Święcenie pokarmów u nas będzie
tradycyjnie co pół godziny, od godziny … do godziny… I co wtedy w naszej świątyni
się dzieje? Można określić to jednym słowem – profanacja. Zgromadzeni w
znaczącej liczbie w kościele parafianie, zupełnie w świątyni nie umieją się
zachować. To, co w czasie oczekiwania na poświęcenie pokarmów się dzieje, a i
podczas święcenia również, jest nie do przyjęcia. Ludzie w świętym miejscu,
przy obecności Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie w grobie pańskim, również
w obecności księdza, zachowują się, jakby przyszli na jakiś piknik. A jak się
zachowują, to chyba ksiądz proboszcz widzi i wie. Z doświadczenia wiem, że
wtedy jest w kościele jeden wielki harmider i zamieszanie. Nawet, gdy jest już
ksiądz w kościele, święcąc pokarmy, radosny nastrój uczestników nie opuszcza;
nie umieją się modlić, nie chcą się modlić ani się nie skupiają. Do świątyni
przychodzą dlatego - takie odnoszę wrażenie - bo to tradycja. Coś się dzieje.
Ale jednocześnie jesteśmy świadkami profanacji kościoła.
Nie mogę znaleźć linku do tej sytuacji,
ale gdzieś na Górnym Śląsku właśnie w związku z tym, proboszcz zarządził
święcenie pokarmów na zewnątrz kościoła. Kto będzie chciał adorować Pana Jezusa
w grobie, to wejdzie do świątyni i się pomodli. Również wiem, że w tym roku,
właśnie ze względu na profanacyjny charakter poświęcenia pokarmów w naszym
kościele, nie wszyscy z „wiernych chrześcijan” do kościoła z koszyczkiem się
wybiorą. Święconych pokarmów na stole wielkanocnym w tych katolickich rodzinach
nie będzie. Ostatecznie, to tylko tradycja.
I ja proponuję, naszemu księdzu
proboszczowi, aby rozważył, czy by czasami i w naszej parafii nie zrobić
święcenia pokarmów na zewnątrz kościoła. Samo święcenie na atrakcji nic nie
straci, kto będzie chciał do kościoła wejść pomodlić się, to wejdzie, a
unikniemy profanacji kościoła przez tych, którzy w kościele nie umieją się
zachować.
Ja rozumiem, że to tradycja i do kościoła
ma prawo wejść każdy, ale czasy przecież się zmieniają i tradycja też się
zmienia, a kiedyś tradycja święcenia pokarmów też była inna, a wcześniej
jeszcze takiej tradycji nie było w ogóle. Co ludzie wymyślili, to i ludzie mogą
zmienić. Oczywiście, jeśli zechcą.
(zdjęcia
z Internetu)
Bo w nas, ludziach XXI wieku, siedzi głęboko pod skórą pogaństwo i zamiłowanie do bałwochwalstwa. Włoska mafia przysięga na święte obrazki i wplotła w swoje rytuały obrzędowość katolicką. Polscy katolicy może i nie wierzą w magiczną moc koszyka ze święconką, ale pewnie pukają w niemalowane na wszelki wypadek, siadają na chwilę przed podróżą, boją się czarnego kota przebiegającego drogę i plują przez prawe ramię. A na Wielkanoc szturmują z koszyczkami kościoły. Bo przecież tradycja, przepraszam, Tradycja i co to za święta bez koszyczka i baranka, a co niektórzy jeszcze piersiówkę dokładają.
OdpowiedzUsuńCzy tępić za wszelką cenę to święto pogan? Nie wiem, poganie w końcu przychodzą do kościoła, a nuż któremuś cegła na łeb zleci (to tylko w drewnianych kościołach się ponoć zdarza) i dozna nawrócenia? Chyba nie ma co wyganiać pogan z koszyczkami z kościoła. Wprost przeciwnie, ja bym wszystkich zapraszał.
TA
Każdego roku od lat chodzę z koszyczkiem i nie spotkałam się z profanacją kościoła w tym dniu - miał Pan pecha.
OdpowiedzUsuńŻe są radośni? - i słusznie, Jezus zmartwychwstał, radujmy się - to jest radosne święto. Nie czcimy śmierci, ale zmartwychwstanie, odkupienie...
Bądźmy w tych dniach wyrozumiali dla innych, życzliwi i cieszmy z tego, że chociaż w tym dniu przyszli do kościoła, że podtrzymują tradycję, że pokazują to dzieciom...
Mnie akurat denerwuje i oburza zupełnie coś innego.
Niedziela, msza święta za parę minut, wolne ławki, ale na brzegu wielu z nich siedzą nobliwe, rozmodlone panie i tarasują wejście do ławki - co za buta, pycha, brak skromności i szacunku dla innych...
Siedzą z brzegu by mieć wolną drogę do szybkiej ewakuacji zaraz po błogosławieństwie?
"We mszy świętej nabożnie uczestniczyć" - panie owe i panowie odmawiają różaniec, pojęcia nie mając co mówi ksiądz na kazaniu... czy to jest uczestnictwo w mszy?
Co do uczestnictwa we mszy św. i siadania w ławkach w zupełności się zgadzam. Pisałem o tym również na blogu. Tak niestety jest i to jest smutna prawda.
UsuńDziękuję za poruszenie tego tematu.Ja już od paru lat nie chodzę do święcenia pokarmów, właśnie ze względu na profanację nie kościoła ale Męki Pana Jezusa. Jeszcze nie było radosnego Alleluja,więc w momencie święcenia czcimy Pana Jezusa będącego w grobie. A rozróżnić też trzeba zachowanie radosne od frywolnego, a nieraz lekceważącego. Dobrze że chociaż koszyczek z pysznościami przypomina o nadejściu Wielkiej Nocy, ale naprawdę nie koniecznie trzeba czynić to w obecności Umęczonego Pana. Przecież mamy taki duży teren przed kościołem i możemy ustawić się tak jak dzieci przed pierwszą Komunią św. lub w Niedzielę Palmową,a wewnątrz kościoła niech jeszcze panuje nastrój zadumy i rozmodlenia przed symbolicznym Grobem w którym jest Pan Jezus w Najświętszy Sakramencie.
OdpowiedzUsuń