A chodzi mi o nasze feretrony w
kościele, które ostatnio doświadczały wędrówki z pod konfesjonału do kaplicy
św. Ojca Maksymiliana Kolbe, by, jak na razie znaleźć schronienie w kaplicy
Matki Bożej Bolesnej. Ale jest już przynajmniej lepiej z tym, że są bez
pokrowców tak, jak powinno być. I, gdyby komuś znów chciało się je w pokrowce
aresztować, to proszę również aresztować w pokrowce wszystkie obrazy i figury w
kościele i aresztować mnie, bo inaczej będę protestował. Kto to słyszał, żeby
feretrony wsadzić do worków! Starsi zapewne pamiętają, że feretrony stały przy
ławkach, zabezpieczane specjalnymi zamknięciami, a teraz – do wora!
Daję tu za przykład małą wioskę na
Podlasiu – Łuzki, w której to wiosce w małym kościółku feretrony od
dziesięcioleci, czyli od zawsze, stoją w swojej pięknej krasie w świątyni. I
wszyscy, którzy po latach od swojego dzieciństwa tam zajrzą, mają pewność, że w
tym miejscu będą stały - wolne, nie spakowane do worków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.