Zastanawiające jest w tym jego zachowaniu
to, że temu panu zależało, aby ten teren jakoś wyglądał inaczej, bardziej
przyjaźnie dla tych, którzy po wodę przychodzą i przyjeżdżają. Pytałem też, czy
nie zdarzy się taka sytuacja jak w Przerzeczynie Zdroju, gdzie nowy właściciel
nie pozwolił na pobieranie wody i jej wypływ zablokował. Pan uśmiechnął się i
zapewnił, że woda będzie dla wszystkich, ale też chciałby, żeby na tym terenie
przynajmniej nie śmiecić.
Szkoda że żadna z gmin czy miast a może Nadleśnictwo nie poczuwają się by dbać o żródła czy to przy "Zimnej Polanie" czy to za Jodłownikiem przy drodze na przełęcz Woliborską z tą wodą o specyficznym zapachu i ciekawym składzie chemicznym. Kiedyś było inaczej teraz im więcej pieniędzy tym mniej takich inwestycji ale pewnie ludzi przy "korytku" więcej.
OdpowiedzUsuńA. Karasiński
Właśnie po wypowiedzi pana Karasińskiego naszedł mnie pomysł, abyśmy może spróbowali wspólnie zidentyfikować wszystkie "źródła" w okolicy i je "zaksięgować". Ja zobowiązuję się zrobić dokumentację fotograficzną po wskazaniu miejsca, chyba, że ktoś zgłaszający źródło już taką dokumentację prześle. Z niecierpliwością czekam na zgłoszenia sam od siebie zaczynając. Może też przy okazji usłyszymy ciekawe opowiadania na temat tych źródeł. Potem zbierzemy to w jakąś całość. Dziękuję Andrzej za podpowiedź.
OdpowiedzUsuńJakieś ujęcie wody jest w Bielawie tuż obok Cegielni , tylko to chyba nie żródło a jakaś woda podskórna. Ale ludzie biorą tą wodę do butelek i nie słychać o jakimś zatruciu. Tylko tam tak nieapetycznie.
OdpowiedzUsuńW górach źródła wyschły.Źródło Bielawicy oznaczone.Kiedyś było ono zagospodarowane.
OdpowiedzUsuńStał tam schron dla górników,leśników,geologów i turystów.Samo źródło jest dalej w lesie przywalone
wiatrołomami i zrujnowane przez zwierzęta szukające wody.Kiedyś było otoczone kamieniami a obok biegła wąska,wyłożona kamieniami kozia ścieżka.
Przebiegała przez kilka skałek w Rezerwacie Bukowym.Przy drodze do źródła można trafić na szurfy poszukiwawcze.Są to głębokie doły o głębokości ok.3-4 m.Można je znaleźć przy pomocy technologii
LIDAR.
Jest wiele źródeł na północnych stokach Kalenicy i Wielkiej Sowy.Kilka wypływa spod starych drzew
i licznych skałek.Do każdego źródła,do każdej skałki prowadziły dawniej ścieżki albo szlak turystyczny.Kroackie Źródło w Glinnie-warto tam zajrzeć.
W każdej dolince po północnej stronie Kalenicy i Popielaka jest ujęcie wody pitnej dla mieszkańców Bielawy i okolicznych wiosek.To są bardzo ciekawe miejsca,warto tam zajechać rowerem,albo przejść
pieszo do źródła każdej rzeczki-ja już to zrobiłem wielokrotnie w całych G.Sowich i Bardzkich.
dolny-slask.org.pl/5681405,foto.html
Uciekają przed wojną i...brakiem wody:
www.youtube.com/watch?v=Poh3Rke_NkM
Henryk
Panie Henryku. I o źródłach pan wszystko wie. To w sumie jaką my w Bielawie mamy wodę w kranach? Myślałem, że z Lubachowa. Co to znaczy "kozia ścieżka"? Czyżby u nas były jakieś kozy? Muflony to przecież owce, a nie kozy. No i "Kozie Siodło" w drodze na Wielką Sowę. Skąd ta nazwa? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCeres ukarała Erysichtona nienasyconym pragnieniem za to,że wyciął poświęcony jej las i zniszczył
OdpowiedzUsuńzarazem źródła wody,którym las ten dał początek.
"Można przeto chodzić na wypas z kozim stadem po wąskich ścieżkach,które raz to się wznoszą,
raz opadają wśród wzgórz skalistych,gajów jodłowych,polan i łąk zielonych."
Bo któż nie doznał na sobie wrażenia,
jakie sprawia szum poważny lasu,
jego mrok tajemniczy?
Gdzie się podnosi serce wyżej
i goręcej ku Stwórcy,
jak nie w zielonej
niebotycznej świątyni przyrody?
Drogi poziomicowe,ryzy do spuszczania drewna,kozie ścieżki.
W G.Sowich przed posadzeniem lasu często zbierano kamienie i układano w pryzmy a później wykorzystywano do budowy leśnych dróg.Kozie ścieżki były wydeptywane przez kozy wypasane sezonowo na leśnych polanach,a że zbocza były strome toteż zewnętrzną stronę zabezpieczano przed osuwaniem układając kamienie.Ścieżki mają ok.80 cm szerokości,niektóre biegną po najbardziej stromych zboczach G.Sowich.Są niszczone przez leśników i niewiele ich zostało.
Ścieżki wykorzystywała także miejscowa ludność.Zarastająca młode sadzonki trawa,była zbierana przez kobiety-trawiarki.Z każdej rodziny tylko jedna kobieta mogła od 3 do 5 razy dziennie pójść w góry
i zebrać trawy.Przekroczenie tych przepisów było karane.Trawą zebraną w górach karmiono bydło.
Co ciekawe,na niżej położonych nasadzeniach leśnych,między sadzonkami sadzono...kartofle żeby
zwierzyna nie obgryzała strzał i nie pałowała.
Zbierano żołędzie,bukiew i przechowywano w kopcach razem z kartoflami-karmiono nimi trzodę chlewną.Jesienią zbierano zalegające las gałęzie,pnie,kłody,suche paprocie i spalano.Uzyskany w ten
sposób popiół-potaż,sprzedawano jako nawóz.Potaż używany był także do produkcji mydła i szkła.
Z wykarczowanych korzeni drzew wyrabiano fajki,laski itp.Pnie drzew o bardzo dużej średnicy były
wykorzystywane do cembrowania studni.
Dawniej G.Sowie porastał las jodłowo-bukowy.Ważną korzyść z jodły stanowiła terpentyna czyli żywica płynna.Zbierana była z guzków wielkości orzecha włoskiego.Nie było to szkodliwe dla drzewa.
Ostrzem otwierano guz,terpentyna spływała do rożka.Z tegoż rożka zlewano do pospolitych wołowych
rogów.Na drzewa wspinano się za pomocą specjalnego obuwia uzbrojonego w żelazne haczyki.
Z rogów wołowych terpentynę przelewano w skóry zwierzęce,w których była sprzedawana na targach.
Wcześniej była oczyszczana z igieł i porostów rosnących na korze.
Terpentynę zbierano dwa razy do roku,wiosną i w lipcu.Żywica z świerczyny i jodły,skrzepła w postaci łez,używana była do kadzidła zamiast miry.Z szyszek jodłowych wyrabiano także olej do palenia.
Dzisiaj próbuje się wprowadzić ponownie jodłę do lasów sowiogórskich,ale nie chce już się"zaadoptować".Wprowadzenie"plantacji"świerka to był duży błąd Prusaków,co dzisiaj się objawia brakiem odporności lasu świerkowego na choroby i warunki klimatyczne.
Henryk
Ładnie to wygląda.
OdpowiedzUsuń