Intrygujący słupek

             Latami koło niego się chodzi i tak naprawdę, czy ktoś zastanawiał się, co to za słupek?

            Mnie on zainteresował szczególnie przez to, dlaczego on tam stoi, akurat po środku przejścia i dlaczego tylko z jednej strony wejścia na plac kościelny, bo z drugiej go nie ma. Rozpracowywałem tę kwestię pod kątem wjazdu samochodami na plac kościelny, w tym również wykorzystując ten plac kościelny jako parafialny parking przez pobożnych parafian, którzy parkują swoje samochody pod samą ścianą świątyni i w jej pobliżu, o czym już wielokrotnie pisałem. Piszę o wjeździe od strony ul. Wolności i faktycznie i w tym dniu, w którym szczególnie zainteresowałem się wspomnianym słupkiem, na parafialnym parkingu samochód, przynajmniej jeden, stał, co pokazuję na zdjęciu. Jednak ze względu na okoliczność nie pokazuję go, bo nie chcę mieć kłopotów. Proszę jednak uwierzyć, że on tam jest.

        Ale i w związku z tym zaistniała od jakiegoś czasu dość ciekawa sytuacja, związana z zasadami ruchu drogowego, dlatego, że w zasadzie na placu kościelnym przy naszym parafialnym kościele parkować się nie powinno, bo od strony cmentarza, czyli od drugiej strony, czyli od strony ul. Stefana Żeromskiego stoi jak byk znak „Zakaz ruchu wszelkich pojazdów”, pomijając już nawet profanowanie sacrum, jakim jest świątynia.

Oczywiście można rżnąć głupa mieszkając nawet w Bielawie pięćdziesiąt lat, że tego znaku się nie widziało i że tego znaku od strony Wolności nie ma, a więc wjeżdżać można. Chcę tylko zwrócić uwagę, że nie jest to znak „Zakaz wjazdu”, tylko „Zakaz ruchu”, a jest to zasadnicza różnica. Dlaczego nasze dzielne służby od znaków drogowych nie postawiły takiego samego znaku od strony Wolności zgodnie z zasadami ruchu drogowego, to już trzeba byłoby zapytać tych służb. A może w tej kwestii obowiązują jakieś kościelne zasady ruchu drogowego?

           

W związku z tym przenosimy się w Bielawie trochę niżej, w stronę Dzierżoniowa.

            Kiedy na wysokości dawnego Pogotowia Ratunkowego przykryto potok „Bielawicę”, zrobiono tam asfaltowy łącznik między ulicą Wolności a obecną 3 Maja. To jest dziwny łącznik, bo nie są opuszczone krawężniki, a jak na przejście dla pieszych jest niepotrzebnie aż taki szeroki. Na wszelki wypadek postawiono tam z jednej i z drugiej strony znaki „Zakaz ruchu…”. I to załatwiało sprawę, że nikt tam samochodem sobie skrótu nie robił, choć ciągoty ku temu były, bo „Undasówki” jeszcze wtedy nie było. I te znaki są postawione prawidłowo, bo po obu stronach przestrzeni, w której jeździć nie wolno, a nie tak, jak jest przy naszym kościele.

       Jestem jednak przekonany, że łącznik ten został zrobiony ze względu na szpital, aby móc szybciej dojechać karetką pogotowia i nawet został usytuowany na wprost wyjazdu ze szpitala, ale to już jest inna sprawa.

            Wracając pod ten kamienny słupek, nietrudno zauważyć w nim wyraźny otwór. Po co ten otwór? Może warto byłoby, aby ktoś z historyków tym kamiennym słupkiem się zainteresował, bo może to jest np…. pręgierz. Może w otworze był umiejscowiony łańcuch, do którego przywiązywano skazańca, aby mu wymierzyć chłostę. 

     Gdy o tym pomyślałem, uzmysławiając sobie jednocześnie, że nie zgadzam się w wielu sprawach z władzami świeckimi i kościelnymi, o czym też w swoim pisaniu czasami nadmieniam, to aż mnie ciarki przeszły, co by to było, jakbym prowadził bloga w średniowieczu. Teraz to najwyżej wezwą do sądu z powództwa cywilnego i jeszcze nawet można się bronić. I wcale nie jest pewne, kto wygra, zwłaszcza, jeśli urażony oskarżyciel jest osobą publiczną.

            A w ogóle, to niech się kolejny raz narażę, ale uważam, że choćby ze względów estetycznych i racjonalnych ten kamienny słupek stoi tam jak dupek - zupełnie niepotrzebnie. Lepsze dla niego miejsce byłoby w naszym regionalnym muzeum jako pręgierz - oczywiście.

            A tak w ogóle, to do świąt już niczego poważniejszego nie napiszę, bo to czas na wyciszenie się i rozglądnięcie się za choinką, no chyba, że trafi się coś lajtowego, albo nie wytrzymam.