Zaginął radny

         

       Jakoś nie mogłem się dzisiaj zebrać, aby iść na targowisko, dowiedzieć się, co tam ciekawego słychać w Bielawie, bo właśnie tam wszystko najlepiej wiedzą, no bo wystarczy zobaczyć przez okno, co się dzieje. Można tam porozmawiać ze znajomymi, ale i usłyszeć, o czym inni rozmawiają, niekoniecznie podsłuchując. Nie wszystkich jednak na targu rozumiem, bo niektórzy, tacy jakby bardziej opaleni, mówią w języku, którego nie znam. A i nie tylko mówią, ale i wrzeszczą.
        Jeżeli już z targu nici, to może coś ciekawego o mieście na stronie miasta. Zaczynam od radnych, a tam groza – zaginął jeden radny. Ponieważ nie bardzo interesuję się składem radnych, choć może to interesujące, że tam podobno sami nauczyciele – taka widocznie moda, jak do niedawna była moda na lekarzy, to jednak po ostatnim wybryku radnego Stanisława Janczaka, warto sprawdzić, czy znów jakiś radny nie bryknął. No i nie mogę doliczyć się radnego Kazimierza Rachowieckiego z Klubu Radnych Ponad Podziałami. Szukam po wszystkich klubach i w żadnym klubie go nie ma. No i jest problem, co się stało? Zachodzę w głowę i zajść nie mogę. Zapadł się pod ziemię.

            No i nie wiadomo, czy klub zdradził, czy klub go wyrzucił, kto radnego z innego klubu zwerbował ewentualnie, a może został singlem, bo nie chciał być w klubie, a być sobie sam sterem i okrętem? Wszystko to takie ciekawe, że aż…

                Mam jednak nadzieję, że radny Kazimierz Rachowiecki odnajdzie się i może nawet w nowej rzeczywistości, i w tej rzeczywistości będzie miał coś więcej do powiedzenia niż dotychczas. A jeśli dla dobra Bielawy – to i dobrze.