proboszcz zarządzić już w tym roku, aby podczas zbierania datków za opłatki wigilijne, były one przeznaczone nie na konieczne remonty, ale na podjazd. Również ofiary z kolędy niech tym razem nie zostaną utopione w remonty w kościele, ale niech to będzie fundusz na rozwiązanie sprawy tych parafian, którzy poruszają się na wózkach i dla rodziców z dziećmi w wózkach.
              A więc – Alleluja… i do przodu!


2 komentarze:


  1. Jezioro Bielawskie
    27 październik o 10:44 ·
    Po dużych tegorocznych inwestycjach na jeziorze bielawskim (basen odkryty wraz z wodnym placem zabaw, pomost, łódki, kajaki, wiaty turystyczne na wyspie), przyszedł czas na kolejne, tym razem nieco mniejsze udogodnienie.
    Mowa o budowanym obecnie zjeździe z pomostu na wyspę, z którego będą mogły skorzystać osoby niepełnosprawne. Z pewnością zjechać z pomostu na wyspę będzie też dużo łatwiej rodzinom z wózkami dziecięcymi.
    Zdjęcie użytkownika Jezioro Bielawskie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękujemy za pomoc dla tych potrzebujących i najbardziej wdzięcznych mieszkanców.

    OdpowiedzUsuń

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.